Rozdział 1.3: Największy interes wszechczasów [Alex]

428 62 276
                                    

Jestem ciekawa, jak podoba Wam się Alex. Może w poprzedniej części było go za mało, więc macie większą próbkę ;) No i co myślicie o nowym biznesie Mileshów?

♠♠♠

— Zaaaaaraaz! Idę, nooo! Nie pali się!!!! — wyjęczałem, przyciskając pięści do uszu.

Walenie w drzwi nie chciało się zniknąć z mojego mózgu. Zwaliłem się z hotelowego barłogu, który wczoraj było łóżkiem. Wstać mi się nie udało, bo nagle podłoga zamieniła się miejscami z sufitem, a cały świat zaczął się niebezpiecznie przechylać, a potem wirować. Zwymiotowałem wczorajszą kolację, lunch i tego hamburgera w drodze na koncert też. Boże, jaki ja byłem głodny! Głodny i obolały. Walenie w drzwi nie pomagało na rytmiczne pulsowanie w skroniach. Skierowałem się na czworakach do drzwi. Przekręciłem klucz i opadłem na podłogę przy drzwiach całkiem bez sił.

— Alex! Nogi ci powyrywam z... — Baz potknął się o rzeczone nogi, przestępując przez próg, zachwiał się i w ostatniej chwili złapał wieszaka. — Alex? Co się dzieje? Żyjesz? — Doskoczył do mnie, waląc mnie po pysku.

— Chy... chyba — czknąłem.

— Ty jesteś kompletnie pijany! — Baz dokonał makabrycznego odkrycia. To by miało sens. Pewnie to dlatego cały świat się bujał, a Bazów było dwóch, w dodatku obu nieco rozmytych. — Na chwilę nie można cię z oka spuścić! Przecież ten idiota kierowca miał cię odwieźć do hotelu! Wstawaj, Alex, mamy spotkanie.

Chciałem nieśmiało zauważyć, że ten idiota kierowca musiał się wywiązać ze swojego obowiązku, skoro obudziłem się w hotelu, ale Baz zdawał się głuchy na moje argumenty. Dwie godziny później podjeżdżając pod inny hotel, gdzie umówiłem się z Mileshem, byłem już zupełnie innym człowiekiem. Takim wbitym w lniany garnitur, ogolonym, wykąpanym w drogich perfumach, z paszczą wypłukaną ekstra miętowym odświeżaczem ryja. Wezwany lekarz naszprycował mnie zastrzykami, po których zwymiotowałem jeszcze więcej, ale przynajmniej przejaśniło mi się w głowie. Baz wezwał nawet charakteryzatorkę, żeby zatuszowała moją niezdrową bladość i sine cienie pod oczami. Oczy i tak wolałem chronić od światła, które działało na mnie źle. Czułem dziwną suchość w gardle, którą chętnie zastąpiłbym delikatnym pieczeniem spływającego drinka. Musiałem jednak na to poczekać.

Limuzyna zatrzymała się przed wejściem do pięciogwiazdkowego hotelu. Przygładziłem idealnie ułożone włosy, zsunąłem okulary słoneczne z czubka głowy na nos i wytoczyłem się z auta, podtrzymywany przez Baza. Odsunąłem zdecydowanie jego ramię. Wszedłem do przestronnego hallu w towarzystwie dwóch ochroniarzy. Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to fakt, że cały hall był obstawiony ochroniarzami uzbrojonymi w długą broń. Moi ochroniarze zostali wyproszeni, nikt z bronią nie miał szans się przecisnąć. Poczułem się nieswojo. Hotel w sercu Nowego Jorku wyglądał na zamknięty, otoczony i osobliwie opustoszały.

Podszedł do mnie recepcjonista, informując, że mister Milesh oczekuje mnie w penthouse. Gdzieżby indziej? Skierowaliśmy się z Bazem do windy. Moja ochrona została zamieniona na tę, pilnującą hotelu. Przed wejściem do windy zostałem przeszukany. Zarekwirowali moją piersiówkę! Tego już było za wiele. Kolejni ochroniarze i lokaje prowadzili mnie długimi korytarzami, między kapiącymi luksusem pokojami. Bazowi zaproponowano w jednym z nich drinka. Dalej szedłem sam, aż wyszliśmy na ogromny taras, znajdujący się na pięćdziesiątym którymś piętrze.

Żar lał się z nieba na przesiąknięty zielenią egzotycznych roślin taras. Musieli w jakiś sposób intensywnie chłodzić to miejsce, bo w innym wypadku, roztopiłbym się jak na patelni. Przebijając się przez falujące palmy, kwitnące pomarańcze i próbując nadążyć za znikającymi plecami ochroniarza, zauważyłem . Stała odwrócona do mnie plecami, oparta o metalową balustradę, z żywym zainteresowaniem śledziła świat pięćdziesiąt pięter niżej. Wiatr rozwiewał jej jasne, długie włosy, a delikatna, jasna sukienka przywierała do jej ciała w rytm smagnięć delikatnego zefirku. Długa do ziemi, prosta sukienka idealnie podkreślała jej figurę.

Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔Where stories live. Discover now