Rozdział 3.2: Paryż. Londyn. Nowy Jork. Wyspa [Laura]

162 42 69
                                    

Ciekawe czy Laura już postrzega związek z Rickiem, jako swój największy błąd? A gdyby ktoś tęsknił za Moniką - nadchodzi, a wraz z nią niezła afera.

♠♠♠

Siedziałam na spotkaniu z Alexem, lecz myślami byłam bardzo daleko. Nie odezwałam się słowem do Ricka, odkąd wróciliśmy z tamtego hotelu. Nie potrafiłam nawet o tym myśleć bez dreszczu obrzydzenia. Nie mogło mi przejść przez gardło, że mój narzeczony mnie zgwałcił. Rick odstawił mnie do domu i powierzył opiece Simona, a sam wyniósł się i więcej go tego dnia nie widziałam. Wzięłam jakieś proszki nasenne, po których całą noc męczyły mnie koszmary. Czułam się źle.

Następnego dnia wyszłam z domu przed Rickiem. Pojechałam do swojej restauracji, do Pale Roses i pracowałam. Odkąd Rick wręczył mi akt własności, podczas jednej z ostatnich uroczystych kolacji przed moimi egzaminami, minął przeszło miesiąc, a ja nie miałam czasu spojrzeć w dokumenty. Poprosiłam tylko o zmianę wystroju, spotykając się na dwie godziny z architektem wnętrz. W krótkich żołnierskich słowach określiłam, jakich zmian oczekuję i wyszłam, zdając się na fachowców. Nie wiedziałam nawet, kto dla mnie pracował. Zganiłam się w myślach. Obsługa nosiła plakietki z imionami, a ja nauczyłam się odczytywać je bez uporczywego wpatrywania się w ich dekolt. Czułam się odpowiedzialna za tych ludzi i za to miejsce. Początkowo kultowa restauracja przy Piątej Alei była dla mnie wyzwaniem, a nie powinna była. Zatrudniałam pięćdziesięciu ludzi. Finanse były stabilne. To naprawdę nie było nic wielkiego i po kilku dniach miałam to rozpracowane.

Większość moich znajomych ze szkoły świętowała jej zakończenie na egzotycznych wczasach, a ja prowadziłam swój pierwszy biznes. Cóż, na pewno nie wpiszę sobie tego do CV. Niedługo miałam przejąć stery w Konsorcjum SDD. Napawało mnie to dumą, ale i lękiem czy podołam nadziejom pokładanym we mnie przez ojca? Czy Konsorcjum pod moimi rządami rozkwitnie? I wreszcie, bardziej prozaiczne, czy obecna rada dyrektorów zaakceptuje osiemnastoletnią spadkobierczynię Stefana Lipskiego? Miałam co do tego poważne wątpliwości. Skontaktowałam się z moimi szwajcarskimi prawnikami, poprosiłam o spotkanie i cierpliwie czekałam, aż wrócą z krótkich wakacji.

Wolałam myśleć o pracy niż o moim sypiącym się związku. Unikałam Ricka przez kolejne trzy dni, nie wiedziałam nawet, czy nocował w domu i niespecjalnie mnie to obchodziło. Zadzwonił do mnie późnym popołudniem, kiedy siedziałam pochylona nad zestawieniem finansowym Konsorcjum i oznajmił, że nocą lecimy na wyspę, przekonywać Alexa do podpisania cyrografu. Wyłączyłam telefon, ale pojawiłam się na lotnisku, wcześniej dając dyspozycje Simonowi, co miało znaleźć się w mojej walizce. Na pokładzie samolotu trudniej było mi unikać Ricka. Założyłam słuchawki na uszy i zatopiłam się w pracy, podczas kiedy on poszedł do sypialni z butelką pod pachą. Zaraz po wylądowaniu ja poszłam na plażę, a on na spotkanie z ojcem. Przed mister Mileshem siedzieliśmy obok siebie, a jednak dzielił nas mur.

Simon podszedł do mnie, dyskretnie zawiadamiając o czekającej na mnie Monice. Nie wiedział, o co chodziło, ale sprawa była pilna. Nie interesowało mnie spotkanie z Alexem i mister Mileshem, na którym utknęłam, lecz nie miałam zamiaru wychodzić z niego w ten sposób. Dopiero gdy Simon powiedział, że sprawa dotyczy Konsorcjum, podniosłam się z fotela i wyszłam, rzucając zdawkowe usprawiedliwienie.

— Niezły fuckup — stwierdziłam po wysłuchaniu blisko czterdziestominutowego sprawozdania Moniki.

Bolała mnie głowa. Ucisnęłam palcami nasadę nosa, gdzieś przeczytałam, że to pomaga. Chyba dziś za dużo siedziałam na słońcu, bo ból głowy narastał od rana, teraz osiągając swoje apogeum. Kiedy Simon podszedł do mnie w czasie spotkania, mówiąc, że Monika ma dla mnie pilne informacje związane z Konsorcjum, zaczęłam mieć złe przeczucia, które teraz niestety się potwierdziły.

Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔Where stories live. Discover now