❤️ 50 ❤️

7.1K 495 100
                                    

Na tym zakończyła się nasza konwersacja, w sumie telefonu w dłoniach nie miałem, aż do długiej przerwy, która tak na marginesie się właśnie zaczyna, a ja już siedzę przy stole na stołówce i czekam na resztę, która czeka na obiad, jednak Basia ma dobre pomysły z tymi kanapkami.

-Szymon -usłyszałem nad uchem, na co od razu podniosłem głowę patrząc na Marco, który usiadł powoli obok mnie, a przy okazji położył tacę na stole. Początkowo nie zrozumiałem o co chodzi, ale gdy do mnie to dotarło rozchyliłem lekko wargi.

-Bo ci mucha wleci -mruknął białowłosy, na te słowa od razu zamknąłem usta i się rozejrzałem, reszta znajomych jeszcze czekała w kolejce.

-Wybacz, ymmm Szymon nie jest z nikim w związku, więc może spróbuj zagadać -mruknąłem.

-Próbowałem, jestem tylko przyjacielem -mówi marszcząc brwi, myślę chwilę i chce się już odezwać, ale czuję, że po mojej drugiej stronie siada Ola, która dość głośno wyraża swoje niezadowolenie tym, że zmienili jadłospis, nie odzywam się już.

Już po kilku minutach przy stole siedzą wszyscy, rozmawiamy i się śmiejemy, teraz dostrzegam to, że Marco zawsze gdy Szymon opowiada kawał lekko się uśmiecha, chodź by był nieśmieszny. Co jakiś czas też na niego patrzy ukradkiem, czemu tego nie zauważyłem szybciej?

Jednak jest coś co mnie martwiło... Szymonowi podobam się ja, a nie chce aby białowłosy myślał, że go oszukuje. Znaczy ja i tak nie chce nikogo innego, mam Kubę, ale nie wiem jak zareaguje chłopak...

Przerwa i reszta lekcji minęła dość szybko, tego dnia już nie rozmawiałem z Marco, ani Szymonem. Kuba przyjechał po mnie kiedy zadzwoniłem, że skończyłem zajęcia.

-Więc robimy ci drugi pokój, taki dla znajomych -bardziej stwierdził niż zapytał. Kierowaliśmy się do sklepu z meblami, a dłoń starszego gładziła moje udo.

-Tak, po prostu nie chce im jak na razie mówić o naszej relacji, boje się jak zareagują -mówię marszcząc brwi.

-Rozumiem, wszystko w swoim czasie słońce, po prostu na weekend zamkniesz swój pokój i przeniesiesz się do tego nowego -powiedział, a ja pokiwałem główką potwierdzająco.

Gdy dojechaliśmy do sklepu od razu poszedłem wybierać farby i meble, oczywiście wszystko z pomocą Kuby, gdy ten poszedł załatwić sprawy przywiezienia i złożenia mebli ja chodziłem z koszykiem i wkładałem do niego różne dekoracje. Jakoś po dwóch godzinach wszystko było kupione, pojechaliśmy do domu, gdzie wypakowaliśmy dekoracje kładąc je na korytarzu przed moim drugim pokojem. Jutro z rana przyjadą z meblami, Basia ich przyjmie bo Kuby już nie będzie, a ja będę w szkole. Gdy przyjdę mam pomyśleć nad ich ustawieniem i poprosić Basię aby zawołała jakiś ludzi do pomocy, do szkoły od jutra przez cały tydzień będzie mnie woził szofer... Niby mógłbym jeździć autobusem, ale Kuba się nie zgadza.

-Basia zrobiła wczesną kolacje, abyśmy zjedli razem -powiedział wchodząc po schodach, sam siedziałem przy reklamówkach z rzeczami myśląc co gdzie postawię czy powieszę.

-Już idę -mówię i szybko wstaje i wręcz zbiegam po schodach, aby zatrzymać się dwa schodki przed Kubą. - Musisz jechać? -pytam. Nie chce aby ten mnie zostawił na tydzień...

-Muszę kochanie, ale spokojnie, ten tydzień szybko upłynie,a jak wrócę mam dla ciebie niespodziankę -powiedział z uśmiechem biorąc mnie na ręce.

-Niespodziankę? Jaką? -pytam zaciekawiony, obejmuję szyję starszego dłońmi.

-Jeśli ci powiem to już nie będzie niespodzianka -zaśmiał się

-No ale tatusiuuuu.... Proszę powiedz

-Nie mały, musisz być cierpliwy

-Wrr-warczę cicho an co mężczyzna się śmiejemy

- Ale proszę nie warczeć

-Ale ja chce wiedzieć co to za niespodzianka, tatusiu no proszę - ciągle próbuję go przekonać

-Zobacz jaką pyszną kolację zrobiła Pani Basia -zmienia temat siadając i trzymając mnie na kolanach. Patrzę na stół, tak to prawda, jest na nim pełno jedzenia. Zaczynamy spokojnie jeść, rozmawiając przy okazji. Jednak gdy wybija 18 Kuba musi jechać, walizki ma już w aucie.

-Bądź grzeczny, możesz spać u mnie w pokoju, nic nie popsuj i słuchaj się Basi, dobrze? -mówi, w sumie czuję się jak małe dziecko, które pierwszy raz zostaje samo z opiekunką, kiedy rodzic idzie do pracy.

-Ale ja nie chce, naprawdę nie mogę jechać z tobą tatusiu? -pytam stojąc przed starszym

-Nie słońce, ale obiecuję, że codziennie będę pisał i dzwonił -mówi na co kiwam głową potwierdzająco, Kuba się pochyla i daje mi całusa. Już po chwili obserwowałem jak białe lamborghini odjeżdża.

Tydzień minie szybko, tydzień minie szybko, tydzień minie...w chuj długo zanim minie...

Hej hej, widzę że lubicie te rozdziały, ale coś wam za szybko idzie jak na moje....
150 gwiazdek i kolejny rozdział 😘

Mów mi tatusiu, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz