Obietnica

939 62 35
                                    

- Kotku, gdzie położyłaś moje papiery? - Głos Pana Ahn rozniósł się po posiadłości.

- Są w twojej lewej szufladzie! - odpowiedziała jego żona, przygotowując kanapki na drogę.

- Już jedziecie? - zapytała zdziwiona dziewczyna, przedzierając zaspane oczy.

Była środa, dni mijały dość spokojnie do tej pory. Sunyi nie przestała spotykać się z Baekhynem, a nawet zaczęli spędzać razem przerwy, ale teraz jeszcze dyskretniej. Wiedza, którą posiadał Baekhyun, miała natomiast wkrótce wypłynąć, udoskonalając swój plan niemal do perfekcji.

- Musimy wyjechać dzień wcześniej, przełożyli spotkanie na 8-mą rano. - powiedział zirytowany ojciec.

- Widzisz słońce, jest mały problem w firmie. Chodzą plotki, że nasza marka ma stracić ogromny zysk przez konkurencję... - powiedziała zakłopotana matka.

- Ogromny zysk, mój tyłek. Ten śmieć Byun nie ukradnie mi klientów, nie pozwolę na to. Poza tym brakuje mu tyle! - jej ojciec rozłożył ramiona - Tyle do naszej marki, nie wspominając o firmie.

Sunyi poczuła się jak zdrajca, jednak szybko się usprawiedliwiła; Baekhyuna i ją nie łączy firma. Sprawy ich rodziców nie powinny wpływać na ich relacje, szczególnie że wydawał się bardzo... miły. Nie tylko miły, Sunyi była nim wprost zauroczona.

- A-Ah, to miłej podróży! Bądźcie bezpieczni - dziewczyna pobiegła do swoich rodziców i delikatnie ich przytuliła.

Jej matka, poza byciem kucharzem, była również menadżerką w firmie swojego męża. Takie wyjazdy sugerowały jedno; w firmie lub ich relacji są problemy, poważne problemy. Najwidoczniej tego dnia, obydwa zeszły się razem.

Dlatego, że było bardzo wcześnie, dziewczyna wróciła z powrotem do łóżka i przespała dodatkowe pół godziny. Ulga, że nie było jej rodziców, górowała nad Sunyi, dlatego postanowiła dziś iść pieszo do szkoły, albo przynajmniej nie mogła przez to spać za długo.

- Sunyi! - usłyszała odgłos kroków i zanim zdążyła się obrócić, Baekhyun zawiesił się na jej ramieniu.

- B-Baekhyun? Co robisz tak wcześnie? - zapytała zdziwiona - Autobus jeszcze nie przyjechał...

- Szczerze mówiąc, to obudziłem się dziś wcześnie przez rodziców i chciałem iść pobiegać...

Jej wzrok skierował się na jego strój. Faktycznie, miał na sobie sportowe odzienie: czarno-białą obcisłą bluzkę z krótkim rękawem i krótkie czarne spodenki.

- Więc nie powinnam ci przeszkadzać - Sunyi delikatnie ukłoniła się z uśmiechem i zaczęła odchodzić.

- Nie przeszkadzasz! Jeśli dasz mi chwilę, to pójdę się przebrać i może iść razem - powiedział trochę głośniej, żeby ją zatrzymać.

Zanim dziewczyna obejrzała się, Baekhyun był już w drodze powrotnej. Lekko zakłopotana zaśmiała się pod nosem i zacisnęła ręce na ramiączkach od plecaka.

- No, więc idź... - szepnęła pod nosem.

Minęło dziesięć minut i Baekhyun był z powrotem. Jego urok pozostawał w każdym odzieniu, jakie nosił; czy były to luźne bluzy, czy opięte koszule. To było niewiarygodne, że to syn Byunów, wprost zakazany owoc, przed którym ostrzegali ją rodzice.

- Tak właściwie, dlaczego postanowiłaś iść pieszo? - chłopak podążył krokiem Sunyi.

- Jest dziś ciepło, wschód słońca... No i mam trochę do przemyślenia. - jej wzrok zjechał na chodnik.

Ostatniej nocy było bardzo źle. Jej matka nie dała tego po sobie poznać, zachowywała się, jakby nic się nie stało - czyli jak zawsze. Niestety, ale pan Ahn znów wyżywał się na swojej żonie, ponieważ agresja towarzyszyła im również w łóżku, a nawet zaczynała ich sprawy łóżkowe. Rany cięte, siniaki... Sunyi nie cierpiała tego oglądać.

- Coś się stało? - zapytał.

- Jeśli... jeśli ci powiem, obiecujesz, że nikomu nie powiesz? - Sunyi spojrzała na niego, dość przejęta.

- Oczywiście, że nie. - uśmiechnął się lekko, równocześnie udawając zmartwienie.

Baekhyun przez całą ich rozmowę na temat problemów Sunyi, nic nie powiedział. Potakiwał w ciszy, słuchając, co ma do powiedzenia dziewczyna, ostatecznie przysiadając na ławce koło kawiarni. Dlatego, że był wczesny ranek, ta niepopularna, mała kawiarnia była dobrym miejscem, żeby się zatrzymać; z dala od ludzi, czego potrzebowała Sunyi.

Wraz z opowiadaniem chciało jej się płakać, jednak powstrzymywała łzy i trzęsące się ręce. Te wspomnienia ją prześladowały, ale nie mogła nic powiedzieć Jimin, a nikogo innego nie miała. Bała stracić się jedyną przyjaciółkę przez swoją rodzinę, która wystarczająco ją raniła i ograniczała.

- T-tak strasznie przepraszam, że cię tym męczę... - wyszeptała, skruszona. 

- Hej, nie męczysz mnie... - Baekhyun delikatnie objął jej plecy i przyciągnął do siebie - już...

Jej twarz ukryła się w jego szyi, czując zapach perfum, których użył tuż po ubraniu się. Nie raz czuła je podczas tańca i naprawdę je uwielbiała, na dodatek bliskość z nim naprawdę ją koiła. Czuła się, jakby nigdy tego nie doświadczyła, żadnej bliskości i miłości, tak prawdziwej. Jimin była jej przyjaciółką, ale nie mogła poczuć tego samego, co z Baekhyunem, skoro ją okłamywała. Skoro nie wiedziała praktycznie nic.

Kiedy ostatni raz ktoś mnie przytulił...?

Natomiast on gładził jej plecy i trzymał blisko. Dał się wypłakać, zrobił wszystko to, czego nie dał jej nikt. W międzyczasie przez okolice przejeżdżała Jimin wraz ze swoimi rodzicami. Miała słuchawki w uszach i patrzyła przez szybę auta swojego ojca, który postanowił zainwestować w nowy samochód po wielu latach.

Dziewczyna chciała pochwalić się tym Sunyi, jednak zauważyła ona swoją przyjaciółkę tam na ławce, wraz z nim. Co najdziwniejsze, Jimin przestraszyła się, gdy ten dokładnie w odłamku sekund, przez które przejeżdżała nieopodal, popatrzył na nią bezwzględnym wzrokiem z Sunyi w jego ramionach.

Zero emocji, tylko ten cholerny uśmieszek i oczy wpatrujące się w nią, jak w następną ofiarę.

Forbidden Taste || Baekhyun✔️Where stories live. Discover now