Rozdział 11.

2.6K 224 49
                                    

Kolejne spotkanie Malików i Horanów nadeszło jeszcze szybciej niż Zayn przypuszczał. Ledwo zdążył przyswoić informację, że będzie musiał stanąć twarzą w twarz ze swoim wiecznie uśmiechniętym narzeczonym i udawać, że jak najbardziej odpowiada mu jego towarzystwo, a teraz, stojąc przed dużym lustrem w łazience, zapinał ostatnie guziki niebieskiej koszuli. Trisha o wizycie gości, raczyła poinformować syna dopiero wczorajszego wieczoru, wysługując się przy tym gosposią, którą poprosiła o przekazanie informacji razem z kompletem ubrań.

Ciemnooki, biorąc drżący oddech, spojrzał kątem oka na zegar, wiszący nad drzwiami wejściowymi. Zagryzając dolną wargę, przymknął oczy, nie wierząc, że to wszystko działo się naprawdę. Dlaczego tak po prostu się poddał i udawał obrażonego dzieciaka, milcząc całe dnie zamknięty w swoim pokoju zamiast cokolwiek zdziałać?

— Zayn! — usłyszał krzyk swojego ojca — Zejdź na dół, państwo Horan przyszli! Zoe, ty to samo!

Malik naprawdę nie chciał schodzić na dół. Nie chciał udawać, że to wszystko mu odpowiadało, nie chciał zakładać masek na swoją twarz, nie chciał do cholery mieć narzeczonego w tak młodym wieku. Mimo niechęci i wewnętrznej dyskusji z samym sobą, przełknął gulę w gardle i skierował się na dół. Schodząc po schodach, słyszał z salonu głosy państwa Horan, którzy rozmawiali z Trishą.

Nastolatek wziął głęboki wdech, przekraczając próg pomieszczenia, które tętniło życiem. W momencie, w którym pod jego stopą zaskrzypiał panel, zwracający na niego uwagę wszystkich gości, w salonie zapanowała cisza, podczas której Zayn zdążył zmierzyć uważnym spojrzeniem, stojące niedaleko niego, rodzeństwo. Dziewczyna, będąca najbliżej, ubrana w białą, elegancką sukienkę nerwowo poprawiała blond kosmyki włosów, luźno opadających na jej szczupłe, zakryte ramiona. Zaraz swoje ciemne niebieskie tęczówki przeniosła na bruneta, starając się zapamiętać w jego wyglądzie jak najwięcej.

Ukrywający się za sylwetkę siostry, farbowany blondyn, niezdarnie poprawiał rękawy białej koszuli, wciągniętej w jeansowe czarne spodnie. Zaniepokojony kilkosekundową ciszą skierował wzrok na wejście do salonu, napotykając wpatrujące się w niego ciemne tęczówki. Uśmiechnął się szeroko, widząc narzeczonego w nieco lepszym humorze niż poprzednio.

— Także — chrząknęła Trisha, zwracając na siebie uwagę — Dzisiaj w nieco spokojniejszych warunkach, mam przyjemność, osobiście przedstawić wam mojego syna, Zayna — uśmiechnęła się, podchodząc do bruneta, którego objęła w tali — który żałuje swojego wcześniejszego wybuchu złości, prawda? — spytała, patrząc na jego twarz i wbijając palce w biodro, aby skłonić go w ten sposób do potwierdzenia swoich słów. Ciemnooki skinął szybko głową, chcąc odsunąć rodzicielkę od siebie, bo nie ukrywał, że ten drobny gest sprawił mu niemało bólu — Każdemu zdarza się gorszy dzień — roześmiała się. 

— Myślę, aby wyjść do ogrodu i dać dzieciakom chwilę na zapoznanie ze sobą. Z pewnością będzie im raźniej, kiedy będą sami — wtrąciła Maura, mierząc wzrokiem swoje dzieci, a Trisha klasnęła w dłonie, twierdząc, że to dobry pomysł. 

Chwilę później dorośli zniknęli za drzwiami tarasowymi, zostawiając trójkę nastolatków w salonie. Przez pierwsze kilka sekund między nimi panowała niezręczna cisza, którą postanowił przerwać blondyn, podchodząc do Zayna, opierającego się o ścianę. 

— Cieszę się, że zdecydowałeś się ze mną skonfrontować bez zbędnych scenerii — powiedział z uroczym uśmiechem, łącząc swoje dłonie za plecami — Obiecuję ci, że w związku ze mną nie będzie ci źle. Potrafię dobrze gotować, zajmować się domem, dobrze się uczę, więc nie będziesz musiał się mnie wstydzić — wymieniał, a niedowierzanie Malika z każdą kolejną chwilą rosło. Dlaczego ten chłopak był tak podekscytowany? Nie powinien cieszyć się z czegoś takiego! 

— Poczekaj, bo nie jestem pewien czy dobrze rozumiem — przerwał mu, mierząc w niego palcem wskazującym. Chłopak skinął głową, pozwalając mu mówić — Tobie odpowiada fakt, że twoi rodzice postanowili zaręczyć cię z kompletnie obcym człowiekiem? Wiesz, że mogę okazać się psychopatycznym mordercą albo kimś... niezrównoważonym psychicznie? — uniósł brew — Nie znasz mnie, ja nie znam ciebie. Żadne małżeństwo nie ma prawa istnieć w takich warunkach.

— Cóż, ważne jest, aby być szczerym — odparł po dłuższej chwili namysłu — Jeśli masz swoją mroczną stronę to powiedz o niej od razu, nie ocenię cię, zapewniam — znów uniósł kącik swoich ust — Zaakceptuję każdą twoją wadę, tak powinno robić się w związkach — przechylił głowę, na co Zayn westchnął ciężko. Nim zdążył odpowiedzieć do rozmowy włączyła się blondynka, stojąca niedaleko nich.

— Ten cały układ jest śmieszny, każdy o tym wie. Tym ludziom tylko pieniądze w głowie — mruknęła, nie chcąc, aby jej brat wyszedł na jeszcze większego dziwaka. 

— Zupełnie, jakbym słyszał swoją siostrę — parsknął Zayn, przeczesując dłonią swoje włosy.

— Znowu mnie obgadujesz, frajerze? — usłyszał tuż obok głos wspomnianej dziewczyny. Odwrócił głowę, napotykając wzrokiem zirytowaną brunetkę, ubraną w niebieską sukienkę — Czy ty widzisz, jaką szmatę kazano mi ubrać? — parsknęła, machając dłońmi — Założyłam to tylko dlatego, że znalazłam w niej pieniądze z karteczką, że jeśli pokażę na tym chorym spotkaniu klasę to dostanę dwa razy więcej — prychnęła, a widząc uniesione brwi brata, pokręciła głową — Słuchaj, kasa piechotą nie chodzi, każdy funt się przyda. Zresztą — dodała, patrząc na obce rodzeństwo — trzeba pokazać się nowej rodzince z jak najlepszej strony — zatrzepotała rzęsami, wywołując u Nelly odruchy wymiotne.

Młodsza Horan szybko doszła do wniosku, że raczej z siostrą Zayna się nie polubią.

•  •  • 

publikuję, aby umilić wam jutrzejszy dzień

Fiancé • ziall ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz