Rozdział 3.

3.2K 232 64
                                    

Zayn zgrabnie i dość szybko przesuwał palcami po joysticku od pada, spojrzeniem skupiając się na swojej postaci, wyświetlanej na dużym ekranie telewiza, stojącego naprzeciwko. Przygryzał, lekko wysunięty język, siedząc na kanapie jak na szpilkach. Nie mógł przegrać, nie mógł przegrać, nie mógł prze-

— Kurwa! — krzyknął, rzucając padem w kąt kanapy. — Przegrałem — jęknął.

Brunetka, siedząca tuż obok wybuchnęła śmiechem, poprawiając dłonią swoje ciemne włosy, opadające jej na czoło. Zmierzyła rozbawionym spojrzeniem twarz swojego brata, kręcąc głową.

— Jesteś frajerem, Zee, pogódź się z tym, że nigdy mnie nie pokonasz — zacmokała, sięgając do miski z popcornem, stojącej na stoliku obok.

Oparła się o oparcie kanapy, a nogi zarzuciła na uda starszego chłopaka, który prychnął, widząc zbyt dużą pewność siebie siedemnastolatki.

— Współczuję twojemu przyszłemu chłopakowi — uśmiechnął się kpiąco — Nie dość, że brzydka to jeszcze głupia i zadziorna — dodał, obrywając od niej popcornem.

Zoe, wywróciła z uśmiechem oczami, poprawiając ręką ciemną bluzkę z logiem swojego ulubionego zespołu. Krótka czarna spódniczka z łańcuchem, przypiętym u boku, przez napiętą bitwę lekko wygniotła się w niektórych miejscach oraz podwinęła, ukazując drobny tatuaż, zrobiony na udzie, teraz pokrytym czarną kabaretką.

— Gdybym była brzydka, chłopcy nie śliniliby się na mój widok — zauważyła, zaczynając bawić się swoimi długimi włosami.

— Dziwi mnie, że jeszcze nikogo nie owinęłaś sobie wokół palca — mruknął Zayn, patrząc w ciemne oczy siostry.

— Błagam cię — parsknęła — Gdybym sobie kogoś znalazła rodzice by ześwirowali — wywróciła oczami — Nie oszukujmy się, już teraz mają mnie za dziwkę. Później posądziliby mnie o zabawę w sponsoring albo coś w tym stylu — mruknęła pod nosem.

— Naoglądałaś się za dużo filmów — stwierdził Zayn, wzdychając — Rodzice cię kochają, taką jaka jesteś. Może i ubierasz się wyzywająco i niezbyt normalnie jak na swój wiek, przynajmniej ich zdaniem, ale to nie zmienia faktu, że jesteś ich córką — tłumaczył ze spokojem, a dziewczyna uniosła brew do góry, zaczynając się śmiać.

— Och, jakieś tu urocze, Zain — odparła, podkreślając prawdziwe imię chłopaka — Kazali ci ze mną porozmawiać? Ah, nie czekaj — uniosła palec do góry — wiem, że tak — uśmiechnęła się, zdejmując nogi z ud brata. — Prawda jest taka, że to ciebie od zawsze faworyzowali. Ja jestem zbędnym elementem całej idealnej układanki — mówiła, wzdychając cicho pod nosem.

— Nie mów tak — skarcił ją Zayn — Kochają cię, tylko nie potrafisz tego zrozumieć. Jestem starszy, oczywistym jest, że traktują mnie inaczej. Mam więcej potrzeb, rozwi-

— Zayn, do cholery, między nami jest trzynaście miesięcy różnicy! — weszła mu w słowo, patrząc na brata z niedowierzaniem — Nie zachowuj się, jakbym miała czternaście lat, a ty właśnie opuszczał rodzinne mury, wyjeżdżając na studia za granicę — burknęła, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jej bransoletki na obydwóch nadgarstkach pokryły się ze sobą — Dyskusja z tobą nie ma sensu — stwierdziła, biorąc miskę i stawiając ją sobie na udach.

Brunet wywrócił oczami, opadając plecami na poduszki za nim. Przeniósł ciemne tęczówki na biały sufit, nie wiedząc jak trafić do młodszej siostry. Malik nienawidził napiętej atmosfery, panującej między nią a rodzicami.

— Zoe, dobrze wiesz, że nie masz racji — burknął.

— Mówisz dokładnie, jak oni — parsknęła — Skończmy ten temat. Nie będę szanowała kogoś, kto nie szanuje mnie. Wracajmy do gry zanim oni wrócą.

W momencie, w którym Zayn chwycił do rąk pada na podjazd wjechał samochodów. Zoe parsknęła z cichym "świetnie", podnosząc się z kanapy z zamiarem udania się na górę. Brunet szybko chwycił jej nadgarstek, pociągając w swoją stronę.

— Graj albo przez następny tydzień robisz mi śniadanie — rzucił, uśmiechając się.

Zoe przygryzła wargę, biorąc pada i zaczynając grę. Starszy Malik pogratulował sobie w myślach, skupiając się na swojej postaci. Kilka sekund później do domu wpadło lekko podpite małżeństwo, przywiezione z bankietu przez szofera.

— Jesteś nienormalna! — krzyknął Yaser, zdejmując buty w korytarzu.

Rozwścieczona Trisha przekroczyła próg salonu, kierując się od razu na górę.

— Myślę o przyszłości! Tylko ty tego nie rozumiesz, bo tobie odpowiada dwudziestoczterogodzinne siedzenie w firmie! Najlepiej do usranej śmierci! — odkrzyknęła mężowi, zdejmując szpilkę, którą następnie rzuciła w stronę wejścia do pomieszczenia, w którym ten się znajdował.

Zayn zmarszczył brwi, chcąc zadać pytanie, jednak chwilę później jego rodzice obydwoje w akompaniamencie krzyków i przekleństw znaleźli się na górze.

— Oh, jak uroczo — skomentowała Zoe, przesłodzonym głosem — Nie ma to jak rodzinna atmosfera.

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now