Świat Luster

574 45 15
                                    


Kiedy patrzysz w lustro, widzisz siebie, czy to, co chciałbyś widzieć? A może to, co tak bardzo nienawidzisz?

---

- Naprawdę wybierasz sobie idealne pory na wyjścia. - zaśmiał się, podając jej słodkie malinowe piwo.

- Zostałabym w domu, gdyby nie fakt, że niedługo nie będę go widzieć i ciężko mi na niego spojrzeć z tego powodu. - westchnęła i otworzyła puszkę.

Siedzieli znów w tym samym, opuszczonym miejscu. Noc dodawała niesamowitego klimatu tej zimnej posadzce i resztką gruzu z budowli, która była niegdyś ostoją dla biedniejszej części miasta.

Tak szybko rozwijające się miasto miało swoje minusy, szczególnie dla ludzi, którzy nie byli, jak ona, a jak chłopak, który ratował ją w ten szokujący wieczór.

W ciągu trzech lat zniszczono ponad dwadzieścia takich kamienic, żeby móc postawić nowe, jednorodzinne działki, luksusowe bloki, a większość bliżej centrum zamieniono na biura. Rodziny były zmuszone znaleźć nowe mieszkania, na które nie było ich stać, więc często przeprowadzali się do mniejszych miejscowości niedaleko Bisai.

Kto by pomyślał, że jedna z najbogatszych rodzin będzie musiała wyprowadzić się, jak ci, którym odebrano dom? Sunyi wiedziała, że jej ojciec myślał w ten sposób. Kiedy stała koło niego wręcz czuła, jak skrępowany, zły i sfrustrowany był. 

Mężczyzna przysiadł, trzymając butelkę zagranicznego trunku, prawdopodobnie jakiegoś mocniejszego, niż ich, alkoholu. 

- Nie za młoda jesteś, żeby tak się szwendać? Co gdyby ktoś cię zwinął po drodze? - wziął łyka i spojrzał na nią, opierając łokieć o kolano. Drwił odrobinę z niej.

- Przestań gadać jak on, wiem, że się wydurniasz. - rzuciła w niego kapselkiem - Jeszcze mi go tutaj brakuje...

- Oj przestań, nie możesz taka być. - zrzucił kapselek ze swojego kaptura.

- A jak mam się inaczej zachowywać? - spojrzała na niego spod byka.

- Na pewno nie tak, szczególnie że jestem starszy. - pstryknął palcami jej czoło, przez co syknęła.

- Nie jesteś już taki stary... - mruknęła - ...tylko osiem lat różnicy.

- Słyszysz siebie. To aż osiem lat, moja droga, dlatego posłuchaj się mnie. Z tego co zrozumiałem po drodze, twój kochaś nie zostawi cię na pastwę losu. - wymieszał zawartość butelki obitej w sztywny materiał.

- Nie chodzi mi o to, czy będę żyć w luksusie, czy nie. Boję się mojego ojca, jeśli straci firmę, to jego człowieczeństwo runie... - zaczęła brać głębsze łyki.

- Jakby piwo miało w czymś pomóc, zachłyśniesz się zaraz. - przyłożył palec do puszki, lekko naciskając, żeby ta odchyliła ją w dół - Jestem osiem lat starszy i całe życie żyłem w takich warunkach.

Mężczyzna wstał i postawił alkohol na brzegu schodów, schodząc powoli w dół. Tylko dwie żarówki z wcześniejszego półpiętra oświetlały ich miejsce bytu, po którym ciemnowłosy postanowił się przejść.

- Uwierz, nawet jeśli to jest ruina, to będąc całością, nie była lepsza. - wskazał w górę na drugie piętro - Dokładnie tam było moje mieszkanie. Numer 106, dwie sypialnie, łazienka, mały salon i kuchnia. 

- Przecież miałeś trójkę rodzeństwa. - wypiła piwo do końca, po czym wstała i dołączyła do niego.

- Tak, ja spałem ze starszym bratem, a moje młodsze rodzeństwo z rodzicami. Nie było kolorowo, ale jakoś się układało. - otrzepał swoje szorstkie dłonie, po czym wskoczył na ściankę i wdrapał się na piętro.

- Przepraszam, nie powinnam narzekać... - wyszeptała, a ten podał jej dłoń.

- Słuchaj, nikt nie ma lekko. Ja dorastałem w miłości, ale biedzie, u ciebie działa to na odwrót. Każda tragedia, to tragedia. Obaj straciliśmy dom, nie różnimy się od siebie niczym. - dziewczyna podała mu dłoń i z trudem również się do niego wdrapała.

- Dziękuje za te słowa. - zaśmiała się i otrzepała swoje kolana, które były od kurzu - Czasem umiesz pocieszyć.

Po małym zamęcie z jej spódniczką Sunyi wstała i poszła za mężczyzną dalej. Zeszli z tego trudnego tematu, dziewczyna wolała nie myśleć o tym negatywnie i jakoś naprawić tę noc i początek jutrzejszego dnia, skoro północ dzieliły minuty.

Weszli do pozostałości z jakiegoś mieszkania i usiedli w miejscu, gdzie kiedyś było okno. Rozłożony koc, sterta poduszek i dodatkowe skrzynki przez wąski parapet, żeby było gdzie siedzieć.

- Wow, postarałeś się. - zaśmiała się i usiadła na lekko niewygodnym posłaniu.

- Chce skorzystać z tego miejsca przed ostatecznym końcem. - uśmiechnął się i usiadł koło niej, okrywając ich kocem.

- Dobrze, że w końcu kupiłeś mieszkanie. Nie wyobrażam sobie ciebie śpiącego tutaj w zimę. - zsunęła buty i opatuliła się kocem, przysuwając bliżej towarzysza.

- Chyba nie myślisz, że spałem tu w zimę. - pokręcił głową zdumiony, że mogła o tym pomyśleć - Tylko parę razy mi się zdarzyło.

- Jasne, jasne. I dlatego jest tu tyle rzeczy? - zaśmiała się i położyła głowę na jego ramieniu.

Oglądali światła, które zdobiły noc, dokładniej światła centrum. Przez wzniesienie było je dobrze widać, a prawie po lewej stronie było widać dom Sunyi, który również był na wyniesieniu, ale niedaleko głównej dzielnicy miasta.

Było tak spokojnie i miło, może gdyby Yixing nie pachnął fajkami, Sunyi byłaby skłonna wtulić się trochę bardziej, a nawet zasnąć. Chociaż nie pachnął ładnymi perfumami jak Jongdae, to poduszka była z niego całkiem dobra.

- Myślisz, że twój tatuś przyjedzie mnie wykastrować za to, że zniknęłaś na całą noc? - objął ją ramieniem, a ta niechętnie się przysunęła.

- Będzie bardziej zły, za to, że będę jechać fajkami z kilometra. - mruknęła i westchnęła - Nie przejmuj się tym, przecież nie będą wiedzieć gdzie i z kim byłam.

- Jestem dumny z ciebie, kiedy zaczęliśmy się spotykać, nie wyłączyłaś telefonu ani razu. Powiadomienia sprawdzałaś, co chwilę i nawet nie chciałaś siedzieć koło mnie. Okres buntowniczy ci się trochę spóźnił. - zaśmiał się pod nosem i pogładził jej przedramię.

- Yixing... zaraz będziesz na policji za pedofilię, a w więzieniu cię wykastrują. - zamknęła oczy i uśmiechnęła się.

- Nie masz jaj, żeby mnie zgłosić. 

- Mam rękę niedaleko twoich, wyręczę i policję i mojego ojca w takim tempie. 

- Jeśli mam iść do więzienia i tak czy siak, to jednak wole wykorzystać moment. - magicznie wyciągnął flaszkę, którą Sunyi przysięgła widzieć ostatni raz przy schodach.

- Nie zostawiłeś jej na dole? - wsunęła ręce pod jego bluzkę za karę i żeby je trochę ugrzać.

- Aić! - wzdrygnął na nagły chłód - Tamtą zostawiłem. Ta jest nowa.

- To ta z Chin? - jej głos zaczął się rozmywać.

- Tak, wysłali mi to ostatnio i nie mogę się powstrzymywać. Chcesz trochę kwiatu- - spojrzał na nią.

Sunyi odpłynęła dość szybko przez stresujący dzień i piwo, które wypiła. Nie miała małej tolerancji, ale piwo sprawiało, że miała ochotę spać, więc mieszanka tego i zmęczenia znużyły ją porządnie. Yixing wziął łyka i zaśmiał się pod nosem, odstawiając butelkę na bok i delikatnie poprawiając ułożenie dziewczyny, jak i koc.

- Dobranoc, kwiatuszku. - wyszeptał i oparł głowę o ścianę, spoglądając na wiecznie żywe miasto.

Forbidden Taste || Baekhyun✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora