31

2.1K 100 77
                                    

Jakby ktoś się spodziewał po Camili spokojnej rozmowy... rozdział 18+

________________

-Jest już zdecydowanie za zimno na takie spotkania – westchnęłam wchodząc na balkon. Camila siedziała w kącie, szczelnie otulona ciepłym kocem. Musiała posiadać ich sporo, skoro za każdym razem widziałam ją z innym. Podobnie miała moja była przyjaciółka, tylko w jej przypadku tyczyło się to facetów, a nie ciepłych materiałów – Chciałaś coś ode mnie, prawda?

-Po tym co ci pokazałam... Już wszystko między nami jest skreślone? – widziałam, jak wtuliła się ramionami szczelnie w swoje nogi. Wyglądała tak niewinnie. Jak mała, skrzywdzona dziewczynka. Pragnęłam usiąść obok i mocno ją przytulić – Potrzebuję szczerej odpowiedzi Lauren. Ok? Nikomu tego nie pokazywałam. Czuję się tak kurewsko chujowo. Tak naga, obnażona, tak bezczelnie odsłonięta przed tobą....

-Wiesz, że nie wykorzystam tego przeciwko tobie – wyszeptałam wyciągając ku niej dłoń. Liczyłam, że bez problemu ją złapie, ale Camila nie wykonała żadnego ruchu – Przejdźmy się na spacer, porozmawiajmy spokojnie. Proszę – dopiero po tych słowach ujęła moją dłoń. Niepewnie pokiwała głową i ruszyła ku wyjściu.

Camila szczelnie otulona kocem. Ja z papierosem w ręku. Dzielnie milcząc, chociaż pragnęłam rozmawiać. Nie mogłam nic zrobić. Cabllo grzecznie szła obok, a ja tak bardzo nie chciałam tego niszczyć. Dobrze mi było przy niej. Nawet w tak nieprzyjemnej ciszy. Zerkałam na nią, gdy ona szła stale wpatrzona w gwiazdy. Tej nocy niebo było tak czyste, że na spokojnie można byłoby policzyć wszelkie ciała niebieskie. Gdyby nie ten przeraźliwy mróz, położyłabym się na ziemi i spędziła tak kilka godzin. Zastanawiałam się czy Camila przystałaby na taki pomysł. Byłam pewna komu by się to spodobało. