Rozdział 2.2: Nowojorskie ploteczki [Alex]

205 45 158
                                    

Laura i Alex, czy to ma prawo się wydarzyć? W mediach el perdedor, czyli przegrany. Kim jest największy przegrany tej sytuacji? Alex? Rick? Baz? A może Laura? Strasznie mi brakuje Waszych komentarzy 😥 Dajcie znać, co sądzicie o tym rozdziale.

♠♠♠

Dwie godziny później dalej siedziałem na tym tarasie. Przeniosłem się tylko na jej fotel. Chłonąłem zapach jej perfum. Bosko pachniała! Kiedyś poproszono, żebym został ambasadorem nowego zapachu, a przynajmniej podłożył autograf pod nijaką, przesłodzoną kompozycję. Zespół jajogłowych z nosami wielkości jeżozwierza przez parę miesięcy opracowywał formułę, która była idealnie niepodobna do niczego i pachniała dokładnie tak samo jak wszystko inne. Gdyby przyszli do mnie teraz, to skomponowałbym im hit! Zapach mgiełki, porannej rosy, słonecznej łąki, nieuchwytny i delikatny, a zarazem oszałamiający! Tak pachniała tylko ona – Laura Lipska. A może tak pachniały te cięte lilie? Nie! To moja muza. To jej zapach ciągle mi towarzyszył.

— Tu jesteś! — Baz wyłonił się znikąd. — Od godziny cię szukam! Chodź, zabieram cię na lunch.

Machnąłem ręką. Już jadłem. Baz tryskał entuzjazmem, chociaż bardziej trafne określenie byłoby, że jego ten entuzjazm nie odpuszczał wcale.

— Chcesz uczcić mój sukces? — Spojrzałem skromnie na swoje paznokcie. Pora na wizytę manikiurzystki.

— Sukces? A jaki ty ostatnio odniosłeś sukces? Materiał na nową płytę masz?

— Baz, zdobądź mi jej numer — powiedziałem zamyślony. Czułem w sobie taką moc twórczą, że gdybym wtedy wszedł do studia, to nie potrzebowałbym ani kompozytora, ani autora tekstów, a w tydzień miałbym płytę!

— Jaki numer? — Baz był zbity z tropu. — Alex, ty się trzymaj z daleka od Lipskiej! — rzekł chłodno i poważnie jak na niego. — Ja nie żartuję — dodał, widząc moje rozbawienie.

— Oj, no to nie jest jedna z tych panienek, które wyglądają jak milion dolarów — żachnąłem się.

— Tylko milion? Coś spuściła z tonu, pani miliarderka.

— Baz, ja ją kocham! — wyznałem osłupiałemu managerowi.

— Tym gorzej dla ciebie. — Spojrzał na mnie zdegustowany. — Mówię poważnie, to niebezpieczna laska tkwiąca w jeszcze niebezpieczniejszym układzie. Nic dla ciebie, Alex.

— Ja muszę się z nią zobaczyć. Jest moją muzą! Moim niewyczerpanym źródełkiem inspiracji, motywacji i... — nakręcałem się.

— Twoją kulą w łeb — dokończył za mnie Baz. — Jedną, jeśli dopisze ci szczęście. Nie przystawiaj się do dziewczyny Milesha, wszystko jedno którego.

— Ona jest jego dziewczyną? Tego starego gbura? — Zrobiło mi się niedobrze.

— Oficjalnie jest narzeczoną jego syna, ale gdy w grę wchodzą Mileshowie, nic nie jest jasne.

— To ilu tych Mileshów jest?

— Trzech. Poznałeś Marcosa. Ma syna, którego twoja słodka Lipska jest narzeczoną. I brata, zakałę rodziny, kryminalistę Mata Milesha! Oni są bliźniakami. Na mieście krąży anegdota, że rozróżniają ich po tym, czy biorą zakładników! — Baz zanosił się ze śmiechu.

— Gangsterzy? — spytałem naiwnie, nachylając się nad liliowym bukietem.

— Różnie mówią. Marcos stara się, żeby jego interesy były czyste. Stara się aż za bardzo i te interesy są podejrzanie czyste, tak mówią. Mówią też, że pierze kasę brata. Ale więcej legend krąży o jego rzekomej brutalności i bezwzględności. Skądś się musiała wziąć ksywka Marcos 'nie brać zakładników' Milesh, nie?

Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz