Rzeczywistość

655 45 24
                                    


Kolejny raz, serce stanęło jej w gardle. Nie umiała zapomnieć tego pieczącego uczucia na swoim policzku, nawet jeśli nikt nie uderzyłby jej już nigdy więcej. To po prostu tkwiło w czuciu jej ciała.

W jej uszach piszczał dziwny szmer, a ona niemalże ogłuszona siedziała na ziemi, lekko się trzęsąc. Nie wiedziała, co się dzieję, jedyne co robiła to podtrzymywała rękaw przy swoim nosie, z którego ciekła krew.

Nie czuła nic, jej adrenalina tak buzowała, że gdyby nie krople krwi na podłodze, nie wiedziałaby że faktycznie krwawi. 

Przez szmer przebijał się dźwięk kłótni jej rodziców, strasznie wygłuszony i niezrozumiały, kiedy ta siedziała wpatrzona w swoje rozrzucone buty i zbity wazon nieopodal. Bała się, tak strasznie się bała.

Baekhyun...

Po piętnastu minutach tego horroru, do holu wpadł Jongin, który wrócił ze sklepu. Na początku nie wiedział, o co chodzi, słyszał tylko kłótnie, więc zaalarmowany od razu wszedł do środka, nie ściągając butów.

Był bardzo wychowany, ten fakt rozśmieszyłby Sunyi, gdyby tylko była w stanie zrobić coś innego, niż kulić się pod ścianą. Jak pies, tylko tak traktował ją ojciec.

- Sunyi! - krzyknął i upuścił reklamówki, podbiegając do niej i szybko schodząc na kolana.

Kiedy jej dotknął, ta wyrwała się z transu i odsunęła się od niego w strachu. Nie chciała, żeby ktoś ją dotykał, czuła się z tym źle, myślała, że to znów jej ojciec. Dopiero kiedy cały obraz uspokoił się i z cienkiej mgły wyłoniła się jego twarz, zaczęła normalnie oddychać i szukać detali jego spokojnych, piwnych oczu.

- Co się stało? Matko, ty krwawisz... - ujął jej twarz, a ta nadal zdezorientowana lekko wzdrygnęła.

- Kai... ja nie chcę tutaj więcej być. - łzy napłynęły jej do oczu.

Myślała, że nie będzie więcej płakać, już wystarczająco płakała, kiedy jej ojciec zaczął rozbijać talerze i rzucać przedmiotami. Kiedy dobiegł do niej, nie mogła płakać, bo to tylko podżegało go, sprawiało, że chciał jeszcze bardziej ją skrzywdzić, nienawidził tego.

- To znów on? Tym razem poważnie przegiął, Sunyi. - zacisnął szczękę i próbował wstać.

- Nie! Nie rób tego! - złapała go mocno za przedramiona i ściągnęła z powrotem - On cię zabije, nic się dla niego teraz nie liczy, proszę, zostań ze mną.

Nadal ściskając miejsca, za które go złapała, wtuliła się do niego i łkała. W tle nadal było słychać jego ojca, ale głos matki całkowicie się rozmył. Jongdin pomimo chęci mordu i złości, która tliła się w nim, wziął głęboki oddech i rozluźnił mięśnie, przyciągając dziewczynę bliżej.

- Przepraszam, że zostawiłem cię samą. - wyszeptał i pocałował jej czoło - Zabieram cię stąd.

Jongin podniósł ją, pozwalając, żeby ta ukryła głowę w jego wcięciu w szyi, po czym pokierował się w stronę schodów. Został nagle zatrzymany przy wejściu do kuchni, z którego wyszedł Taemin, wycierający swoje zaczerwienione od uderzeń ręce, w ręcznik.

- Już wróciłeś? - chwilowo ochłonął, jednak jego wyraz twarzy ciągle był obojętnie przeraźliwy.

- Tak, zabieram Sunyi do swojego domku letniskowego. - próbował się opanować.

- Obawiam się, że nie możesz tego zrobić, muszę z nią wyjaśnić parę spraw. - chciał chwycić jej rękę, ale Jongin się odsunął.

- Myślę, że nie ma tu nic do wyjaśniania, proszę pana. - odpowiedział poważnym tonem.

Forbidden Taste || Baekhyun✔️Where stories live. Discover now