Rozdział 38.

1.9K 188 14
                                    

Wiadomość o nadchodzącym wspólnym wyjeździe zszokowała całą czwórkę. Niall nie był psychicznie na to przygotowany, aby spędzić z Zaynem całym weekend, a co dopiero spać z nim pod jednym namiotem, natomiast Zoe była przekonana, że prędzej utopi siebie w tym pieprzonym jeziorze niż zacznie udawać, że uwielbia spędzać czas ze swoją kochaną rodziną i tymi dodatkowymi spierdolinami, zwanymi Horanami. 

Oczywiście nie miała prawa głosu w tej sprawie i każde jej negatywne zdanie na temat zbliżającego się weekendu było ignorowane lub zaczynały się groźby typu, że srogo tego pożałuje, jeśli zrobi cokolwiek, co mogłoby zrujnować ich opinię publiczną. Nikogo nie zdziwiło, kiedy raptem dzień po ogłoszeniu tego absurdalnego pomysłu, rodzice poinformowali ich, że został wynajęty fotograf, który uwieczni ich fantastyczne spędzanie czasu. 

Przecież oczywistym było, że nie będą wspólnie spędzać czasu tylko dla własnej przyjemności, Za tym musiał iść zysk, coś co zwróciłoby koszty wyjazdu - w końcu po co biznesmenom namioty, skoro mogą przespać się w pięciogwiazdkowym hotelu? Nikomu, kto w ostateczności by go kupił, nigdy nie wpadłoby do głowy, aby przeznaczyć go na nocowanie nad jeziorem. Zwłaszcza z dziećmi. Czy w słowniku bogatych ludzi istniało coś takiego jak "dzieci", "rodzicielstwo" czy "szczęście"? Zoe coraz bardziej w to wątpiła, widząc w oczach swojej matki jedynie pogardę zamiast troski, nienawiść zamiast miłości oraz rozczarowanie zamiast dumy. Kiedyś, chociażby kilka lat wcześniej, było inaczej - potrafiła okazać trochę człowieczeństwa, ale kolejne zera na koncie szybko to w niej stłumiły. Nie była matką, a maszynką do robienia pieniędzy i to samo chciała wpoić swoim dzieciom, które również były dla niej czymś, na czym mogła trzepać pieniądze. 

Zoe zazdrościła innym dzieciakom szczęśliwych rodzin, nawet wcześniej zazdrościła Zaynowi, że miał tak dobry kontakt z matką. Ona była na uboczu, czasami rozmawiając jedynie z ojcem, który jako jedyny do czasu potrafił trzeźwo myśleć. Ale miłość zaślepiała i zaczął się zmieniać pod wpływem Trishy, którą kochał. Dziewczyna, przyłapując się na tym, że ponownie zaczęła rozmyślać nad swoją chorą rodziną pokręciła głową, wchodząc do budynku szkoły. Zdjęła słuchawki i ruszyła pod swoją klasę, ciesząc się, że postanowiła ominąć pierwsze dwie lekcje i pospać dłużej. Po co komu wychowanie fizyczne, skoro mięśnie może wyrobić sobie, wchodząc na ostatnie piętro tej pieprzonej szkoły? 

Przechodząc tuż obok drzwi, prowadzących do starych, nieużywanych szatni, usłyszała zduszony szloch i męski głos, przez co w jej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka. Nie przemyślając do końca swojej decyzji, weszła powoli do środka. Słysząc czyiś płacz od razu chciała interweniować - już tak miała i to że czasami zachowywała się jak suka nie oznaczało, że nie miała duszy. 

— Jeśli nie będziesz się wyrywała to będzie mniej bolało — usłyszała, przez co aż się w niej zagotowało — Skoro nie mogę mieć twojego brata to będę miał ciebie — parsknął, a brunetka już wiedziała z kim ma do czynienia i podziękowała sobie w duchu, że postanowiła zlać szkołę i przyjść później. 

Wyszła z ukrycia w idealnym momencie i odepchnęła od blondynki mężczyznę, który dotykał jej ciała pod koszulką, jednocześnie zasłaniając jej usta drugą dłonią. Uderzyła go najpierw w twarz, a później kolanem w brzuch dla lepszego efektu i cofnęła się, pomagając niebieskookiej poprawić w połowie ściągnięte ubranie. Automatycznie poczuła obrzydzenie do tego mężczyzny, mając cholerną świadomość, że młodsza dziewczyna kilka minut później mogłaby zostać zgwałcona. 

— Co jest kurwa? — wymamrotał zaskoczony, dotykając się w obolałe miejsce — Uderzyłaś mnie!

— Wypierdalaj stąd albo dostaniesz dwa razy mocniej — warknęła, obejmując roztrzęsioną blondynkę, która cały czas, płacząc zacisnęła swoje dłonie na jej bluzie. — Na co czekasz? Wypad stąd, później cię dorwę skurwysynie! — dodaje, a ten prycha, mrucząc coś pod nosem i odchodząc w stronę wyjścia.

— Kiedyś to dokończymy, mała — rzuca przez ramię. 

— Dokończyć to mogę obijanie twojego ryja. Dotknij ją, a cię zabiję! — krzyknęła za nim, czując złość. Jak można tak mówić? Jak można być tak obrzydliwym i zmuszać kogokolwiek do stosunku w dodatku w publicznej szkole? — Uspokój się, już — warknęła do Nelly, która pokręciła głową w odpowiedzi, szlochając jeszcze głośniej. Ciemnooki westchnęła ciężko, głaszcząc ją powoli po plecach. 

Zoe nie miała pretensji do dziewczyny, że ta moczyła jej bluzę i nie mogła się uspokoić. Sama na jej miejscu byłaby roztrzęsiona i dochodziłaby do siebie przez kilka dni. A ona miała na to tylko kilka minut, bo niedługo miała zakończyć się lekcja, a rozpocząć przerwa.

— Już nie płaczemy, okej? Oddychaj, nic się już nie dzieje — mówiła cicho, obejmując ją mocno. Blondynka zaczęła brać głębokie wdechy, uspokajając się powoli, na co Malik uśmiechnęła się pod nosem. — Już jest dobrze — mamrotała bez sensu, mając nadzieję, że to w kimś stopniu jej pomoże. Będzie musiała o tym komuś powiedzieć, przecież ten chłopak był niebezpieczny. 

— Muszę wrócić na lekcje — odezwała się w końcu, pociągając nosem. 

— Na pewno nie w tym stanie — odpowiedziała jej brunetka, odsuwając się w końcu i ścierając jej łzy z policzków — Idź i powiedz komuś o tym. Ten gnojek musi dostać nauczkę! To ohydne, co chciał zrobić. Jak to się w ogóle stało?

— J-Ja... — zaczęła, biorąc drżący wdech — Chciałam iść do łazienki i wtedy mnie zaczepił i zaciągnął tutaj i... i zaczął mówić mi niemiłe rzeczy i... — zaczęła płakać na nowo, a Zoe westchnęła, domyślając się, co było dalej — Nie mogę iść z tym do nikogo, bo nikt mi nie uwierzy. Rodzice stwierdzą, że robię to dla uwagi i że wcale nie jestem taka ładna, aby ktoś taki jak Charlie chciał uprawiać ze mną seks i narobię sobie jedynie więcej problemów — wytarła powieki o rękaw bluzki. 

— Nie możesz tego tak zostawić! Idź z tym na policję. 

— I co mi powiedzą? Że nic się nie stało i mam żyć dalej? Później pójdzie to w obieg i każdy będzie o tym mówił, zwłaszcza media i historia skończy się tak jak wcześniej mówiłam. Muszę bardziej uważać.

— Chyba sobie żartujesz — prychnęła Zoe — Musisz coś z tym zrobić, nie wygłupiaj się! Zostałaś prawie zgwałcona. 

— Dziękuję za pomoc, ale... muszę iść — wymamrotała, szybko kierując się w stronę klasy. Poprawiła przed drzwiami bluzkę, przetarła twarz i weszła do niej, jak gdyby nigdy nic, udając, że przed chwilą nie wydarzyło się nic strasznego. 

Zoe patrzyła na to jedynie z otwartą buzią, nie mogąc uwierzyć, że blondynka była w stanie w jednej sekundzie pozbierać się i doprowadzić do stanu używalności. Skoro sama Nelly nie chciała nic z tym zrobić to Malik zrobi z tym coś na własną rękę. Powie Zaynowi, Niallowi, komukolwiek, nie może pozwolić na to, aby ktoś taki spokojnie przechadzał się szkolnymi korytarzami i robił innym dziewczynom taką krzywdę. A co, gdyby zignorowała to i przeszła dalej? Horan zostałaby zgwałcona i... nawet nie mogła o tym myśleć. 

Chyba źle ją oceniła na samym początku. Ona nie jest taka, za jaką ją wcześniej uważała - potrafiła się maskować i udawać. Siedzą w tym całym brudzie razem, jej rodzina również ma nierówno pod sufitem i przez tą sytuację i jej zachowanie zrozumiała, jak bardzo są do siebie podobne. Ten, zbliżający się wyjazd, może jednak skończyć się nieco inaczej niż to sobie wcześniej wyobrażała. 

Fiancé • ziall ✓Onde histórias criam vida. Descubra agora