Szansa

432 31 14
                                    


Uczucie, kiedy staje ci serce w gardle, może być czasem przyjemne. Pierwsze zakochanie się, widok osoby, na której ci zależy po długiej rozłące, ekscytacja przed wejściem na kolejkę górską, a może egzaminy szkolne, które należą do tych już mniej lubianych.

Sunyi tymczasem odbywała swój drobny dramat, w którym to uczucie sprawiało, że czuła utratę jakichkolwiek sił. Nie czuła, że ma pod sobą grunt, momentalnie lekko potykając się i łapiąc ramienia Jongina, który lekko skołowany, złapał ją.

- Muszę stąd iść. - powiedziała do niego, nie patrząc mu w oczy.

Wpatrzona w podłogę, widziała tylko zamazujący się obraz. Jej życie przebiegło przed oczami. Ten błahy rok, jeden jedyny, postawił jej dziesięcioletnie życie pod znakiem zapytania. 

Jakby nigdy nie obudziła się ze śpiączki i ślepo krocząc przez mgłę, prowadziła życie.

- W środku przemówienia? - wyszeptał przez zęby, nie podobało mu się to. Przecież mieli przedstawić się jako małżeństwo, na co bardzo liczył przed jej drugą stroną rodziny.

- Źle się czuję. - odpowiedziała krótko, po czym uśmiechnęła się, delikatnie skłoniła i opuściła scenę, nie dając mu powiedzieć słowa.

Jak można opisać uczucie, które jest przerażająco nieludzkie? 

Zmysły nie działały, robiąc kroki po stopniach, za każdym jednym miała wrażenie, że upadnie. Dotknięcie szpilki z ziemią wywoływało ból w jej klatce piersiowej, a uszy momentalnie zatykały się, izolując od tłumu, który klaskał na jej osobę.

Nie wiedząc nawet gdzie i jak, upuściła pierścionek, będąc tak zdesperowaną, żeby tylko zaczerpnąć świeżego powietrza i wyrwać się z tego jakże dusznego pomieszczenia. 

Z hukiem drzwi nastąpiła krótka sesja głębszym wdechów, małej paranoi z trzęsącymi się rękoma i paroma odgarnięciami grzywki z oczu. Zastanawiała się, czy to faktycznie mógł być on, czy to nie była kolejna z jej wizji. Tylko... wyglądał tak cholernie realistycznie.

- Sunyi. - powiedział rozpoznawalny, ale nie za bardzo znajomy głos.

- To ty Seokwoo... - chwyciła się poręczy, przez nagły stres związany z obecnością kogokolwiek, kiedy dostawała lekkiego ataku paniki.

- Wszystko w porządku? Wydawałaś się troszeczkę... nieobecna na scenie. - zmartwiony podszedł do niej i również oparł się na poręczy.

Na dworze, dokładniej na wyjściu ze sceny na dwór, były schody, mały tarasik i parking. Zazwyczaj drzwi boczne były zamykane, ale ze względu na dużą ilość osób dziś były otwarte, żeby wentylacja sali była lepsza. Dla Sunyi było to potajemne zbawienie, dla Seokwoo sposób na poznanie jej bliżej.

W gruncie rzeczy nikt nie narzekał. On zaspokajał swoje fanowskie marzenie, a ona odrobinę uspokajała się, z tego maniacznego uczucia.

Dwa żarty, trzy uśmiechy i pięć spojrzeń, a wszystko uspokoiło się. W miarę rozmowy z Seokwoo uświadomiła sobie, że nie było takiej możliwości. To była gala jej ojca, ktoś taki jak Byun Baekhyun nie mógł się wślizgnąć w szeregi jego bacznej armii.

- Kochanie, musimy wra- - Jongin chwycił ramę drzwi i wychylił się, chcąc ją zawołać z uśmiechem, jednak ten szybko zniknął po zobaczeniu obcego i młodszego mężczyzny, który jej towarzyszył.

Sunyi spojrzała w jego stronę. Równie szybko pozbyła się uśmiechu, jak i jakichkolwiek pozytywnych emocji w tym momencie. Oddałaby tak wiele, żeby przez dłużej niż trzy dni i noce oddalić się, czy nawet odciąć od Jongina.

Forbidden Taste || Baekhyun✔️Where stories live. Discover now