Rozdział 42.

1.8K 207 69
                                    

czy w zamian za tak częste wstawianie rozdziałów mogę dostać trochę komentarzy i gwiazdek? 🥺

proszę, to motywuje mnie do dalszego pisania, a dzisiejszy rozdział jest dłuższy, bo ma ponad 2k słów i jeszcze trochę się w dzieje, więc... wykażcie się, oki? ;3 miłego dnia x

•  •  •

Po kilkunastu łykach alkoholu (komu chciałoby się iść po szklanki na dół, gdzie grasował przeraźliwy tyran, mogący w każdej chwili bez skrupułów podnieść na kogoś rękę?) atmosfera nieco się rozluźniła. Nelly puściła muzykę na telefonie i zamknęła drzwi od środka na klucz, aby żaden nieproszony gość nie wszedł w trakcie ich... babskiego wieczoru? Czy blondynka mogła to tak nazwać? W końcu siedziały, rozmawiały na jakieś dziwne tematy, obgadywały swoich braci, ale w bardziej pozytywny sposób aniżeli złośliwy. Zoe mimo wszystko nie mogła powiedzieć na Zayna złego słowa, a Nelly pękłoby chyba serce, gdyby źle powiedziała o swoim starszym braciszku, który już i tak został zbyt mocno skrzywdzony przez życie. 

Naprawdę, gdyby mogła, chciałaby wziąć trochę jego cierpienia na siebie. Ciągle obrywał od rodziców, został wmieszany w fake związek i jeszcze historia z Charliem, który nie dawał mu spokoju. To okropne, że ten chłopak musiał tak cierpieć, nie zrobiwszy światu nic złego.

— Masz dobry gust muzyczny — skomentowała Zoe, opierając się o ścianę i bawiąc kolczykiem, który miała w uchu — Co prawda, mógłby być lepszy, taki jak mój, ale nie narzekam, bo... tę piosenkę też mogłabym posłuchać na wyluzowanie, wyciszenie się — powiedziała, unosząc butelkę i biorąc z niej łyka. Skrzywiła się lekko, bo wino to było niedobre, ale nie mogła narzekać. Miało je rozluźnić, sprawić, że nie było nudno.

— Dzięki... chyba — parsknęła blondynka, kładąc się na plecach i podziwiając swój biały sufit. Jej głowa była ciężka, czuła się dziwnie, nigdy wcześniej nie piła i było to dla niej nowe doświadczenie — Martwię o Nialla — wyznała nagle, wzdychając cicho.

— Dlaczego? — spytała — To duży chłopiec, racja? Pewnie zamknął się w pokoju i robi coś mniej szalonego niż my — mruknęła.

— Boję się, że któregoś dnia nie wytrzyma tego wszystkiego i coś sobie zrobi — wyjaśniła cicho — My... naprawdę to nie tak, że za każdym razem podporządkowujemy się naszym rodzicom, tańczymy jak nam zagrają. Mogłaś mieć takie wrażenie na początku, zachowywaliśmy się, jakby nam się to podobało, zwłaszcza Niall, ale... to nie tak — zaczęła tłumaczyć, nie wiedząc nawet, dlaczego i po co. Chciała się komuś wygadać, chciała aby ludzie przestali widzieć w nich idealne pociechy, kiedy tak naprawdę wszystko, co idealne znajdowało się w ich maskach, które na co dzień nosili — Myślisz, że Niall był zachwycony, kiedy dowiedział się, że będzie musiał zaręczyć się z Charliem? Przepłakał chyba kilka nocy, odizolował się od każdego i w pewnym momencie myślałam, że już nie wyjdzie z tego dołka — podniosła się do siadu i wzięła butelkę, z której upiła alkohol — Ale wiesz co postawiło go na nogi? Ojciec i awantura, kiedy dowiedział się, że zaczął obijać się w nauce. To, co widziałaś dzisiaj to nic, to naprawdę nic w porównaniu z tym, co mamy tutaj codziennie.

Zoe słuchała ją uważnie, nie przypuszczając, że w ich domu działo się tak źle. Jej dom i atmosfera w nim, w porównaniu z tym wszystkim, to istna sielanka! Woli chyba pieprzniętą Trishę niż Boba, który zapewne nie wahałby się uderzyć własnego dziecka.

— Być może... na początku źle was oceniłam — stwierdziła w końcu, spoglądając na dziewczynę — Wydawaliście się pieprzniętą, idealną rodzinką, a Niall i ta jego radość z tych zakichanych zaręczyn, które zniszczyły Zaynowi życie, zwiększały jedynie moją nienawiść do was. Zachowywaliście się jak wasi rodzice, a ja takich typów nienawidzę — poprawiła dłonią włosy, a Nelly parsknęła.

Fiancé • ziall ✓जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें