Rozdział 21.

2.1K 182 31
                                    

Kolejne dni nie różniły się niczym innym od tych pierwszych, z tą różnicą, że związek Zayna i Nialla zdobył większy rozgłos, a nienawiść Zoe i Nelly kilkukrotnie wzrosła. Można by powiedzieć, że do tego stopnia, że kiedy obydwie dziewczyny widziały siebie na korytarzu ich oczy zaczynały ciemnieć ze złości. Akcja z piekącym napojem nie była jedyną w ich wykonaniu i blondyn razem ze swoich ukochanym dokładał wszelkich starań, aby ich siostrzyczki nie trafiły do dyrekcji. 

Niebieskooka nie potrafiła nie rzucić w stronę brunetki, jakimś chamskim komentarzem, bo po prostu sama jej postawa działała jej na nerwy. Nie znając jej, mieszała ją z błotem i często przy niej dogryzała Niallowi, którego blondynka była w stanie bronić rękami i nogami. Bywała często arogancka w stosunku do niej i oceniła ją na początku zbyt powierzchownie. Przecież mogły się dogadać i stać się najlepszymi kumpelami, ale nie, bo Zoe postanowiła zgrywać wielce niezadowoloną i wkurwiającą małolatę.

Blondynka pokręciła głową, przyłapując się na ponownym myśleniu o ciemnookiej. Nigdy nie życzyła nikomu źle, ale jeśli chodziło o tę dziewczynę to była nawet w stanie wynająć osobę, która niszczyłaby jej życie do końca jej dni. Uh, okropne! 

Spóźniona na lekcję, powolnym krokiem przechadzała się po korytarzu, chcąc ominąć jak największą część zajęć. Mimo iż wiedziała, że będzie miała przez to kłopoty nie tylko u rodziców, ale także u nauczycielki, która uczyła ją chemii, postanowiła pierwszy raz od dawna zrobić coś, na co miała naprawdę ochotę. Do tej pory posłusznie wykonywała rozkazy rodziców, odmawiając sobie najmniejszych przyjemności. W końcu, co pomyśleliby sobie inni? Tak nie wypadało córce milionerów. 

Parskając na wspomnienie tych słów, podeszła do okna, skupiając swój wzrok na koszykarkach, odbywających trening na szkolnym boisku. Oparła się bokiem o ścianę i ze skupieniem przyglądała się wykonywanym ćwiczeniom, do momentu, w którym nie usłyszała uniesionego, dobrze znanego jej głosu, wydobywającego się z damskiej łazienki. Marszcząc brwi postanowiła sprawdzić, z kim znowu kosę ma siostra narzeczonego jej brata i ewentualnie pokibicować drugiej stronie w słownej wymianie zdań. 

— Nie obchodzi mnie to, rozumiesz? — usłyszała męski, kpiący głos, kiedy tylko podeszła bliżej. Stanęła za drzwiami, przysłuchując się rozmowie — Umowa to umowa — sarknął.

— Termin mija dopiero jutro, więc się odpieprz do cholery — odparła brunetka.

— To ja tutaj rządzę, więc ja ustalam zasady — Nelly wychyliła się lekko, chcąc dostrzec, co działo się w środku. Zoe stała oparta o parapet, a blondwłosy chłopak powoli się do niej zbliżał — Radzę ci mnie nie wkurwiać, bo inaczej skończy się to dla ciebie źle, jasne? — warknął, chwytając ją za kawałek koszulki. 

— Hej, nie zapominasz się odrobinkę? — odezwała się Horan, wchodząc do łazienki. Nie chciała, aby doszło do rękoczynów, a na to się zapowiadało. Nieznajomy odwrócił się gwałtownie w jej stronę, puszczając skrawek czarnego ubrania — Masz jakiś problem? — uniosła brew, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Mimo iż nie lubiła Malik to nie mogła pozwolić, aby którykolwiek mężczyzna ośmielił się ją uderzyć. Zresztą zrobiłaby to nawet, gdyby na jej miejscu była inna kobieta. 

— To raczej nie twój interes — burknął, wpatrując się w nią zielonymi tęczówkami. 

— Jeśli naprawdę nie chcesz mieć kłopotów to radzę ci się ulotnić stąd w trybie natychmiastowym — rzuciła pewnie — Myślisz, że skoro jesteś silniejszy to możesz wszystko? — parsknęła — Jak chcesz się wykazać umiejętnościami to chodź, pokaże ci, czego nauczyłam się na zajęciach karate. Czarny pas w końcu nie wziął się znikąd — dodała, zdejmując gumkę z nadgarstka i związując nią włosy. Chłopak spłoszył się odrobinę — No co? Chodź, skoro taki odważny jesteś. 

— Spieszę się, inny razem — burknął opuszczając pomieszczenie. 

Nelly odczekała chwilę, a później parsknęła, rozpuszczając włosy.

— Nie mam czarnego pasa. W zasadzie to nie mam żadnego — pokręciła głową, spoglądając na dziewczynę, która uniosła brew do góry — Czego on od ciebie chciał? — spytała, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. 

— Nie twoja sprawa — skomentowała, podchodząc do umywalki i odkręcając wodę. — Spadaj stąd i nie waż mówić się o niczym Zaynowi, bo wpadnie w panikę, a później zacznie świrować — dodała, spoglądając w jasne oczy blondynki.

— Słuchaj — westchnęła — teoretycznie uratowałam cię od strzału w pysk, więc należą mi się wyjaśnienia. Twój niewyparzony języczek kogoś w końcu wkurwił? — spytała prosto z mostu, uśmiechając się kpiąco — W sumie to się nawet nie dziwię. 

— Naprawdę myślisz, że nie potrafiłabym się obronić? — parsknęła, myjąc ręce. — Głupiutka — skomentowała pod nosem, wzdychając. 

— To dlaczego pozwoliłaś się docisnąć do parapetu i nic nie zrobiłaś, kiedy złapał cię za bluzkę z podniesioną dłonią? 

— Może podobają mi się takie zabawy? — sarknęła, wycierając ręce w papierowy ręcznik — Twoja interwencja była zbyteczna i naprawdę nie dzieje się nic, co powinno ciebie obchodzić — skomentowała krótko, wychodząc z toalety. 

Nelly zmarszczyła brwi, obiecując sobie w duchu, że dowie się czegoś więcej w tej sprawie. Nie mogła pozwolić, aby ktoś znęcał się nad kimkolwiek, a już zwłaszcza nad kobietą. Zagryzając dolną wargę, opuściła pomieszczenie, wpadając na drobnego mężczyznę. 

Kiedy uniosła wzrok, napotkała fiołkowe oczy, wysokiego bruneta, na którego widok gwałtownie cofnęła się do tyłu i natychmiast uciekła, przeklinając w myślach. Nie, to nie mogła być prawda, cholera jasna. Miała nadzieję, że pozbędzie się go ze swojego życia raz na zawsze, a tu tymczasem okazuje się, że chodzą razem do szkoły. 

Musiała koniecznie poinformować Nialla, aby nie wpadł w kłopoty. Oj, duże kłopoty, które czyhały tuż za rogiem. 

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now