Rozdział 27.

1.9K 174 11
                                    

Zoe, opierająca się o chropowatą ścianę, parsknęła, wywracając oczami, kiedy dostała wiadomość od swojego brata, w której załączony był cały plan zajęć blondynki, którą od dnia dzisiejszego miała się opiekować. Mamrocząc ciche przekleństwa pod nosem, zerknęła ostatni raz na zdjęcie, a następnie zgasiła ekran telefonu, chowając go do kieszeni. Poprawiła dłonią włosy, krzywiąc się nieznacznie, kiedy po szkolnym korytarzu rozbrzmiał dzwonek, oznaczający koniec pierwszej godziny lekcyjnej. Z klas po kolei zaczęli wysypywać się nastolatkowie, co jedynie bardziej zirytowało ciemnooką, bowiem drzwi od sali chemicznej wciąż były zamknięte. 

Stojąc tak i beznamiętnie wpatrując się w aluminiowe drzwi, zaczęła rozmyślać jak głupia była, zgadzając się na to wszystko. Przecież przez to szybciej osiwieje, dostanie zmarszczek i skończy jako stara pannica z kotami - całe życie zniszczone, a to tylko dla dwustu funtów. Cholerne pieniądze i cholerne układy. W końcu pokręciła głową i wymamrotała ciche "nareszcie", kiedy z pomieszczenia zaczęli wychodzić znajomi Horan. Brunetka odepchnęła się od ściany i złapała niebieskooką za ramię, uśmiechając się sztucznie do chłopaka, z którym właśnie rozmawiała i odciągnęła ją na bok. 

— Co to miało do cholery być? Zostaw mnie — fuknęła na nią młodsza, wyrywając się i marszcząc brwi. Cóż, być może braciszek nie poinformował jej o niecnych planach, które ustalił ze swoim narzeczonym

— Mam robić za twoją niańkę, więc masz trzymać się z daleka od wszystkich mężczyzn, którzy wyglądają mi na podejrzanych. Tamten typ na takiego wyglądał, dlatego nie kwestionuj moich decyzji i nie pyskuj — odpowiedziała jej, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. 

Nelly zamrugała kilkukrotnie, przeczesując pasmo swoich jasnych włosów. 

— Naprawdę nie rozumiem o co ci chodzi — zmarszczyła nos, wzdychając — Jeśli to kolejne głupie żarty z twojej strony to wybacz, ale nie wyszło ci — parsknęła, odwracając się i chcąc wrócić do swojej klasy, jednak ręka Zoe na nadgarstku skutecznie jej to uniemożliwiła. 

Malik zaczynała się już denerwować, jednak musiała jej pilnować, bo chciała te cholerne banknoty. Wiedziała, że Zayn w każdej chwili mógł wyłonić się gdzieś zza rogu i miałaby przejebane, gdyby nie szlajała się za tą irytującą blondynką. Wzdychając ciężko, złapała się palcami za nozdrza i na krótką chwilę przymknęła powieki, aby się uspokoić. 

— Żadnych scen Zoe, oddychaj i nie daj się sprowokować — wymamrotała do siebie, na co Horan uniosła brew do góry. Definitywnie z tą dziewczyną było coś nie tak. — Posłuchaj — spojrzała na nią — Mi też się to nie podoba, ale braciszek obiecał mi fajną kaskę, więc pozwól, że będę spędzała przerwy przy twoim boku, a później będziemy rozchodzić się w swoje strony — wyjaśniła ze sztucznym uśmiechem.

— Po co? — spytała, nie rozumiejąc. 

— Udajesz debilkę czy naprawdę nią jesteś? — parsknęła, puszczając jej rękę — Niall mówił ci o tym, że jakiś typek chce się zemścić, bo jest zaręczony z Zaynem? 

— Wiem to, sama go spotkałam — odpowiedziała — Tylko wciąż nie wiem, co to ma wspólnego z tobą i tym, że teraz stoisz przede mną i odciągasz mnie od znajomych. 

— Mam cię pilnować, żebyś nie dostała po mordzie czy coś w ten deseń — wzruszyła ramionami — Naprawdę nikt ci o tym nie powiedział? 

— Gdybym wiedziała to bym nie udawała zdziwionej — prychnęła, zaraz zmieniając temat — Zatem chodź mój bodyguardzie — roześmiała się, ruszając w stronę swojej klasy. 

Nelly była odrobinkę zła na swojego brata, że nic a nic jej o tym nie powiedział, ale z drugiej strony była mu wdzięczna, bo bała się kolejnego spotkania z Charliem - teraz naprawdę nie obchodziło jej to, że jej "niańką" ma być Zoe, ważne, że miała przy sobie kogokolwiek. Nie zamierzała jednak okazywać swojej radości, planowała zachowywać się tak jak zawsze, bo skoro Zoe przy jej boku trzymały tylko pieniądze Zayna, to tak szybko jej nie opuści. Przy okazji mogłaby dowiedzieć się czegoś więcej o sytuacji z toalety, która nie dawała jej spokoju od dłuższego czasu. 

— Kim jest typek, przed którym mam cię chronić? — spytała brunetka, doganiając ją. — W zasadzie wiem jedynie, że ma fiołkowe oczy, ale nie zamierzam każdemu w nie zaglądać, aby upewnić się czy to na pewno on — pokręciła głową. 

— Um, mogę ci pokazać jego zdjęcie — zaproponowała blondynka, wyciągając telefon i wpisując w wyszukiwarce imię i nazwisko chłopaka. Przygryzła wnętrze policzka, rozglądając się wokół i pokazując brunetce fotografię — Nazywa się Charlie Wang. 

— Nie brzydki — skomentowała. — Kojarzę go, kiedyś próbował chyba do mnie podbić na jakiejś imprezie, ale szybko dostał kosza — parsknęła, dodając zaraz — Stałam obok chłopaka, który mi się podobał, więc nie mogłam dać się zaprosić do tańca. 

— Wiesz, że teraz i ty możesz mieć przejebane? — spytała Nelly, chowając sprzęt do kieszeni. 

— Nie pierwszy i nie ostatni raz — przyznała, wchodząc po schodach — Ale spokojnie, myślę, że razem z twoim czarnym pasem poradzimy sobie — puściła jej oczko, na co ta uśmiechnęła się delikatnie. 

— A propos tej sytuacji to... — zaczęła, jednak dość szybko poczuła palec wskazujący starszej na swoich ustach. Zamilknęła więc, zatrzymując się przy barierce. 

— Nie rozmawiajmy o tym — powiedziała, cofając się i unosząc palec, kiedy rozbrzmiał dzwonek — Ups, chyba musisz już zmykać na swoje lekcje — dodała. 

— Ale... — próbowała zacząć. 

— Idź, mam na ciebie oko. To tylko kilka kroków — poganiała ją, na co niebieskooka westchnęła zirytowana i odwróciła się, ruszając do sali. Przed wejściem do klasy uśmiechnęła się kpiąco i pokazała starszej środkowego palca, mając nadzieję, że żadna nauczycielka nie zauważyła tego niegrzecznego gestu. 

Zoe parsknęła śmiechem, kręcąc głową i udając się do swojej klasy na własne zajęcia. Może nie będzie tak źle? Może nie będzie chciała jej zamordować już na starcie? To, że teraz normalnie rozmawiały i nie wyzywały się, prowokując do bójki nie oznaczało oczywiście, że już się uwielbiały i zostaną psiapsiółami, ploteczkującymi na każdej przerwie o wszystkim i wszystkich. Malik wciąż nie darzyła jej sympatią, jednak zgodnie z zaleceniami brata nie pokazywała tego i nie psuła reputacji kochającej się pary. Cholera, to brzmiało tak żenująco głupio. 

Nigdy nie wybaczy swoim rodzicom, że wpakowali ich w takie bagno. 

Fiancé • ziall ✓Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora