Tajemnice W Głębi Nas

412 33 38
                                    


- To byłoby na tyle. - mlasnął ustami, powoli zapinając guziki swojej koszuli.

Jongin rozprostował kark i uchylił okno, żeby duszne pomieszczenie nabrało odrobiny świeżości. Na podłodze walały się ciuchy, które zebrała Caitlyn po pierwsze, żeby się ubrać, po drugie, żeby tu trochę uprzątnąć.

To nie był pierwszy raz, kiedy kończyli w takiej sytuacji. Już od czasów szkoły licealnej Jongin i Caitlyn mieli sporo wspólnych przelotnych romansów, związków, rozchodzeń i schodzeń. Chociaż ich relacja sporo się zmieniła, od kiedy poznał Sunyi. 

- Nie spodziewałam się, że zadzwonisz. - wcisnęła na swoją wąską talię podarte kabaretki i spódniczkę w kratę.

- Miałaś mieć spotkanie z Taeminem, inaczej bym nie dzwonił, skoro chciałaś spokój od jego córki. - usiadł się na parapecie, zarzucając luźno krawat i wyciągając papierosa.

- Nie o to mi chodzi. - podeszła bliżej i wyciągnęła z kieszeni swojej narzuty zapalniczkę, podpalając dla niego tytoń - Dzisiaj, nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze będziesz chciał mnie dotknąć, odkąd wszystko, wokół czego biegałeś to ona.

Kobieta przewróciła oczami. Imię Sunyi przyprawiało ją o odruch wymiotny i... dreszcze. Jeden jedyny sekret, który trzymała przed Jonginem i który mógł na zawsze rozdzielić ich drogi.

Poznali się w za granicą. Mężczyzna miał przeprowadzić się i zostać w Kanadzie, Szwecji, a ostatecznie trafił do jej szkoły, jako uczeń na nauczyciela śpiewu. Kiedyś go to kręciło, ale szybko jego wizja się zmieniła. Jedno półrocze, a między nimi zaszło prawie tyle, co Sunyi przeszła z Baekhyunem, tylko pod innym względem.

Utrzymywali kontakt, spotykali się, odkąd jej rodzina również miała niczemu sobie pieniędzy, aż nie oświadczyli mu, że zostanie wydany za mąż. I tak wszystko się zakręciło.

Widząc, że może stracić kobietę, którą zauważył po raz pierwszy, jako coś innego niż seksualne wyzwolenie i prawdziwie zaczął się o nią troszczyć, wykorzystał Caitlyn. Chciał rozdzielić Baekhyuna i Sunyi za wszelką cenę.

Głupia młoda i co chyba najgorsze, zakochana Caitlyn przystała na propozycję. Łudziła się, że druga dziewczyna znudzi mu się, a wtedy będzie blisko niego już na zawsze. Zamiast tego prawie została mordercą, czego nigdy nikomu nie wyjawiła.

Myk tkwił w tym, że Sunyi nie miała odwagi się przyznać. Na samym początku w ogóle nie pamiętała, jak to się dokładnie stało, kto to był, więc złożyła zeznanie, że był to prosty wypadek. Później już nawet nie zamierzała drążyć tematu, skoro i tak opuszczała kraj.

- Miałem ciężki dzień. - zaciągnął się papierosem i popatrzył za okno, wypuszczając kłębek dymu - Plus okłamała mnie.

- Sunyi? - przysiadła naprzeciwko niego, nie zakładając nic na swoją górę.

- Byłem na planie, bo chciałem przywieść jej jedzenie. - odgarnął włosy z twarzy i pokiwał lekko głową - Oczywiście jej nie było. Kiedy zadzwoniłem, to mówiła, że są niedaleko lasu. - zaśmiał się i wyrzucił spalonego papierosa przez okno - Pytałem dyrektora i kurwa nie nagrywają w żadnym pierdolonym lesie! - podniósł ton głosu.

Kiedy zirytowany wstał, popatrzył się w stronę drzwi, próbując zapanować nad tym potężnym uczuciem, które nim miotało. Stres, praca, Sunyi i fakt zdrady, robiły z niego psychopatę. Właściwie to czuł, że zawsze tak było.

- Zamykałaś drzwi? - zapytał tonem, który był ZA spokojny.

- Wydawało mi się, że tak. - odpowiedziała, trochę wystraszenie schodząc z parapetu.

Jongin powoli podszedł i odchylił je bardziej, widząc na ziemi torebkę. Przez jego ciało buchnął żar i momentalnie poczuł, że się poci. Kupił ją Sunyi w ich rocznicę ślubu dwa lata temu.

