Rozdział 5.2: Dzień po ciężkiej nocy [Laura]

146 32 110
                                    

Czy Laura jest "okrutna, zła i podła", czy może to Rick próbuje wmanewrować ją w poczucie winy? Przeczytajcie ten rozdział uważnie i powiedzcie mi, czy boss gangu potrafi kochać? Czy ktoś tak zepsuty jest w stanie wykrzesać wyższe uczucia w stosunku do innej osoby? Celowo pytam o inną osobę, pominę narcyzm Ricka i ego większe niż jego rachunek bankowy ;)

♠♠♠

Atmosfera była niezdrowa. To, co się między nami działo, wykańczało nas oboje, każdego na swój sposób. Mnie osłabiało, pozbawiało snu i apetytu, a Ricka doprowadzało do dzikiej furii. Wracając od Mata, udawałam sen, żeby nie musieć rozmawiać z Rickiem. Zdziwiłam się, gdy Rick ściągnął marynarkę i narzucił ją na moje ramiona. Otworzyłam oczy, spoglądając na niego niepewnie.

— Nie musisz — zaczęłam, kiedy przerwał mi gwałtownie:

— Ale chcę!

Poprawił marynarkę, która zsuwała się z mojego ramienia. Zapadło niezręczne milczenie. Usiadłam prosto i położyłam jego marynarkę na kolanach. Rick patrzył na mnie, zaciskając usta w cienką kreskę.

— Laura, posłuchaj. — Odezwał się w końcu.

— Musimy porozmawiać — zaczęliśmy jednocześnie. — Tak? Co chcesz mi powiedzieć?

— Ty pierwsza, kochanie. — Uniósł do ust zaciśniętą w pięść dłoń.

Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam zaczynać takiej rozmowy przy Simonie. Spojrzałam na przednie siedzenie, obserwując tył głowy mojego ochroniarza. Patrzył prosto na drogę, nie zdradzając żadnym gestem, że interesowała go nasza konwersacja. Od dłuższego czasu nie myślałam o niczym innym, tylko o rozmowie, którą właśnie miałam przeprowadzić. Rozważałam w głowie milion scenariuszy. W wyobraźni potrafiłam z Rickiem zerwać. Potrafiłam powiedzieć mu, że to koniec, że go nie kocham i chcę iść swoją drogą. Siedząc z nim w samochodzie, rozważałam scenariusze bliższe rzeczywistości. Mogłam mu powiedzieć, że po trzech miesiącach przerwy w naszym związku, chciałabym kolejnej przerwy – tym razem na czas nieokreślony, ale to pewnie nie przeszłoby mi przez gardło. Mogłam poinformować go, że wracam do Europy, która była znacznie bliższa mojemu sercu niż USA. Jeszcze raz zerknęłam w kark Simona, a potem odezwałam się cicho:

— Cudowne przyjęcie urodzinowe, dziękuję. — Spojrzałam na niego bez emocji. Rick wypuścił powietrze i z ogromną ulgą opadł na fotel. — O czym chciałeś mi powiedzieć?

— Że pięknie na nim wyglądałaś — odchrząknął zmieszany.

— Muszę wyjechać na jakiś czas — wyrzuciłam z siebie w końcu.

— Dopiero wróciłaś — zauważył kąśliwie Rick.

— Też często podróżujesz. — Z ulgą przyjęłam fakt, że zbliżaliśmy się do willi. Atmosfera w samochodzie była tak gęsta, że można było ją kroić nożem.

— Chciałbym spędzić z tobą więcej czasu — zadeklarował Rick.

Uśmiechnęłam się blado. Poprosiłam Simona, żeby zatrzymał się na podjeździe. Chciałam się przejść. Lubiłam ten ogród i wiedziałam, że będzie mi go brakowało.

— Laura, co ty wyprawiasz? — Za mną z samochodu wyskoczył rozjuszony Rick.

— Spaceruję.

— Mówię o nas! — Złapał mnie za ramię i gwałtownie odwrócił w swoją stronę. — Unikasz mnie! Chcesz wyjechać! Co się z tobą dzieje?! — Szarpał mną.

— Madame? — Simon stanął przy nas, nie wiedząc, czy rzucić się na Ricka i mnie ratować.

Odprawiłam go, odsuwając się od Ricka zdecydowanie.

Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔Where stories live. Discover now