Tacenda

595 38 30
                                    

Tajemnice mogą być kłamstwami; ty wybierasz, czym się staną.

---

- Bankructwo? - oczy Sunyi rozszerzyły się - Wiesz coś o tym, Jongin?

- Byłem dziś rano na spotkaniu, ale nie mówili nic o tym... - dziewczyna wyrwała rękę z jego dłoni.

Posiedzenie w tej sprawie trwało prawie cztery godziny, jednak Sunyi nie wytrzymała dłużej niż dwie, więc Jongin zadeklarował, że odwiezie ją do domu i następnie wróci do firmy. Jej matka ugadała swojego męża, a ten mając na uwadze stanowisko mężczyzny, zgodził się bez dłuższego namysłu.

Teraz nie był w pozycji, żeby decydować o czymkolwiek w jego sprawie. 

Sunyi czuła się wycieńczona tym dniem. Była zdenerwowana przez kłótnię z Baekhyunem, swoim wynikiem z egzaminu, a teraz tym, że straci dach nad głową. To wszystko nie trzymało się kupy.

Zamyślona weszła do windy, cały czas patrząc w ziemię, a brunet okrył jej ramiona marynarką. Na dworze zrobiło się chłodniej. 

- Nie myśl o tym, jeszcze nic nie wiadomo. - pogładził swoje odzienie, próbując wyrwać ją z myśli.

- Jeśli chce ogłosić bankructwo, musi być tragicznie. Sam wiesz, że mój ojciec nigdy nie odpuszcza... - poprawiła za duży ciuch i wysiedli razem z windy, po paru piętrach.

Cały personel kłaniał się, kiedy byli mijani. Śmieszyło ją to, bo prawdopodobnie za parę dni stracą pracę, a zamiast uśmiechów i biało-czarnych rzeczy będą puste korytarze. Może było tak i lepiej, wiedziała, że jej ojciec nie był najlepszym szefem, że zapewne połowa pracowników go szczerze nienawidziła i życzyła mu niepowodzenia, ale to było jedyne, co miał.

Ta firma była jego życiowym osiągnięciem, to dla niej poświęcił małżeństwo, jedyne dziecko i cały cenny czas, który miał. Z jednej strony smutne, a z drugiej należało mu się.

- Zaparzyć ci w domu zieloną herbatę? - otworzył jej drzwi do auta.

- Po prostu mnie odstaw i wróć. - westchnęła.

Za jej prośbą odstawił ją pod domem i pożegnał się uśmiechem. Powiedział, żeby zadzwoniła, jeśli będzie czegoś potrzebować, w końcu był na jej każde zawołanie, co po części jej się podobało.

Lubiła to, że mogła na nim polegać, lubiła jego szczery uśmiech i to, że próbował ją uszczęśliwić. Pomimo tego wolała, żeby ktoś inny miał takie podejście, ale graniczyło to z cudem.

Stała przed bramą swojego domu, który długo ich nie będzie.

Najbardziej bała się, że nie będzie mogła chodzić do swojej szkoły. Jeżeli znów byłaby zamknięta przez swojego ojca, tylko że na jakiejś wsi, nie wiedziała, czy wytrzymałaby to. Nic teraz nie wiedziała.

Wyciągnęła swój telefon i otworzyła kontakty, w których nie miała za dużo osób. Miała tylko parę najważniejszych, parę osób z bankietów i wysoko postawionych kandydatów na narzeczonych, których brał jej ojciec pod uwagę. 

Czuła się bezsilna, czuła się źle i nie chciała być sama. Gdyby to nie przez firmę, poprosiłaby o zostanie Jongina, ale ich relacja stała pod znakiem zapytania. 

Z lekkim zawahaniem wcisnęła numer i czekała na połączenie, ściągając w międzyczasie buty, które zaczęły ją obcierać. Było dość ciepło, ale dla Jongina na tyle zimno, że i, tak czy siak, dał jej swoją marynarkę. Przecież nie dopuściłby do tego, żeby się przeziębiła.

Forbidden Taste || Baekhyun✔️Where stories live. Discover now