Rozdział 3.3: Paryż. Londyn. Nowy Jork. Wyspa [Alex]

183 39 71
                                    

W mediach niesamowity Guy Ritchie pracujący z Jude Lawem. Czegóż chcieć więcej? No, może tylko braku logo znanego domu mody ;) Niestety, nie jestem Laurą Lipską i nie mogę mieć wszystkiego, ale mogę Wam zaprezentować bardzo smakowity rozdział.

Co jest bardziej kuszące w tym rozdziale: władza, namiętność czy te niedomówienia?

♠♠♠

Półleżałem na szerokiej kanapie. Z okna hotelu z rozpościerał się widok na Pola Elizejskie i wieżę Eiffela. Odurzałem się dźwiękami płynącymi z mojego odtwarzacza, na którym leciała moja muzyka. Była najlepsza. Mógłbym słuchać swojego głosu nawet podczas snu. Miranda, jedna z modelek, pracująca na pokładzie luksusowego Boeinga linii Milesh Air, dolewała mi szampana i ogólnie rzecz biorąc, umilała czas między koncertami. Teraz też wodziła swoimi zmysłowymi pazurkami po mojej klacie, a ja z zadowoleniem chłonąłem rześkie, paryskie powietrze.

Mister Milesh dotrzymał słowa i w dwa tygodnie zorganizował mi europejską trasę koncertową, gdzie grałem odgrzewane kotlety i nie martwiłem się twórczą impotencją. Cały czas myślałem o Laurze. Nie widziałem jej już prawie trzy miesiące. Usychałem. Gdyby nie wódka, no i Miranda, nie dałbym rady! Koncerty też nieźle wyłączały myślenie. Na jakiś czas. Co nie zmieniało faktu, że miałem w głowie tylko Laurę!

Miranda zaczęła się do mnie dobierać. Westchnąłem zniecierpliwiony, jej natarczywa dłoń rozwiała ulotne fantazje o Lipskiej. Miranda była miłym towarzystwem, dopóki mi się nie narzucała. Coraz częściej jednak pokazywała pazurki, strzelała fochy i zaczynała mieć żądania. Zaczynała się robić jak Penelopé. Nienawidziłem tego! Bezceremonialnie strzepnąłem jej dłoń ze swojego tyłka. Pozwalała sobie na zbyt wiele! Nie miałem na nią ochoty. To była porażka. Musiałem czaić się przed tą wywłoką! Sięgnąłem po pilota, żeby włączyć telewizor. Bezmyślnie przerzucałem kanały francuskiej telewizji, usiłując natrafić na coś mówionego ludzkim językiem. Udawałem zainteresowanego BBC! Nigdy wcześniej nie oglądałem politycznego bełkotu. Za jakie grzechy! Westchnąłem w duchu. Spojrzałem na ekran i kątem oka na zegarek. Dawałem jej i sobie trzy minuty, po których albo ochłonę i przestanie mnie wkurzać, albo ją zerżnę, skoro tego ewidentnie chciała.

— Szanowni państwo, znajdujemy się w siedzibie głównej Konsorcjum SDD w Londynie. Za kilka minut rozpocznie się długo oczekiwana konferencja prasowa. Rzecznik prasowy Konsorcjum potwierdził, że będziemy mogli zadawać pytania wszystkim obecnym, w tym dyrektorowi generalnemu. Będzie to pierwsze takie posunięcie Geroge'a Buckera, który pełni funkcję CEO i dyrektora generalnego od ośmiu lat! Pan Bucker słynie z powściągliwości w wywiadach i ograniczonej obecności w mediach. Oczekujemy na przybycie członków Rady Dyrektorów i oczywiście dyrektora generalnego. O, proszę państwa! Już wchodzą! Zostawiamy głos rzecznikowi prasowemu.

Na ekranie mignęła mi szczupła blondynka w ciemnym żakiecie, spod którego wystawał kołnierzyk białej koszuli. Zagapiłem się na jej nogi, w spódnicy zbyt długiej jak na mój gust. Zdałem sobie sprawę, że patrzyłem na Laurę! Długie włosy zaczesała do tyłu, nie pozwalając, żeby choć jeden kosmyk spadł jej na twarz. Jej makijaż był niezwykle delikatny i stonowany, ale usta pociągnęła czerwoną szminką, która dodawała jej drapieżności. Uśmiechnęła się, spoglądając prosto w kamerę i czekając aż pozostałe osoby jej towarzyszące, podejdą do swoich miejsc. Usiadłem sztywno na kanapie. Przy szerokim stole siedziało kilka osób, sami mężczyźni pod sześćdziesiątkę i ona, w środku, pomiędzy nimi. Wkurzyłem się, gdy kamera przestała pokazywać Laurę i skierowała się na ciemnoskórego mężczyznę, podpisanego u dołu ekranu jako rzecznik prasowy Konsorcjum.

— Dziękuję za tak liczne przybycie! Zaprosiliśmy państwa, aby wydać oświadczenie w imieniu Konsorcjum SDD — zaczął i uśmiechając się przyjaźnie wprost do obiektywu. — Wczoraj zakończył się proces wytoczony przez Konsorcjum SDD panu Amirowi al Saudowi przed Trybunałem w Strasburgu. Trybunał orzekł, że pan al Saud jest winny postawionych mu zarzutów, to jest: sfałszowania dokumentów, wyłudzenia od Konsorcjum SDD sumy pięćdziesięciu milionów dolarów, stworzenia infrastruktury wspierającej terroryzm ze środków wyprowadzonych z Konsorcjum. Konsorcjum SDD odcina się od tej inwestycji! — dodał z mocą, robiąc pauzę i patrząc po twarzach zebranych dziennikarzy. — Trybunał nakazał panu al Saudowi zwrot pięćdziesięciu milionów dolarów oraz wypłacenie Konsorcjum dziesięć milionów dolarów w ramach odszkodowania — zrobił kolejną pauzę, spojrzał gdzieś w bok i odchrząknął. — Pieniądze te nie zostaną przekazane Konsorcjum. Zostaną one w całości przeznaczone na cele charytatywne. Kwota dziesięciu milionów dolarów trafi na konto powołanej dzisiaj Fundacji SDD, mającej między innymi wspierać utalentowaną młodzież. — W sali rozległy się brawa. Rzecznik przeczekał burzę oklasków i kontynuował. — Szanowni państwo, chciałbym państwu przedstawić panią Laurę Lipską, prezesa nowopowstałej Fundacji Konsorcjum SDD oraz członka rady dyrektorów Konsorcjum. — Odwrócił się w jej stronę, skinął z szacunkiem i zaczął bić brawa. Również skinęła mu głową. Na sali zaległa cisza. — Pani prezes Lipska odziedziczyła po swoim tragicznie zmarłym ojcu, założycielu Konsorcjum SDD, większościowy pakiet akcji spółki. Pani prezes nabywa prawa do pełnego dysponowania pakietem akcji efektywnie od dwudziestego siódmego września. Słucham państwa pytań. — Skinął na dziennikarzy, a na sali rozpętało się piekło.

Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔Where stories live. Discover now