23

1.7K 91 41
                                    

Miłego weekendu <3

______________

-To ten... Zostałyśmy same – uśmiechnęła się szeroko Addie, gdy ja przeliczałam jedenasty raz ilość kieliszków, które przed nami leżały. Mimo tego ile wypiłam, czułam się bardzo trzeźwa – Odprowadzić cię czy... - lekko pogładziła mnie po udzie, abym zwróciła na nią większą uwagę. Joe zabrał Mani do swojego pokoju, wcześniej kilkukrotnie podawał na siebie namiary i zapewniał o jej bezpieczeństwie. Dinah próbowała poderwać barmankę, a Ally spacerowała wokół jeziora z swoim nowym znajomym. Parker okazał się naprawdę miłym chłopakiem, a w dodatku kapitanem całej drużyny pływackiej, czym chyba jeszcze bardziej zaskarbił sobie uwagę blondynki – Lauren?

-Wolałabym tutaj zostać – spojrzałam na niebieskowłosą, która od razu pokiwała głową. Było widać, że cieszyła ją ta informacja – Przepraszam. Alkohol i dużo emocji, ale już się ogarniam – w głowie biło mi milion myśli. Dziewczyny zaskoczyły mnie swoją reakcją. Gdyby to one zaczęły rozmowę wcześniej, może wszystko byłoby łatwiejsze. Chociaż nie dziwiłam się, że unikały tematu. Za bardzo się go bałam i to nie tylko przez te wszystkie lata. Siedząc przy Addie, już po swoim wyjściu z szafy, byłam nadal przerażona. To wszystko było nowe, tak obce, podniecające i niepoukładane. Ogrom emocji i uczuć mnie roznosił, a ja nie mogłam sobie z tym poradzić.

-Spokojnie Jauregui. Jestem przy tobie i nie mam zamiaru jakkolwiek cię naciskać. Po prostu wiedz, że chcę być obok – uśmiechnęłam się słodko w odpowiedzi. Dobrze było mi przy niej i cholernie cieszyło mnie to, że ona odczuwała to wszystko podobnie – Chodź Lauren, chłodno się zaczyna robić, a ty masz bardzo dużo odsłonięte – zachichotała siadając na mną. Objęła nogami moje uda i szczelnie wtuliła się w plecy.

-To nie ja przyszłam w krótkich spodenkach. Zimno mi jak na ciebie patrzę – westchnęłam, gdy Addie ułożyła głowę na moim barku, a ręce szczelnie owinęła pod biustem. Przymknęłam powieki czując jej bliskość. To było tak dobre. Mogłam tak spędzać całe godziny, a na pewno by mi się nie znudziło. Nie czułam w tym niczego seksualnego. To raczej spokój, bezpieczeństwo i ciepło, którego nie miałam przy nikim innym.

-Dobrze wiedzieć, że jak patrzysz na moje nagie nogi, to jest ci zimno – zaśmiała się, przez co od razu wbiłam palce w jej uda – Boże Jauregui. Ja się tutaj staram. Wystawiam najlepszą część ciała jaką mam, a tej to w ogóle nie rusza – nadal się śmiała. Odruchowo wbiłam paznokcie w okolicy jej kolana i mocno podrapałam ją, aż do granicy spodenek. Addie jęknęła prosto do mojego ucha, co niewątpliwe na mnie zadziałało – Kurwa... Nie rób tak... - mój wzrok zatrzymał się na mocnych śladach, jakie zostawiłam na zgrabnej nodze dziewczyny.

-Boli? – szepnęłam gładząc opuszkami palców ognistoczerwone ślady.

-Bardzo nie chodzi o ból Lauren... - wtuliła się we mnie jeszcze szczelniej. Podczas tego ruchu ujęła moje dłonie tak, abym nie mogła nimi ruszać – Potulmy się po prostu, ok? – oddychała bardzo ciężko, a ja dopiero po chwili zrozumiałam, co się działo w jej głowie.

-Gapisz mi się na cycki, prawda? – spytałam dopiero po chwili, gdy kątem okna zauważyłam jak jej wtulające się we mnie ramiona mocniej podniosły moje piersi.

-Genialne są – westchnęła nie ukrywając swojego zachwytu. Wtuliła twarz w moje włosy, jakby chciała w ten sposób oderwać się od wpatrywania się w cycki – Twój dzisiejszy strój mnie zabije Jauregui – mamrotała, gdy wsunęłam dłoń w jej włosy i lekko masował tył głowy.

-Starałam się dobrze dla ciebie wyglądać – szepnęłam czując, jak nosem zaczepiała moją szyję. W głęboki duszy błagałam, aby chociaż raz mnie pocałowała. Celowo odchyliłam głowę, aby dać jej większe pole manewru, ale dziewczyna nie miała w planach z tego skorzystać.

-Odprowadzę cię do pokoju. Tak będzie lepiej – rzuciła ku mojemu zdziwieniu. Odsunęła się ode mnie pozostawiając mnie w bliżej nieokreślonym szoku. Takiej reakcji się nie spodziewałam - Nie zrozum mnie źle, ale wyglądasz dzisiaj zdecydowanie za seksowanie, a ja jestem cholernie za bardzo pijana, aby tego nie próbować wykorzystać – mówiłam nieskładnie jednocześnie podnosząc się z piasku. Szybko strzepała go ze swoich nóg i spodenek – Chodź Lauren – wyciągnęła ku mnie dłoń, którą od razu przyjęłam. Może i miała rację. Po alkoholu byłam prawie tak łatwa jak Mani – Proszę, nie miej mi tego za złe. Nie chcę znowu żałować... - po prostu się zgodziłam. Niebieskowłosa powiedziała Dinah, że wracamy do internatu, a potem grzecznie zaprowadziła mnie do pokoju. Była w tym naprawdę urocza. Szła zaraz obok i opowiadała mi historię o swojej rodzinie. Słuchałam jej dzielnie, odpowiadałam, zachowywałam się jakby nigdy nic, chociaż wewnątrz wybuchałam. Chociaż wszystko mi wyjaśniła, czułam się odrzucona. Nerwy kumulowały się w mojej głowie, a ja znałam tylko jeden sposób, by ochłonąć – To jak, widzimy się jutro? – spytała, gdy dotarłyśmy do drzwi mojego pokoju.

-Na pewno widzimy się jutro – spojrzałam na nią błagalnie, liczyłam na jakikolwiek ruch, który odwiódłby mnie od głupiego pomysłu krzyczącego głośniej od logicznego myślenia – Dobranoc Addie...

-Dobranoc Lauren – szepnęła delikatnie kładąc dłoń ma moim policzku. Pogładziła go, po czym czule ucałowała – Śpij grzecznie – uśmiechnęła się w ten najsłodszy sposób i udała się do swojego pokoju.

Klęłam pod nosem na własną głupotę, ale wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam do Camili. Na moje nieszczęście odpisała po kilkunastu sekundach. Nie mogłam się wycofać.

_________________

To ten... Kiedy chcecie kolejny rozdział z Camilą? xD

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now