Rozdział 62.

2.5K 180 106
                                    

dzień dobry, przed wami 3,9k słów waszego ulubionego wątku pobocznego. doceńcie moje starania dużą aktywnością ❤️

•  •  •

W momencie, w którym Zoe zadbała o szczęście zarówno swojego brata, jak i Harry'ego, postanowiła zrobić coś miłego również dla siebie i urozmaicić sobie wieczór, który do tej pory spędziła głównie samotnie - albo z Eleanor, która na dłuższy czas doczepiła się do niej, nie mogąc znaleźć Louisa, który opuścił bal razem ze Stylesem. Mogła przeboleć fakt jej towarzystwa, jeżeli oznaczało to, że zielonooki szczęśliwie spędził wieczór, na który tak długo czekał.

Z uśmiechem przemierzała salę balową, wymijając tańczące pary i poprawiła palcami włosy, podchodząc bliżej stolika, przy którym siedziała Nelly i jej partner - Kurt Hummel, którego dziewczyna znała mniej lub bardziej. Na pewno kojarzyła go ze stylowych kreacji, które wręcz krzyczały, że chłopak nie był do końca hetero. Nie oszukujmy się - wystarczyło na niego popatrzeć, zaobserwować jego gestykulację, a dowody miało się niemal jak na tacy. To nie tak, że Zoe słuchała stereotypów, ale po prostu... to się czasami czuło! Zresztą nikt w tej kwestii się nie mylił, bo Kurt miał chłopaka, który kilka razy pojawił się przed ich szkołą, aby go odebrać. Dlaczego więc na bal przyszedł z Horan, a nie Blainem? 

Oczywiście nie miała nic przeciwko temu, aby wychodzili gdzieś razem, wiedziała, że się przyjaźnili, ale po prostu tego nie rozumiała. Ona na jego miejscu wolałaby siedzieć ze swoim chłopakiem, a nie przyjaciółką. Chociaż... gdyby była nią Nelly to faktycznie mogłaby się zawahać. 

— Cześć — przywitała się brunetka, podchodząc bliżej i oparła się dłońmi o krawędź stolika, przy którym siedziała owa dwójka, popijając różowy poncz. Kurt, słysząc znajomy głos poderwał głowę do góry, odrywając wzrok od ekranu telefonu, a Nelly marszcząc brwi przeniosła swoje baczne spojrzenie z parkietu na dziewczynę, na widok której automatycznie się uśmiechnęła. Wyglądała naprawdę ładnie - trochę przypominała jej królową mroku. Czarna elegancka sukienka, ciemny makijaż, podkreślający jej ciemne oczy i rozpuszczone, lekko zakręcone włosy. — Widzę, że bawicie się rewelacyjnie — mruknęła, wpatrując się w blondynkę, której krótki niepewny uśmiech, zaparł jej dech w piersiach.

Autentycznie na moment przestała oddychać, a jej serce zabiło dwukrotnie szybciej, mając wrażenie, że sekunda, w której ich spojrzenia się spotkały, trwała kilka dobrych minut. Kolorowe światła kuli dyskotekowej padały na ich twarze, dodając wszystkiemu charakterystycznemu uroku, a Hummel, siedzący obok zaczął przeskakiwać spojrzeniem z jednej dziewczyny na drugą i na ten krótki odstęp czasu, jego zainteresowanie telefonem, zniknęło. Cholera, wyczuwał dziwną chemię w powietrzu i aż z tego wrażenia musiał napić się syfu, serwowanego tutaj co roku.

— Nie jest źle — odpowiedziała w końcu Nelly, zrywając kontakt wzrokowy i cały czas prysł. Muzyka, która raptem chwilę temu zdawała się być dziwnie zagłuszona, niemal ledwo słyszalna, teraz powodowała krwotok uszu i niebieskooka skrzywiła się nieznacznie, kręcąc lekko do siebie głową.

— Wyglądasz jak księżniczka — skomentowała Zoe, mierząc spojrzeniem jej niebieską sukienkę i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej wzrok spoczywał na wystających obojczykach blondynki częściej niż powinien. Zagryzła na tę myśl mimowolnie wargę i atmosfera wokół ponownie zrobiła się ciężka.

Sama nie wiedziała, co się z nią działo. Miała dosyć dziwne myśli na temat dziewczyny od czasu ich niewinnego zbliżenia. Początkowo wypierała to, tłumiła w sobie, skupiając się bardziej na debiliźmie swojego brata i sytuacji Nialla, ale wiecznie oszukiwać się nie mogła. Chciała w niektórych momentach przyciągnąć Nelly bliżej siebie i złożyć delikatny pocałunek na jej wargach, tak jak wtedy w jej pokoju, ale... to byłoby dziwne, zważywszy na fakt, że obie były hetero, a tamta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca.

Fiancé • ziall ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz