Rozdział 66.

1.8K 194 88
                                    

Późne popołudnie zamieniło się w późny wieczór, a na niebie zamiast błyszczącego słońca, ujrzeć można było przysłonięty chmurami półokrągły księżyc, ozdobiony naokoło jasno świecącymi gwiazdami. Zbliżała się godzina dwudziesta druga, a to oznaczało, że już niedługo przez drzwi domu Malików, wejdzie któryś z najstarszych domowników i Zayn, przysypiający z głową Nialla na swoich udach, modlił się, aby pierwszą osobą, którą ujrzy w progu, nie była jego matka, z którą nieszczególnie uśmiechało mu się rozmawiać. 

Jego kontakty z matką, którą wcześniej kochał najmocniej na świecie, stały się bardzo chłodne i rozmawiali w sytuacjach, w których naprawdę musieli. O wiele lepszy kontakt starszy miał ze swoim ojcem, który podchodził do całej tej sytuacji z przymrużeniem oka i wyrozumiałością wobec bruneta. Kompletnie nie obwiniał go o zerwanie umowy, nie poruszał nawet tego tematu! Wolał zapytać o jego oceny czy samopoczucie, co dziwiło zarówno ciemnookiego jak i jego siostrę, do której Yaser również zmienił podejście. Tak, jakby... po prostu zrozumiał, że skoro Trisha nie potrafiła wspierać swoich dzieci i podnosić ich na duchu, a jedynie wymagać od nich niemożliwego, to on powinien wziąć się w garść i naprawić swoje relacje z dziećmi, które, jak tak dalej pójdzie, definitywnie się od nich odsuną.

Malik nie chciał stracić swoich pociech. Kochał je całym sercem, ale równocześnie kochał swoją żonę, której nie był w stanie się sprzeciwić. Ostatnimi czasy całe te afery z umowami zaszły za daleko i nie chciał dalej w to brnąć. Cieszył się, że Horanowie sami z siebie urwali wszelkie kontakty, bo to oznaczało, że ich syn mógł znowu decydować za siebie i być wolnym. Zyski zajmowały niższą półkę w jego hierarchii - szczęście dzieci powinno być najważniejsze i chciał się o nie starać, nawet, jeśli oznaczałoby to kłótnie z żoną. 

Odchodząc jednak od życiowych przemyśleń Yasera, wróćmy do salonu, w którym na kanapie wciąż, mimo późnej godziny, siedziało dwóch chłopaków. Właściwie to, jeden siedział, a drugi leżał, otulony kocem z głową na udach tego pierwszego, który walczył ze snem, skupiając swoje oczy na napisach, wyświetlanych na dole ekranu. Niall z nadmiaru emocji zasnął pół godziny wcześniej, opadając głową na ramię starszego, który postanowił zmienić pozycję blondyna na wygodniejszą zarówno dla siebie jak i dla niego. Dlatego też teraz siedzieli tak, a nie inaczej. 

Dźwięk otwieranych drzwi i szurania butów, skutecznie rozbudził Zayna, który gwałtownie wyprostował się, uważając na śpiącego Irlandczyka, który na nagły ruch pod sobą, wymruczał coś, przecierając dłonią nosek. Brunet spojrzał na niego i uśmiechnął się rozczulony, przeczesując palcami opadającą na blade czoło, jasną grzywkę i przyglądanie się przez kilka sekund tej spokojnej twarzyczce aniołka pozwoliło mu na wewnętrzne odetchnięcie i uspokojenie swojego niepokoju. Trisha zapewne zrobiłaby aferę, zaczęłaby krzyczeć, skutkiem czego obudziłaby nastolatka, który zdaniem starszego, zasłużył sobie po ciężkim dniu, na chociażby kilka godzin odpoczynku. 

— Zayn? — zdziwił się Yaser, wchodząc do salonu i od razu luzując granatowy krawat. — Oh... —zmarszczył brwi, lustrując wzrokiem, śpiącego blondyna i skinął zaraz głową, dostrzegając, że Zayn przyłożył sobie palec do ust, nakazując mu być ciszej — Nie wiedziałem, że Niall miał zamiar nas dzisiaj odwiedzić — szepnął, odstawiając teczkę pod ścianę i pozbywając się marynarki ze swoich ramion, ruszył bliżej nastolatków. 

— To wyszło spontanicznie — odpowiedział, obserwując jak jego ojciec siada w fotelu niemal naprzeciwko nich. — Kiedy mama wróci?

— Powinna być za pół godziny. Chciała jeszcze coś wypełnić, ale ja nie miałem siły, dlatego wróciłem wcześniej — wzruszył ramionami — Ile można siedzieć w tym zakichanym biurowcu z tymi zrzędzącymi ludźmi? — spytał sam siebie, a brunet uśmiechnął się mimowolnie. 

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now