Rozdział 12.

2.7K 224 72
                                    

Obiad przebiegł w przyjaznej i rodzinnej atmosferze, przyozdobionej ckliwymi rozmówkami starszych na temat swoich pociech, siedzących tuż obok i niezręcznie wpatrujących się w siebie nawzajem. Zdaniem Zoe, całe to przedstawienie było zbyteczne - nie było nigdzie kamer, Malikowie nie musieli udawać kochającej się rodziny. Przecież po wyjściu Horanów, wszystko wróci do normy, ona i Zayn zamkną się w swoich pokojach, a Trisha i Yaser zajmą się pracą.

Dokładnie te same myśli krążyły po głowie Nelly, śledzącej uważnym spojrzeniem każdy najmniejszy ruch swoich rodziców. Przy ludziach udawali kochających i troskliwych rodzicieli, natomiast kiedy nikt nie patrzył ściągali ciążące im maski, ukazując swoje prawdziwe chore oblicza.

— Razem z Bobem byłam wczoraj w szkole, w której uczą się Zayn i Zoe — zaczęła Maura, pijąc czerwone wino przyniesione przez gosposię — Po uzgodnieniu z dyrektorem kilku kwestii, zdecydowaliśmy, że Niall i Nellie rozpoczną naukę w tejże placówce od poniedziałku — uśmiechnęła się, a młodsza blondynka, słysząc słowa matki zakrztusiła się sokiem.

Niall poklepał siostrę po plecach, samemu uśmiechając się szeroko. Cieszył się, że będzie miał okazję spędzić więcej czasu ze swoim przyszłym mężem oraz że w końcu pozna nowych ludzi. Siedzenie pośród czterech ścian zaczynało go nudzić. Odwrotnie sytuacja miała się z Nelly, która nie wyobrażała sobie rozpoczęcia nauki w publicznej placówce. 

— Nie dość, że będziemy musieli znosić ich w swojej "rodzinie" — zrobiła cudzysłów w powietrzu — to jeszcze w szkole — mruknęła pod nosem Zoe, przez co Trisha posłała jej mordercze spojrzenie. Ciemnooka wywróciła oczami, poprawiając kosmyk włosów.

— Im więcej czasu spędzicie razem tym lepiej dla was — wtrącił Bob — Ah i Zayn — spojrzał na bruneta — radziłbym ci nie kręcić się wokół panienek i panów oraz trzymać się na baczności — rzekł oficjalnie.

— Jasne, zniszczcie nam jeszcze życie towarzystwie. Już w ogóle będzie świetnie — mruknęła pod nosem Zoe, odwracając głowę w stronę okna.

— Zoe — sarknęła ostrzegawczo Trisha — Twoim zadaniem będzie pomóc zaaklimatyzować się Nelly w szkole, masz nie spuszczać z niej oka chociażby na minutę — powiedziała, a siedemnastolatka prychnęła, mamrocząc pod nosem, że nie ma takiej opcji.

Niall postanowił wtrącić się do rozmowy, nie chcąc aby doszło do kłótni między przyszłą szwagierką a jej matką.

— Ojcze — chrząknął, kładąc dłoń na tej Zayna, leżącej na stole naprzeciwko niego. Uśmiechnął się, wprawiając narzeczonego w zakłopotanie i delikatne zirytowanie — Nie musisz się o to martwić. Nikt nie odważył się chociażby na niego spojrzeć — zapewnił, wywołując u Boba dumne skinienie głową.

Malik zaraz wyrwał rękę, umieszczając ją pod stołem. Burknął coś pod nosem, żałując w duchu wyjścia z pokoju i zejścia na dół. Ten chłopak był nienormalny, dlaczego każdy najmniejszy czuły gest przychodził mu z taką łatwością? Nie znali się do cholery!

— Jesteś uroczy, Niall — skomentowała Trisha, zapominając o złośliwym zachowaniu córki. Oparła policzek o swoją dłoń, przyglądając się nastolatkowi, który uśmiechnął się wdzięcznie na komplement, powracając do jedzenia. — Cieszę się, że mój syn będzie miał u swojego boku kogoś tak cudownego.

— Ja również się cieszę, pani Malik — wtrącił blondyn, na co Zayn skrzywił się, mając dosyć uprzejmości młodszego — Mam nadzieję, że Zayn wkrótce przekona się do mnie i będziemy tworzyć wspaniałą parę — przeniósł niebieskie tęczówki na bruneta, który wywrócił oczami, prychając pod nosem.

— Przepraszam, że przerywam tę jakże słodką scenę — odezwała się Zoe przesłodzonym głosem — ale kiedy skończymy tę błazenadę i będziemy mogli wrócić do swoich pokoi? — uniosła brew, wycierając dłoń o serwetkę.

— Zoe do jasnej anielki! — uniosła się kobieta, uderzając zaciśniętą dłonią w stół — Nie tak cię z ojcem wychowywaliśmy!

— Zacznijmy od tego, że żadne z was mnie nie wychowywało. Robił to Zayn ewentualnie babcia, którą wyrzuciliście z domu na zbity pysk — wzruszyła ramionami, uśmiechając się kpiąco.

— Dosyć tego — warknęła, wstając — Może przenieślibyśmy się na kilka minut do ogrodu, w porządku? — spojrzała na Horanów, którzy wydawali się zniesmaczeni zachowaniem córki Malików — Ochłoniemy, a nasze dzieci porządnie przemyślą swoje zachowanie — dodała ostrzej, spoglądając znacząco na pociechy, które niewiele zrobiły sobie z uwagi matki.

Małżeństwo skinęło zgodnie głowami, ruszając za Trishą. Yaser westchnął ciężko, klepiąc syna po ramieniu, a następnie popędził za resztą dorosłych, pozostawiając w pomieszczeniu czwórkę nastolatków.

— Słuchajcie, no — zaczęła Zoe, kiedy drzwi tarasowe zostały zamknięte — Żadne z nas — wskazała palcem na siebie i brata — nie zamierza brać udziału w tym cyrku. Siedzimy tutaj, bo nie mamy innego wyjścia. Albo mamy, ale obiecują nam pieniądze za dobre sprawowanie — mruknęła bardziej do siebie — Dlatego informuję, że nie zamierzamy niańczyć was w szkole, nie będziemy udawać, że się uwielbiamy, a on — zerknęła na Zayna — nie będzie udawał, że cokolwiek do ciebie czuje — spojrzała na Nialla, który uśmiechnął się — Do cholery, dlaczego ty ciągle się szczerzysz?! — warknęła zirytowana, przecierając dłonią twarz.

— Cieszę się po prostu, że dane było mi was poznać — odparł, wzruszając ramionami — Raduję się każdą sekundą, dlatego że któraś w końcu może okazać się moją ostatnią — mówił — Radzę ci zmienić do nas nastawienie Zoe, umowa i pieniądze tak czy siak zrobią swoje. Nie znikniemy z waszego życia, przynajmniej nie w bliskiej przyszłości — oznajmił, przeczesując palcami jasne kosmyki.

Fiancé • ziall ✓Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt