❤️ 41 ❤️

10.4K 505 129
                                    

Obudziłem się w łóżku Kuby, jednak starszego nie było, spojrzałem na zegar i zauważyłem, że było chwilę po 7, kurde, mam 40 minut aby się ogarnąć, pomyślałem wstając z łóżka, w domu było zaskakująco cicho, nie było słychać muzyki z kuchni którą tak lubi Basia, lecącej wody pod prysznicem, a przecież Kuba powinien brać teraz prysznic, nawet dźwięku obijających się o panele pazurów Hadesa, czy tego cichego hałasu z klatki Filipa. Nie było słychać, jakbym był sam, sam w domu i w dość dużej okolicy, bo nawet szum jadących aut nie docierał do moich uszu.

Przez moje ciało przeszedł dreszcz, dreszcz który sprawił, że się przestraszyłem, to niecodzienna sytuacja. Powolnym krokiem w akompaniamencie dźwięku stykania się bosych stóp o podłogę udałem się do drzwi, otworzyłem je powoli, a głośny skrzyp drzwi sprawił, że poczułem się jeszcze bardziej niepewnie.

Na korytarzu nie było nikogo, gabinet Kuby był zamknięty na klucz, zimny pot pojawił się na mojej skórze, a moje dłonie nie mogły się uspokoić, pomimo zaciśnięcia ich na dole bluzy, nie mogłem poskromić trzęsienia się ich

Usłyszałem huk rozbijającego się szkła na podłodze.

Mój oddech jeszcze bardziej przyśpieszył, a serce gdyby mogło wyrwałoby się z mojej klatki piersiowej.

Nie wiedziałem co robić, tutaj nie ma nikogo, może coś się stało? Hades biega po dworze, Basia pojechała na zakupy, a Kuba właśnie leży na podłodze wykrwawiając się bo coś sobie zrobił?

Nie wiem czemu ale nagły przypływ odwagi skierował moje kroki na schody, powoli i jak najciszej umiałem skierowałem się po nich w dół.

Rozejrzałem się ale nic nie dostrzegłem, nic i nikogo oprócz rozbitego wazonu, pośród rozbitego szkła i rozlanej wody leżał bukiet fioletowych kwiatów. Zmarszczyłem brwi, przecież Basia zawsze przywiązywała wagę do znaczenia kwiatów i ich kolorów, dlatego zawsze w tym wazonie stały jakieś niebieskie kwiaty, mówiła, że symbolizują przyjaźń i spokój. A fiolet to taki smutny kolor.

Ale wracając, nie ma przewiewu, więc czemu on spadł?

Moje myśli krążyły wokół tego, ale przewał moje rozważanie dzwonek do drzwi. Przynajmniej wiem, że nie jestem sam.

Po chwili stałem przy drzwiach, bez większego namysłu przekręciłem kluczyk w nich i je otworzyłem, moim oczom ukazała się męska sylwetka. Po podniesieniu głowy doznałem niemałego szoku.

-Piotrek? Cześć ymm co ty tu robisz? -zapytałem zmieszany, kątem oka widziałem jak na podjeździe stoi samochód chłopaka.

-Ojciec kazał mi po ciebie przyjechać, nie wiem czemu, mam zabrać ciebie i Olę do szkoły -mruczy jak zawsze od niechcenia.

-Dobra, ale ja dopiero wstałem i muszę się ogarnąć, ymm wejdź ja się ubiorę -mówię pośpiesznie i się odwracam aby po chwili zacząć wchodzić po schodach. -aa ymm -zatrzymuje się w połowie odwracając aby spojrzeć na nastolatka zamykającego drzwi - nie zwracaj uwagi na wazon, Hades musiał go stłuc -mówię i znowu się odwracam i wbiegam na górę, po chwili jestem u siebie, zabieram jakiś rzeczy z szafy i wchodzę do łazienki.

Mając na sobie bokserki i trzymając sponie, które chciałem założyć słyszę jak drzwi do pokoju się otwierają. Kurwa. Klucz. Myślę od razu po czym chcę zamknąć się w łazience, odkładam jeansy na umywalkę i podchodzę do drzwi, jednak gdy mam przekręcać zamek, one się otwierają za sprawą czarnowłosego.

-Ymm co ty.. -nie zdążyłem dokończyć, poczułem ciepłe dłonie na moich biodrach, ale nie było to tak przyjemne uczucie jak w przypadku Kuby. Z moich ust wydał się cichy pisk, uderzyłem plecami o zimne kafelki, podniosłem głowę co nie było najlepszym posunięciem, bo poczułem usta starszego na moich wargach. Kurwa. Co? Zamknąłem oczy nic nie robiąc, nie wiedziałem co, brat mojej przyjaciółki całuje mnie właśnie, kurwa on mnie całuje. Nie otwierając oczy podniosłem dłoń uderzając mężczyznę w policzek, jednak coś się zmieniło. Zamiast gładkiej skóry poczułem lekki zarost pod dłonią, a zimno z moich pleców zniknęło a pojawiło się ciepło czegoś miękkiego, łóżka. Przerażony otworzyłem oczy podnosząc się do siadu. Zamiast być w łazience, byłem w pokoju Kuby, a zamiast Piotrka przede mną był sam właściciel pokoju, który właśnie trzymał się za obolały policzek.

-Rozumiem, że jesteś zły, ale to nie powód aby mnie bić -odezwał się tatuś

-Ja... Przepraszam, nie chciałem -od razu powiedziałem zdenerwowany, na mojej twarzy było widać przerażenie, to był jebany sen, jebany realistyczny sen.

Podniosłem się na kolana, na sobie miałem kigurumi, dość szybko znalazłem się na tyle blisko mężczyzny aby go przytulić, poczułem jak ten też mnie obejmuje.

-Przepraszam tatusiu, ja naprawdę nie chciałem, miałem zły sen i się przestraszyłem -mówię pośpiesznie

-Już, spokojnie, nic się nie stało słońce -jego ciepły głos mnie uspokoił, słyszałem w nim lekką chrypkę, musiało być rano bo był w samych bokserkach, a w powietrzu unosił się aromat świeżej kawy i jajecznicy.

KOCHAJCIE MNIE

Mów mi tatusiu, kochanieWhere stories live. Discover now