- Musisz wyjść, teraz. - wszedł z powrotem do pomieszczenia i zaczął zapinać spinki w rękawach.

- Co? Mówiłeś, że nie będzie jej do rana. - zdezorientowanie podeszła do swoich rzeczy.

- TERAZ, czy powiedziałem coś niewyraźnie?! - wydarł się na całe gardło.

Widziała to, ona to widziała.

Był skończony.

***

- Pobudka słońce... - wyszeptał jeszcze porannym głosem i pocałował jej nagi tył ramienia.

Mieszkanie Baekhyuna miało tę zaletę, że żadne uporczywe światło nie przeszkadzało Sunyi w słodkim śnie, który koił jej obolały dół z wiadomych przyczyn. Śpiąco wymamrotała coś i obróciła się prost w jego ramiona, przez co uśmiechnął się szeroko i cicho zaśmiał.

- Śpiąca królewna jak zawsze. - odgarnął jej włosy za ucho i pocałował czoło.

Po chwili narzucił na nią kołdrę, żeby nie brakowało jej jego ciepła, jednak jego ciepło, a materiał pościeli to dwie zupełnie inne rzeczy, przez co nie dała się oszukać i zaczęła coś marudzić pod nosem.

Czuł się tak nieziemsko dobrze, chciałby, żeby ten poranek nigdy nie mijał, ale i on miał swoje obowiązki. Specjalnie wstał wcześniej, żeby móc wrócić do Sunyi i spędzić resztę dnia, skoro odwołała dzisiejszy plan wymówką, że źle się poczuła w nocy.

Żadna wymówka, a szczery fakt.

Na swoje bokserki szybko naciągnął krótkie spodnie i udał się sprzątać. Cały ten upchany syf po kątach musiał zniknąć i była idealna chwila, żeby zrealizować ten plan. Szybko uwijając się, gdyby czasem kobieta się obudziła, znalazł przy okazji zaginioną parę skarpetek.

Magicznie zawsze znikają. Po sprzątaniu stwierdził, że została mu jeszcze odrobina czasu, więc zrobił śniadanie. Żałował, że nie miał pełnej lodówki, mógłby zrobić coś specjalnego z tej okazji, a tylko resztka jajek i parę innych rzeczy, spoglądała na niego smutno.

Czas zrobić te zakupy...

Spuścił lekko głowę w zażenowaniu i zabrał się za robienie naleśników. Nie była to najwyższa klasa śniadaniowa, ale było to lepsze niż jajecznica. Miał cichą nadzieję, że resztka malin, borówek, a do tego bita śmietana, nadrobi coś na tym talerzu.

Wszedł do pokoju, już miał otworzyć usta, kiedy zobaczył, że Sunyi wstała i nawet ubrała się w jego ciuchy, które jej wczoraj podarował. Siedziała na łóżku i spoglądała w telefon, wyglądając co najmniej zaskoczenie.  

- Hej, zrobiłem śniadanie. - usiadł koło niej, stawiając talerzyk na stolik - Jak się spało?

- Dziękuję. - uśmiechnęła się i odłożyła telefon - Bardzo... dobrze. - trochę się zawstydziła.

- Cieszę się, nie mogłem wymarzyć sobie lepszej nocy. - powiedział i odwzajemnił uśmiech.

Sunyi miała ciągle z tyłu głowy wczorajszą noc, całą. Od początku do końca, nie chciała, żeby Baekhyun czuł się, że go wykorzystuje. Myślenie o konsekwencjach w końcu ustało, teraz chciała tylko i wyłącznie czuć się dobrze.

- Ja też nie, Baekhyun. - położyła głowę na jego ramieniu, a ten ją objął - Chociaż... mogłeś być delikatniejszy... - wyszeptała.

- Przepraszam, trochę mnie poniosło. - zaśmiał się pod nosem, gładząc jej plecy.

W jej planach ten dzień również miał być poświęcony tylko ich dwójce. Chciała, żeby jej kolejne marzenie spełniło się, będąc przy nim. Nie chciała zwracać uwagi na nic innego, a ich uczucia. Wszystko, czego teraz potrzebowali i chcieli, to siebie.

Nieuniknione niestety, w głowie Sunyi, co jakiś czas miał przewijać się sms od Chanyeola. Sam fakt, że nagle do niej napisał, był zadziwiający, a co dopiero treść.

"Na dzisiejszym spotkaniu, wolności czas. Puszka Pandory już czeka."

Forbidden Taste || Baekhyun✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz