Rozdział 7.

2.9K 214 109
                                    

Promienie słoneczne padały na bladą twarz kędzierzawego bruneta, idącego u boku lekko uśmiechniętego, wpatrującego się przed siebie, Zayna. Piątkowe powroty ze szkoły zawsze wydawały się takie beztroskie i spokojne, pełne pogody ducha i wewnętrznej ulgi.

— Słyszałeś, że starszaki organizują bal? — podjął temat Harry, spoglądając kątem oka na przyjaciela, który skinął lekko głową. — Idziesz?

— Nie wiem — wzruszył ramionami — Zależy czy osoba, którą chcę zaprosić się zgodzi.

— Która skradła twoje serce? — poruszył sugestywnie brwiami, dźgając przyjaciela łokciem w bok.

Zayn odskoczył, wywracając oczami i mrucząc coś pod nosem na temat nie dotykania go w miejscach publicznych. Całość oczywiście skwitował szczerym uśmiechem.

— Myślałem nad Gigi z równoległej klasy — odparł cicho — Ale nie wiem, waham się trochę — westchnął — A co z tobą? — uniósł brew, poprawiając ramiączko od plecaka.

— Cóż — zamyślił się — chciałem spróbować zaprosić Louisa, ale wątpię, aby to wypaliło, więc w tym roku chyba odpuszczę sobie bal. Już w tamtym była totalna klapa — wzruszył ramionami, wiedząc, że nie ma szans z kilkoma setkami dziewcząt, łaszących się do szatyna na każdym kroku.

— Harry, spróbuj! — zachęcał go — Zawsze istnieje szansa, że oczarujesz go swoim szarmanckim spojrzeniem, uroczym uśmiechem, przyozdobionym dołeczkami i powalisz na kolana do tego stopnia, że sam będzie błagał cię, abyś się tam z nim pojawił — uśmiechnął się szeroko — Zawsze mogę zrezygnować z Gigi i pójść bawić się z najlepszym przyjacielem  — dodał pewnie, przez co Styles parsknął, uderzając go otwartą dłonią w tył głowy.

— Idiota — wywrócił oczami — Nie zrezygnujesz ze swojej pierwszej licealnej miłości przeze mnie — mruknął — Ale to urocze, wezmę to pod uwagę — puścił mu oczko.

Malik roześmiał się, kręcąc delikatnie głową. Miał nadzieję, że Harry'emu uda się wyrwać Tomlinsona i pójść na ten pieprzony bal w jego towarzystwie, bo nie mógł już słuchać, jaki to Louis nie był idealny i jak bardzo chciałby go przytulić i pocałować. Zielonooki naprawdę był zakochany i Zayn współczuł mu braku odwzajemnionego zainteresowania. Piłkarz nie wiedział, co tracił.

— Cześć, misiaki — usłyszeli za sobą, a chwilę później poczuli jak ktoś zarzuca im ramiona na barki, wchodząc między nich.

Zayn wywrócił oczami, widząc złośliwy uśmieszek swojej młodszej siostry, ubranej jak zwykle w czarny croptop oraz spódniczkę z łańcuchem, przywieszonym u boku. Malik jednak musiał pochwalić jej gust, co do butów - glany były jedyną rzeczą, do której rodzeństwo podzielało swoją miłość.

— Zayn, powinieneś bardziej zwracać uwagę na ubiór swojej siostry — mruknął Harry, mierząc dziewczynę wzrokiem. Co prawda widział ją już w szkole, ale ponownie zerknąć nie zaszkodziło.

— Kurwa następny — sapnęła, ściągając ręce.

— Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. Martwię się, aby nie skrzywdził cię żaden napalony Sebastian — mruknął Styles.

— Prędzej to ja bym go skrzywdziła niż on zdążyłby chociażby mrugnąć w mojej obecności — odparła nonszalnacko.

— Widać, że jesteście rodzeństwem — parsknął Harry, poprawiając dłonią włosy.

— Hej! Nie obrażaj mnie — burknął Zayn — Sam się zastanawiam, jak to jest w ogóle możliwe — pokręcił głową, śmiejąc się.

— Już nie narzekaj, każdy wie, że mnie kochasz — wytknęła mu język, a brunet w odpowiedzi cmoknął ją w policzek — Fuuj, kurwa mać — mruknęła, wycierając dłonią lico.

— To zaszczyt, mała — odparł, przyspieszając kroku.

Kilka minut później Harry pożegnał się z rodzeństwem, skręcając w ulicę, prowadzącą do jego domu. Nie obyło się bez scenerii rozpaczy oraz buziaków, wysyłanych za Stylesem w powietrzu, na które ten odpowiedział wyciągniętym środkowym palcem.

— Matka ostatnio jest jakaś dziwna, zauważyłeś? — spytała Zoe, widząc w oddali ich dom.

— Tylko trochę, ale może to u niej naturalne — wzruszył ramionami — Uwielbia nas zaskakiwać, zwłaszcza zmianami, które przechodzi — mruknął. Kochał swoją matkę i nie zamierzał mówić o niej źle, zwłaszcza przy Zoe, która jej, delikatnie mówiąc, nienawidziła.

Zła relacja matki z córką nie wzięła się nagle ani znikąd. Trisha od zawsze krzywo patrzyła na nastolatkę, krytykując jej ubiór, wybory życiowe czy chociażby znajomych, z którymi spotykała się po godzinach lekcyjnych. Czepiała się najmniejszych drobnostek, nie zwracając uwagi na potrzebę akceptacji i zrozumienia ze strony najmłodszej.

Wchodząc do mieszkania, rodzeństwo już od progu mogło usłyszeć głośne rozmowy oraz oficjalny ton przybyłych gości, których eleganckie buty stały przy samych drzwiach, blokując w pewnym stopniu przejście do głębi korytarza. Początkowo nastolatkowie myśleli, że rodzice przenieśli pracę do domu i rozmawiali z klientami, jednakże słysząc swoje imiona wypowiadane przez nieznajomych, niemal od razu wykluczyli tę opcję. Spojrzeli na siebie, a następnie szeptem wymieniając się teoriami na temat przybyszów, skierowali się w stronę salonu.

— Jesteście już? — spytała Trisha, wychodząc im z pomieszczenia na przeciw — Oh, jak dobrze — uśmiechnęła się ciepło, odsuwając aby nastolatkowie mogli wejść do środka.

Rodzeństwo zmarszczyło brwi, wymijając matkę, a następnie opierając się plecami o ścianę zmierzyło uważnym spojrzeniem elegancko ubrane małżeństwo, siedzące obok naburmuszonego Yasera na kanapie. Dopiero kilka sekund później dostrzegło dwójkę blondwłosych nastolatków, zajmujących miejsca na fotelach.

— Kim są ci ludzie? — spytała mało dyskretnie Zoe, krzyżując ramiona na klatce piersiowej — Otworzyliśmy przytułek dla bezdomnych? — uniosła brew, przez co ojciec posłał jej mordercze spojrzenie.

— Zayn — odezwała się Trisha, ignorując komentarz córki. Podeszła do blondyna, który delikatnie uśmiechał się, wpatrując w ciemnookiego. Położyła dłoń na jego ramieniu, przenosząc wzrok na syna — To twój narzeczony, Niall Horan.

•  •  •

kochani, tu jeszcze tego nie reklamowałam, więc jeśli lubicie czytać nouisa to zapraszam was do Teenage_Murderer do książki "Don't Blame Me", którą pisze we współpracy ze mną. nam osobiście bardzo podoba się ta praca, więc mamy nadzieję, że po przeczytaniu również podzielicie nasze zdanie

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now