~46~

1K 83 85
                                    

Taehyung

-Jesteś żałosny – powiedziała, a ja przybrałem obojętny wyraz twarzy.

-Wcześniej mówiłaś co innego – stwierdziłem próbując zapanować nad drżeniem głosu. Udało się, zabrzmiałem wyniośle i kpiąco. Jak nieprawdziwy ja.

-Najwyraźniej zmieniłam zdanie – podniosła jedną brew, jednak ja widziałam, jak smutne było jej spojrzenie. Moje serce prawie pękało na ten widok, miałem ochotę przytulić moją małą Blue i powiedzieć, jak bardzo jest dla mnie ważna, jak bardzo ją kocham i potrzebuję jak nikogo innego.

Jednak nie mogłem. Musiałem zostać bezuczuciowym chujem, takim jakim byłem kiedyś. Nie mogłem pozwolić na głębsze uczucia w stronę dziewczyny, bo wyjeżdżam. Na całe trzy lata rozstaję się z Seulem, kończę tą drogę w życiu i zaczynam coś innego. Nawet nie jestem pewien, czy po tych trzech latach tu wrócę. Może to głupie, że tak szybko podjąłem decyzję, ale stawka była wysoka, a oni proponowali tak wysoką pensję, że mojej matce nigdy nie zabrakłoby na leczenie. Co prawda było lepiej, ale ostatnio znowu do mnie zadzwonili ze szpitala. Dowiedziałem się, że choroba „wraca", jeśli można tak to ująć.

Możecie nazwać mnie debilem. Idiotą. Kretynem. Jednak prawda była jedna: kochałem ją. I nie mogłem patrzeć, jak sam ją ranię. Chciałem się od niej odciąć, a Yoosung miała mi w tym pomóc. Chciałem, by Blue mnie znienawidziła.

Tak samo, jak ja nienawidzę za to siebie.

-Dlaczego nie patrzysz mi w oczy, jak coś mówisz? – syknąłem udając rozbawienie. Fakt, iż byłem idealnym aktorem, był niezaprzeczalny. Parę miesięcy pracy na planie filmowym zrobiło swoje – Gdzie zniknęła ta twoja pewność siebie? Dlaczego nie jesteś tak samo wkurwiająca, jak kiedyś?

Widziałem, że robię coś okropnego. To najbardziej mnie bolało. Ale nie było wyjścia.

-Dlaczego nie awanturujesz się? Nie wyzywasz mnie?!

Milczała.

-Nie kłócisz się – przyparłem ją do ściany, ona drgnęła, nerwowo przygryzła dolną wargę -Kiedyś byś mnie spoliczkowała – uśmiechnąłem się kpiąco, w duszy jeszcze bardziej nienawidząc samego siebie - Dlaczego tego nie zrobisz? Pytam się ciebie, Williams, dlaczego tego nie zrobisz?

Blue

Zamknęłam oczy i z całych sił odepchnęłam go.

-Bo cię do cholery kocham! – wykrzyknęłam rozemocjonowana, wszystko działo się jakby w ułamku sekundy.

Czy ja to naprawdę powiedziałam? Na głos, nie w myślach?

Przerażona spojrzałam na chłopaka. Wcześniej jego kpiący wyraz twarzy teraz zmienił się w niedowierzanie, smutek, wściekłość, zrezygnowanie i tysiąc innych emocji. Był jak paleta zimnych barw, samotna gwiazda na niebie.

Zatrzymał się, brakło mu słów. Po prostu staliśmy naprzeciwko siebie, głośno oddychając i oboje na siebie patrząc. Oboje byliśmy w szoku: on pod wpływem usłyszanych słów, a ja tego, że w końcu to powiedziałam.

Jednak teraz to już nieistotne. Po pierwsze nienawidzi mnie, a po drugie wyjeżdża. Może mnie co najwyżej wyśmiać.

Czułam jego ciepły oddech na sobie. Wywiercał dziurę we mnie swoim wzrokiem, ja pragnęłam by coś powiedział, by przerwał tą okropną ciszę.

Jednak nic takiego się nie wydarzyło.

-Pani Williams, kierownik recepcji prosi panią do siebie – usłyszeliśmy trzeci głos. W drzwiach nieśmiało stała jedna z recepcjonistek – Ma kolejne papiery do wypełnienia. – powiedziała i spojrzała na mnie wymownie, żebym się pospieszyła.

The last photography |K.ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz