Rozdział 39.

1.8K 180 36
                                    

W samochodzie oprócz grającego radia, nie słychać było zupełnie nic - może poza cichym głosem Yasera, który podśpiewywał refreny, lecących piosenek oraz nerwowe pukanie Zoe, która słuchając muzyki w słuchawkach, wpatrywała się znudzonym wzrokiem w mijane budynki oraz ludzi, cieszących się piątkowym popołudniem. Zapewne ona, tak samo jak, siedzący po drugiej stronie, Zayn, również podzielaliby wesoły nastrój, rozpoczynającego się weekendu, gdyby nie fakt, że właśnie wywożono ich gdzieś nad jezioro, nad którym spędzić mieli dwie noce. Ah, czy to nie brzmi pięknie? Czas, który mogliby wykorzystać o wiele korzystniej spędzą w środku lasu, kąpiąc się w brudnej wodzie i wygrzewając na zasyfionej ziemi, w której kryć mogło się szkło, czekające tylko, aby wbić się w czyjąś stopę. 

A czy jest coś lepszego od spania w namiocie, który w każdej chwili może rozszarpać wilk lub inne groźne stworzenie, które nagle zgłodnieje i postanowi znaleźć sobie kolację? Cóż, zapewne brak wifi i komary, które chętnie zrobią sobie ucztę na twoich odkrytych ramionach. 

— Maura już jest na miejscu — poinformowała Trisha — Fotograf będzie za godzinę, a oni w tym czasie przygotują grilla — dodała, a Zoe wywróciła oczami, słysząc to. Nie mogli zebrać gałązek i rozpalić ogniska, racja? W końcu pobrudziliby sobie rączki, a tak bogatym nie wypada. Nawet tego porządnie zrobić nie potrafią, kierują się tylko wygodą. 

— Napisz, że będziemy za pięć minut — odpowiedział jej mąż, wjeżdżając w leśną ścieżkę. 

Zayn westchnął cicho, zatrzymując piosenkę i przymykając na moment oczy. Za chwilę straci zasięg, całkowity kontakt ze światem i będzie zdany jedynie na swoją siostrę, obrażonego narzeczonego i jego żeńską wersję. Cudownie, zapewne jeszcze zaliczy pięć kłótni z rodzicami, a w następnej sekundzie będą udawali szczęśliwych, gdyż wynajęty mężczyzna zacznie robić im zdjęcia. Dlaczego to właśnie Zayn musiał mieć takiego pecha? Wcześniej nie zdarzało mu się narzekać na swoje życie, gdyż jego matka była wobec niego fair i nie odpieprzała takich cyrków, a teraz... cholera, wszystko się posypało. 

Z tą też myślą, wysiadł z samochodu zaledwie trzy minuty później, zarzucając na swoje ramię czarny plecak, w którym trzymał słodycze, ubrania, koc oraz latarkę. Nie wiedział, czego mógł spodziewać się po tej, jakże niesamowicie zapowiadającej się, nocy, dlatego wolał być przygotowany na wszystko. Schylił się i wziął jeszcze swój namiot oraz śpiwór, mając nadzieję, że Horan również zabrał swój, bo nie zamierzał się z nim tym dzielić. Wolałby spać ze swoją siostrą, aniżeli z tym irytującym blondynem, który najprawdopodobniej odwróci się do niego plecami.

Posłał Zoe spojrzenie, a ta pokręciła głową, przeklinając pod nosem. Ubrana była w dresy, a jej włosy związane były w niezgrabnego koka, co nie było u niej codzienne. Zazwyczaj stroiła się, jednak kiedy w grę wchodzili fotografowie, zatrudnieni przez rodziców, chciała pokazać się z jak najgorszej strony. Robienie im pozłości było jej hobby i wiedział to każdy, nawet oni. 

— Maura, Bob! — ucieszyła się Trisha, podchodząc bliżej nich, kompletnie nie przejmując się tym, że jej mąż właśnie prosił ją o pomoc z wzięciem bagaży. Młodsza Malik, widząc to zacisnęła wargi w cienką linię i pomogła swojemu ojcu, mając ochotę rzucić śpiwór prosto pod nogi tej suki, nazywanej potocznie jej matką. Swoim czynem zdziwiła wszystkich, nawet samego Yasera, który podziękował cicho córce, następnie posyłając jej uśmiech. Zoe poczuła dziwne ciepło i ból, gdyż dawno nie słyszała czegoś takiego, a już zwłaszcza z ust rodzica. Nie chcąc się rozkleić czy ponownie rozpocząć monolog z wewnętrzną sobą, ruszyła w stronę ich tymczasowego obozowiska, na którym stały swój dwa namioty - jeden państwa Horan, a drugi jej i Nelly, jak przypuszczała. 

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now