Rozdział 34.

2K 196 86
                                    

Zayn uśmiechnął się mimowolnie, widząc Nialla, kroczącego powolnym krokiem w jego stronę. Nie miał z blondynem kontaktu od imprezy u Ashley, co nieco go niepokoiło, jednak teraz widząc, że jego narzeczony był cały i zdrowy mógł odetchnąć z ulgą. Naprawdę nie wiedział, dlaczego chłopak się od niego odciął, dlaczego nagle opuścił domówkę - postanowił wrócić do tego tematu, jednak jeszcze nie teraz. Nie chciał psuć atmosfery z samego poniedziałkowego ranka. 

— Hej, Ni — przywitał go, obejmując w pasie i przyciągając do swojego boku. Cmoknął go w skroń, zaraz jednak marszcząc brwi, kiedy nie dostrzegł na twarzy niebieskookiego uśmiechu, co było dziwne, gdyż zazwyczaj tryskał energią, był głośny, szczerzył się jak głupi, a teraz... cóż, może po prostu się nie wyspał. 

— Cześć, Zayn — skinął głową, unosząc kąciki ust, które zaraz opadły. Nie miał ochoty udawać, nie miał ochoty przebywać przy ciemnookim, po prostu to wszystko tak bardzo go bolało, jeszcze ta sytuacja z Charliem rano. Los naprawdę tak mocno go nienawidził? 

— Wszystko w porządku? — spytał, ruszając z nim w kierunku klasy, w której młodszy miał mieć teraz zajęcia. Okej, może nie byli w prawdziwym związku, ale Malik martwił się stanem młodszego. Widział, że coś było nie tak i nie chciał wyjść na złego narzeczonego, nawet jeśli wokół nich nikogo obecnie nie było. Chciał się upewnić, czy blondyn nie miał problemów, okej? 

— Tak, jasne. Nie przejmuj się — mruknął, do końca drogi nie zamieniając z Malikiem ani słowa. Po prostu udali się pod klasę, usiedli razem na parapecie i siedzieli oparci o siebie aż do końca przerwy. Zayn puścił dłoń młodszego i cmoknął go w policzek, informując, że spotkają się dopiero na przerwie obiadowej. Niall skinął tylko głową, znikając w pomieszczeniu, w którym miał mieć lekcje. 

Malik czuł się zdezorientowany. Naprawdę nie miał pojęcia o co chodziło i dlaczego chłopak tak mocno się zdystansował. Kręcąc do siebie głową ruszył w stronę własnej klasy w międzyczasie pisząc do Gigi, czy zechce zjeść z nimi lunch. Sytuacja z dziewczyną była nieco skomplikowana, gdyż, cóż... bardzo prawdopodobne, że na imprezie dostał od niej z liścia za chęć pocałowania jej. Pokłócili się, jednak następnego dnia Malik zrekompensował się, przepraszając Hadid, tłumacząc się tym, że za dużo wypił i nigdy na trzeźwo by jej nie pocałował, co było oczywiście czystym kłamstwem. 

Uh, cholera, nie jego wina, że byli wtedy tak blisko siebie, a alkohol dodał mu odwagi, aby nachylić się odrobinkę bardziej w jej stronę. Niestety do niczego między nimi nie doszło, ale dostał ostre zjeby ze strony dziewczyny, że przecież ma narzeczonego i powinna powiedzieć o tym Niallowi, żeby zostawił go w cholerę. Gigi była naprawdę wściekła, ale Zayn to rozumiał - gdyby on i Horan byli prawdziwą parą, byłby jej wdzięczny za trzeźwość umysłu. Ale nie są, więc jest rozczarowany. Czy to źle, że jest zakochany? 

Wchodząc do klasy przeprosił za spóźnienie, a następnie usiadł obok Harry'ego, który wpatrywał się pustym spojrzeniem w książkę. Kiedy zauważył, że Malik siada tuż obok niego z delikatnym uśmiechem, zabrał swoje rzeczy i przesiadł się do pierwszej ławki, dziwiąc tym niemal wszystkich. Nawet nauczycielka przerwała swoją przemowę, aby zmierzyć obydwóch chłopców wzrokiem. 

Zayn zamrugał kilkukrotnie, zamykając lekko otwartą buzię. O co do cholery im dzisiaj wszystkim chodziło? Przecież nikogo nie obraził, nie skrzywdził, więc co było dzisiejszego dnia nie tak? 

Przez następne kilka godzin Styles unikał Zayna jak ognia, więc ten postanowił odpuścić ganianie za nim i dać mu trochę czasu na przemyślenie tego... czegoś, co było powodem ich dystansu. Ciemnooki postanowił się jednak nie załamywał i z uśmiechem ruszył na stołówkę, gdzie czekać miał na niego Niall oraz Gigi, która po namowach dopiero zgodziła się zjeść z nimi wspólnie posiłek. 

— Cześć kochanie — przywitał się, całując blondyna krótko w usta. Ten przymknął na chwilę oczy, kiwając głową na przywitanie — Cześć Gigi — spojrzał na dziewczyną, która wymusiła uśmiech, jedząc swoją sałatkę. Brunet westchnął cicho, próbując nawiązać z nimi w jakikolwiek sposób rozmowę, jednak nie dało się do cholery! Obydwoje odpowiadali krótko albo tylko kiwali głowami. Zirytowany w końcu zamknął się, skupiając na jedzeniu. Nie wytrzyma tego do końca dni - musiał zapytać wprost o co chodziło. 

Dlatego kiedy kilka minut przed dzwonkiem, opuścili stołówkę i ruszyli w swoje strony Zayn wziął wdech i podążył za blondynem, łapiąc go w końcu za nadgarstek i pociągając na ostatnie piętro, gdzie nikogo nie było. 

— Możesz mi powiedzieć o co ci do cholery dzisiaj chodzi? Zachowujesz się, jakbyś był na mnie zły, jakbym zrobił ci nie wiadomo co — westchnął — Uświadomisz mnie, co takiego zrobiłem? 

— Nic nie zrobiłeś — odparł, wyrywając rękę i spuszczając wzrok na swoje buty. 

— Niall do cholery! Nie zachowuj się jak pieprzony dzieciak tylko powiedz o co chodzi! — zirytował się, a kiedy niebieskooki wciąż milczał złapał za jego podbródek i zmusił go do spojrzenia na niego — Gadaj do cholery! 

— Nie udawaj głupiego, Zayn! — uniósł się w końcu, robiąc krok w tył. — Doskonale, wiesz o co chodzi! — nie mógł trzymać w sobie tego dłużej. Malik zgrywał totalnego idiotę i udawał, jakby nic do cholery się nie stało. Jakby, będąc z nim w fejkowym związku, absolutnie nie dobierał się do ust Gigi. Niall nie ukrywał nawet tego, że był zaskoczony zachowaniem dziewczyny, która w momencie, w którym siedzieli razem przy stoliku, spytała czy wszystko u niego w porządku i jak się czuje. Później przeprosiła go cicho, o co nie zdążył zapytać, bowiem dosiadł się do nich Zayn, przy którym milczała. 

— Gdybym wiedział to bym głupio nie pytał! — zdenerwował się brunet. — Nie jestem pieprzonym jasnowidzem, nie czytam ci w myślach i nie mam umiejętności "domyśl się o co mam problem" — wyrzucił ręce w powietrze. 

— Chciałeś pocałować Gigi, pieprzony kretynie, o to chodzi! — wybuchnął — Myślisz, że o tym nie wiem? Widziałem was! O to chodzi! — wziął głęboki wdech, czując, jak jego nogi zaczynają drżeć.  

— Masz problem, jakbym cię zdradził! Przypominam ci, że nie jesteśmy w prawdziwym związku i mogę robić co chcę — warknął, mówiąc ciszej, aby nikt ich nie usłyszał. — Parą jesteśmy tylko przy ludziach, ale prywatnie nic nas nie łączy. Naprawdę, Niall, myślałem, że nie muszę tłumaczyć ci tego, że nic dla mnie nie znaczysz — spojrzał w niebieskie oczy, które zaszły łzami — Będziesz kurwa ryczał z tego powodu? — uniósł brew — Mogłem nawet ją pieprzyć i tobie nic do tego, bo uwaga... nie jesteśmy dla siebie nikim szczególnym, łączy nas jedynie umowa i pieniądze z niej płynące — dodał. 

Nic dla mnie nie znaczysz. 

Nic dla mnie nie znaczysz. 

Nic dla mnie nie znaczysz. 

To jedno zdanie odbijało się echem w głowie blondyna, który naprawdę miał ochotę rozpaść się na kawałki. Wiedział, że nic dla niego nie znaczył, że był jedynie ciężarem, że... nie miał na co liczyć, ale to bolało mimo wszystko. Zwłaszcza z jego ust. 

— Rozumiem to — odezwał się po chwili, drżącym głosem — Nie oczekuję, że będziesz mi wierny, wiem, na czym polega umowa, ale jakbyś zauważył — wziął wdech, aby się uspokoić — Gigi chodzi z nami do szkoły, na imprezie byli ludzie z naszej szkoły, którzy myślą, że jesteśmy razem. Byłoby to hańbiące, gdyby widzieli jak zdradzasz swojego narzeczonego, prawda? — uniósł brew — Już Gigi ma na twój temat wyrobioną opinię. Myślisz, że chciałaby być z gościem, który zdradza przy pierwszej, lepszej okazji? 

— Kiedyś powiem jej prawdę — wtrącił — Ale to nie powód, żebyś miał do mnie problem. Wystarczyło powiedzieć od razu albo wtedy na imprezie podejść, a nie uciekać — pokręcił głową — Bo zacznę myśleć, że naprawdę za mocno w ten związek wszedłeś i zaczęło ci zależeć — zakpił. 

Bo zaczęło, pomyślał. Ale kogo to obchodziło? Na pewno nie Zayna. Nie wina Nialla, że przez takie drobne gesty przywiązywał się do ludzi i dawał sobą manipulować oraz pomiatać. Chciał w końcu trochę ciepła i troski ze strony drugiego człowieka. 

— Masz rację, głupio się zachowałem. Co nie oznacza, że ty idealnie — mruknął, wymijając go i zbiegając po schodach na niższe piętro. Chciał zaszyć się w swoim pokoju i przepłakać kolejne dwa dni. 

Fiancé • ziall ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz