Rozdział 55.

1.9K 207 260
                                    

hej, rozdział jest dość długi i mam nadzieję, że będziecie zadowoleni. myślę, że to trochę taki... punkt kulminacyjny

proszę, ładnie o aktywność, starałam się go szybko napisać dla was 🥺❤️

•  •  •

Czas mijał nieubłaganie szybko i nim ktokolwiek się obejrzał do balu zostało raptem pięć dni. Wszyscy, podekscytowani mniej lub bardziej, dopinali swoje balowe stroje na ostatni guzik, ustalali między sobą szczegóły spotkania oraz planowali, do jakich klubów pójdą odreagować tę grobową i sztywną atmosferę, która panowała na sali co roku. Co z tego, że była głośna, rozrywkowa muzyka, kolorowe światełka i jedzenie, jak nie było najważniejszego, czyli alkoholu, który sprawiłby, że zabawa z rówieśnikami byłaby jeszcze lepsza. 

Tego wszystkiego tak entuzjastycznie nie przeżywał jednak Zayn, który wciąż nie miał wystarczająco dużo odwagi, aby poprosić Gigi na bal i już wątpił, że miał jakiekolwiek szanse, zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach zdążyli się od siebie oddalić. Ich relacja nie była tak silna jak dawniej i była to wina tylko i wyłącznie Malika, który wolał przerwy spędzać samotnie na szkolnym parapecie lub z Harrym, który za każdym razem suszył mu głowę, przypominając, jak bardzo zjebał sprawę z Niallem. W domu było to samo - matka wypominała mu, jak cholernie się zawiodła przez to, że nie potrafił zatrzymać blondyna przy sobie i pozwolił na tak szybkie zerwanie umowy, a Zoe co chwilę rzucała jakieś ironiczne i kpiące komentarze w jego kierunku, chcąc dogryźć mu jak najmocniej. 

Widziała bowiem, jak bardzo niebieskooki zmarniał. Schudł, jego podkrążone oczy nie świeciły swoim radosnym, charakterystycznym blaskiem, a usta zamiast w uśmiechu wykrzywiały się w grymas bólu, który za każdym razem powodował Charlie, którego najchętniej zgniotłaby butem jak zwykłego robaka. W momencie, w którym dowiedziała się o sytuacji, która miała miejsce na korytarzu, miała ochotę najzwyczajniej w świecie usiąść i się popłakać, bo czuła się w tym wszystkim tak cholernie bezsilna, a upartość Horanów nie pomagała jej ani trochę. Chciała im pomóc, za wszelką, kurwa, cenę, olewając swoje prywatne sprawy, które powinny być dla niej priorytetem. Próbowała rozmawiać zarówno z Nelly jak i Niallem, ale obydwoje unikali jej jak ognia i to przerażało ją najbardziej. 

Ludzie obdarzali blondyna smutnym spojrzeniem, ale nikomu nie przyszło do głowy, aby wyciągnąć do niego pomocną dłoń albo chociażby zgłosić jego liczne siniaki, które mimo jego starań, było widać, do dyrekcji lub jego wychowawcy. Po prostu przechodzili obok, kompletnie puszczając w niepamięć, że jego nowy chłopak uderzył go przy wszystkich na korytarzu. To było okropne z ich strony, ale ludzie bywali skurwysynami i trzeba było po prostu przywyknąć do tego, że trzeba było liczyć tylko i wyłącznie na siebie. 

Zayn ostatnimi czasy, po prostu sam na spokojnie zaczął analizować całą sprawę z umową, Niallem, Charliem i doszedł do wniosku, że zrobił źle i powinien interweniować w to wszystko już na samym początku, ale był faktycznie zbyt głupi i zaślepiony całym uczuciem miłości do Hadid, które zaczęło.... powoli zanikać? Nie był tego pewien, ale nie czuł już tak silnego uczucia, które towarzyszyło mu, gdy chociażby o niej pomyślał. Nie czuł, jak jego serce przyspiesza na jej widok i nie czuł zazdrości, kiedy ktoś ewidentnie ją podrywał. Po prostu w ostatnich dniach myślał tylko o Niallu i jego sytuacji, dochodząc do wniosku, że był idiotą i teraz naprawdę zaczynało mu go brakować. 

Początkowo wypierał to z siebie, myślał, że to tylko chwilowe, ale ta chwila trwała już zbyt długo i naprawdę chciałby cofnąć się w czasie i nigdy nie wypowiedzieć tych słów, które sprawiły, że blondyn usunął się z jego życia, na jego własne życzenie. Dlaczego był takim głupcem i nie słuchał swojego przyjaciela i siostry, którzy przez cały ten czas mieli pieprzoną rację? Jednak teraz było już zdecydowanie za późno, a Malik nie miał wystarczająco odwagi, aby przyznać się do swojego błędu i znowu mieszać się w to wszystko. Wiedział, że nie uwolni Horana od Wanga, nawet jeśli mocno by chciał, więc... cholera, co miał innego zrobić, jak tylko siedzieć w napięciu i obiecywać sobie, że jeżeli Charlie przesadzi w pewnym momencie, to dopiero wtedy zainterweniuje? 

Fiancé • ziall ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz