Rozdział 30.

2K 191 30
                                    

Powiedzenie, że Niall się stresował, było niedopowiedzeniem. Horan był przerażony, jego dłonie drżały, ciało pokrywał zimny pot, a oddech z każdą kolejną sekundą stawał się coraz cięższy. Słysząc głośną muzykę już z drugiego końca ulicy, widząc kolorowe, mieniące się światełka od kuli dyskotekowej, umieszczonej najprawdopodobniej gdzieś na tarasie bądź w ogrodzie, jego umysł zalewały obawy, dotyczące przebiegu całej imprezy. 

Idący obok niego bruneta zdawał się być podekscytowany. W jednej dłoni trzymał reklamówkę z alkoholem, a w drugiej mniejszą dłoń blondyna, którą ściskał co jakiś czas, widząc zaniepokojenie na jego twarzy. Starał się go jakoś pocieszyć i zapewnić, że przez całą domówkę będzie tuż obok niego, jednak jego słowa niewiele dały. 

— Czemu tak bardzo się denerwujesz? Nigdy nie byłeś na żadnej imprezie? — spytał w końcu Malik, na co młodszy wzruszył ramionami — Niall, masz okazję poszaleć. Skorzystaj z tego — westchnął, kręcąc głową. 

— Nie kręcą mnie takie rzeczy — wymamrotał. — Wrócimy razem? — spojrzał na niego. 

— Tak, odprowadzę cię. Obiecałem rodzicom — poinformował. Obydwoje dostali pozwolenie na zjawienie się na domówce pod warunkiem, że zjawią się tam razem. W dodatku jako kochająca się parka. Nie mogli wyluzować nawet w takich okolicznościach. Nieszczególnie podobało się to Zaynowi, który planował spędzić większość czasu z Gigi, jednakże nie mógł narzekać. Ważne, że w ogóle mógł się tam zjawić. 

— A z własnej woli zrobiłbyś to? — spytał niepewnie blondyn, jednak nie otrzymał odpowiedzi, gdyż jego słowa zagłuszyła muzyka, która z każdym kolejnym krokiem stawała się coraz głośniejsza. Jeśli nie ogłuchnie dzisiejszej nocy to będzie to pieprzony cud. 

Po kilku minutach byli już na miejscu. Niall krzywił się, nie słysząc własnych myśli, a co dopiero słów Gigi, która wyszła z szerokim uśmiechem ich przywitać. Zgarnęła obydwóch do uścisku, wręczając im od razu dwa czerwone kubeczki, w których znajdował się alkohol. Blondyn powąchał substancję, marszcząc nos, czym wywołał śmiech u Hadid, odbierającej reklamówkę od Malika. Dziewczyna machnęła do nich dłonią, każąc tym samym podążać za nią.

Cała trójka weszła do kuchni, w której było mniej ludzi niż w salonie, przez który przechodzili. Zdecydowanie zaproszenie dostało więcej niż pół szkoły. W oczy Zaynowi rzucił się nawet Louis, otoczony kilkoma dziewczynami. Harry nie mógł ścierpieć tego, że akurat tego wieczoru musiał zajmować się swoją siostrzenicą. Brunet zamierzał później dobić go, opowiadając o szatynie i jego wyczynach. Uwielbiał mu dokuczać, nie jego wina. 

— Cały parkiet jest do waszej dyspozycji! — poinformowała ich dziewczyna, stawiając butelki na blacie — Nie zaszalejcie zbytnio, jeśli wiecie, co mam na myśli — puściła im oczko, a policzki blondyna pokryły się rumieńcem. Zayn roześmiał się, obejmując go ramieniem i przyciągając do siebie, uważając, aby trzymane przez nich trunki nie rozlały się na podłogę. 

Pierwsze pół godziny było naprawdę niezręczne. Niall siedział na kanapie w salonie, przytulony do ramienia swojego narzeczonego, obserwując jak ten rozmawiał z Gigi i jej znajomymi. Czuł, jakby tam nie pasował, jednakże nie mógł narzekać, zwłaszcza kiedy Zayn co chwilę zerkał na niego, głaskał go po nodze albo całował go w usta. Horan wtedy uśmiechał się, próbując zignorować fakt, że wszyscy skupiali na nich swoją uwagę.

Blondyn ożywił się w momencie, w którym jedna z koleżanek Ashley, na polecenie Hadid, zaserwowała mu słodkiego drinka, którego po długich namowach w końcu wypił. Poczuł się po nim wyluzowany, lekki i chętniej kleił się do Malika, który będąc mocno pod wpływem alkoholu, nie miał nic przeciwko temu. 

— Gołąbeczki — klasnęła w dłonie Gigi — Nie zaliczyliście jeszcze parkietu, a coś czuję, że za niedługą chwilę już nie będziecie w stanie, także podnoście swoje seksowne tyłki i jazda tańczyć — pogoniła ich, pokazując chłopakowi, który siedział obok nich, ruchem głowy, aby skoczył do DJ.

Niebieskooki mamrotał coś pod nosem, jednak w końcu dał zaciągnąć się starszemu między ludzi. Parsknął śmiechem, kiedy klubowa muzyka zmieniła się na spokojną i wolną. Zayn wywrócił oczami, spoglądając na Hadid, która posłała mu kciuki w górę i przyciągnął mniejszego bliżej siebie. Położył dłonie na jego biodrach, dając objąć swój kark jego rękoma. 

— Nie jest wcale tak źle, prawda? — zagadał, bujając się w rytm muzyki. Niall uniósł głowę do góry, chcąc spojrzeć w lekko zamglone oczy starszego, a następnie skinął, przylegając bardziej do jego ciała. — Jeszcze dużo przed nami — roześmiał się, przenosząc dłoń na włosy Irlandczyka, w które zaczął wtapiać palce. Głowa młodszego automatycznie opadła na jego ramię. 

— Wiesz... — zaczął niepewnie chłopak — Cieszę się, że cię poznałem — uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że starszy tego nie zauważy. — Mam na myśli... mimo tego wszystkiego, cieszę się, że cię mam — wymamrotał, nie wiedząc czy to co mówił miało jakikolwiek ład i skład. 

— Jesteś uroczy — parsknął śmiechem, nachylając się na tyle, aby słyszeć go wyraźniej. — To udawanie nie jest wcale takie złe — dodał, przez co uśmiech Nialla powiększył się. 

— Nakrzyczysz na mnie, jeśli teraz cię pocałuję? — spytał niepewnie, robiąc krok do tyłu. Zayn pokręcił głową, łącząc ich usta, wiedząc, że Gigi wciąż najprawdopodobniej na nich patrzyła. Byli parą, musieli się czasami całować, prawda? 

A Horan nie potrzebował niczego więcej. Z uśmiechem oddał pocałunek, będąc naprawdę szczęśliwym. Nawet, jeśli było to na pokaz to co z tego? Ważne, że był całowany i przytulany. Ważne, że czuł się dobrze i usłyszał od Zayna kilka miłych słów. Resztą będzie przejmował się później, w momencie, w którym ich układ się skończy. 

•  •  •

witam w nowym roku 💓

zapraszam was na nowe ff "Like Royalty" (narry;zouis), mam nadzieję, że wam się spodoba ;3

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now