Rozdział 46.

1.9K 161 101
                                    

Sytuacja, która miała miejsce w kawiarni szybko poszła w niepamięć, gdyż Zayn odpokutował swoje zachowanie, zabierając blondyna na lody po szkole już następnego dnia. Tym razem nikt nie zepsuł ich miłej atmosfery i starszy zrozumiał swój błąd dopiero, kiedy odprowadził Irlandczyka pod same drzwi jego domu. Widział, że był dziwnie przygnębiony, jednak nie potrafił zrozumieć dlaczego. Kolejna rozmowa z siostrą otworzyła mu oczy, bo hej, może blondyn jednak chciał się przed nim otworzyć, a przez towarzystwo dziewczyn stracił do tego okazję? Brunet oferował mu pomoc, obiecał go wspierać i niemal kilka minut później ich bezpieczna i komfortowa atmosfera została zrujnowana. Nie pomyślał o tym wcześniej, bo przecież to była Gigi, która mu się podobała i każdy na jego miejscu postąpiłby tak samo. Chciał spędzać z dziewczyną dużo więcej czasu niż dotychczas. 

Ale obiecał sobie, że następnym razem poprosi dziewczyny o chwilę prywatności dla nich i umówi się z nimi na kiedy indziej, nie chcąc burzyć tego wszystkiego, co z Niallem zaczynali budować na nowo. 

Zoe, słuchając swojego brata, zaczęła nabierać pewnych podejrzeń. Czasami obserwowała tę dwójkę w szkole i śledziła mimikę twarzy blondyna, jego gesty, to jak zachowywał się w obecności Gigi, przykładowo na stołówce, kiedy siedzieli przy jednym stoliku. Czy możliwym było, aby... niebieskooki był zazdrosny? Czy naprawdę spodobał mu się jej brat? Niepokoiło ją to wszystko, ale postanowiła się nie wtrącać i zająć własnymi sprawami. Sama pilnowała Nelly, z którą nie rozmawiała jeszcze o ich pamiętnym pocałunku, ale tamta również nie naciskała na wyjaśnienia. Zachowywały się, jak gdyby nigdy nic się nie stało, jednakże utrzymywały dystans i nie czuły się zbytnio komfortowo w swoim towarzystwie. Trzeba było robić dobrą minę do złej gry, prawda? 

— Nialler, kochanie — mruknął Zayn do ucha blondyna, obejmując go ramieniem od tyłu. Ucałował jego policzek i spojrzał, co robił w swojej szafce, przy której stał już kilka minut. 

Horana momentalnie przeszły dreszcze przez ciepły oddech bruneta na swojej skórze i wzdrygnął się delikatnie, uśmiechając pod nosem. Jego policzki były lekko różowe, a serce przyspieszyło rytm, bo uwielbiał być tak nazywany, uwielbiał, kiedy traktował go tak czule i czasami naprawdę zapominał, że to wszystko było udawane. 

— Cześć, Zayn — odpowiedział, opierając się plecami o jego klatkę piersiową i to było naprawdę miłe. — Przeszkadzasz mi w odrabianiu pracy domowej — wymamrotał, próbując skupić się na przykładzie. Zostało już tak mało czasu do końca przerwy.

— W szafce? — zmarszczył brwi, parskając śmiechem. Chwycił jego dłoń i zabrał z niej długopis, po czym oparł podbródek na jego ramieniu i zaczął analizować zadanie. Uśmiechnął się, widząc, że jego klasa robiła ten temat w ubiegłym tygodniu i szybko rozwiązał pozostałe przykłady. — Tu masz źle — mruknął, poprawiając błąd i zaraz cmokając go w skroń, kiedy usłyszał dzwonek. — Powodzenia, ucz się pilnie i nie przynieś mi wstydu — poczochrał go po włosach, oddał długopis, a następnie odsunął się i nie dając mu szansę na odpowiedź, odszedł, kierując się w stronę szatni, gdzie miał mieć wf.

Blondyn, czerwony na twarzy, odprowadził go wzrokiem, wzdychając mimowolnie i opierając policzek o drzwiczki szafki. Czuł, że wchodzi w to coraz głębiej i te wszystkie niewinne gesty, jedynie pogłębiały jego uczucie do chłopaka, który był wobec niego taki troskliwy. Brakowało mu tego, brakowało mu przez całe życie poczucia bycia ważnym dla kogoś, brakowało mu czułości, które otrzymywał teraz niemal codziennie. Może i był idiotą, bo wiedział, że nie miał na co liczyć, ale... korzystał z przyjemnych chwil, cieszył się tym, co dostawał od losu. 

Nawet jeśli później będzie cierpiał to teraz starał się o tym nie myśleć. Żył teraźniejszością, delektował się każdym czułym dotykiem, każdym miłym słowem, które padało w jego stronę i... czuł się dobrze. 

Zayn dwie minuty później wszedł do szatni, witając się z chłopakami, którzy dopiero teraz przyszli do szkoły i podszedł do Harry'ego, który wiązał włosy w koka. Uśmiechnął się do niego i otworzył swoją szafkę, do której wrzucił plecak. 

— Gdzie cię wcięło? — spytał Styles, przeglądając się w aparacie telefonu.

— Byłem u swojego narzeczonego — mruknął, a Harry skinął głową ze zrozumieniem. 

— Wyściskaliście się, aby nie tęsknić za sobą przez kolejną godzinę? — spytał z rozbawieniem.

— Nie widać tego po mnie? Dziwne — wywrócił oczami — Zrobiłem za niego matmę. Mogłem przyszpanować, bo to jedyny dział, który rozumiem — dodał, zakładając koszulkę. 

— Pewnie teraz jest wdzięczny losu za tak wspaniałego i inteligentnego narzeczonego — zamknął szafkę, opierając się o nią ramieniem. — Swoją drogą... bal jest coraz bliżej. Podejrzewam, że to właśnie z Niallem się tam pojawisz, racja? — uniósł brew, a Zayn westchnął ciężko, wzruszając ramionami.

— Nie myślałem jeszcze o tym, wiesz? — spojrzał kątem oka na przyjaciela, a następnie ubrał się do końca, wrzucając niedbale ubrania do szafki — Mimo wszystko wiesz, jak wygląda sytuacja — mruknął do niego, aby nikt więcej nie usłyszał — Chciałbym iść na niego z Gigi i to ją chciałbym zaprosić. Może Niall nie lubi takich imprez, może coś mu wypadnie i nie będzie mógł iść? Wtedy świetną wymówką będzie przyjacielskie wyjście z Gigi.

— Jesteście jedną z bardziej znanych par w szkole, ludzie oczekują was tam razem — zmarszczył brwi Harry, zakładając ramiona na klatce piersiowej — Zaczną coś podejrzewać, jeśli przyjdziesz z Gigi. Zresztą... co być jej powiedział, gdybyś ją zapraszał? "Hej, słuchaj, ten związek z Niallem to tylko taki na niby, pójdziesz ze mną na bal?"? — parsknął. — To nie jest do końca dobry pomysł, ale rób jak uważasz. 

— Posłuchaj, Harry — mruknął, zamykając szafkę i wychodząc z przyjacielem z pomieszczenia — Sytuacja jest trudna, w szkole jestem jeszcze w stanie się w to wszystko bawić, ale ten bal... to coś, na co czekałem długi czas. Chciałbym spędzić go w towarzystwie osoby, przy której czuję się dobrze w ten drugi, szczególny sposób. Lubię Nialla, ale jako przyjaciela, nic więcej. To Gigi mi się podoba i to z nią chciałbym tańczyć i dobrze się bawić. Niall na pewno zrozumie, że miłość w takich sprawach jest silniejsza niż jakieś umowy — posłał mu uśmiech.

— Wasi rodzice na pewno będą chcieli, żebyście szli tam razem.

— Teraz już i tak spędzamy ze sobą mnóstwo czasu po szkole. Chodzimy do parków, restauracji, kawiarni, wszędzie, gdzie tylko się da. Dzisiaj zabiorę go na kakao i ludzie niedługo pewnie się nami znudzą. Nie jesteśmy szczególnie ciekawi, zobaczysz, że to kwestia czasu zanim zacznie o nas cichnąć — wyjaśnił, a Harry wzruszył ramionami, nie znając się na tym wszystkim. Jego zdaniem ten pomysł był beznadziejny - będzie to podejrzane, że na tak uroczysty bal przyjdzie ze swoją przyjaciółką, a nie narzeczonym, którego tak bardzo podobno kochał. 

Przez resztą lekcji nie rozmawiali na temat balu. Zayn w większości myślami był daleko od boiska, na którym grali, zastanawiając się, czy to na pewno dobry pomysł, aby zaprosić Hadid na bal. Niall nie mógł być na niego z tego powodu zły, bo prawdziwą parą nie byli, jedynie znajomymi i w tym czasie mógłby porobić coś ciekawszego albo iść na bal z kimś, kogo znał. Ewentualnie mogliby przyjść razem, ale później rozstać się, aby samemu spędzać czas z ludźmi, których naprawdę obdarzali sympatią. Uh, czemu to wszystko było takie skomplikowane i żaden z nich nie mógł ułożyć sobie życia po swojemu, bo cała ta cholerna umowa wszystko psuła? 

•  •  •

hejj, zapraszam was na nowe ff "Every Night Getting Hotter"

buziaki x

Fiancé • ziall ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz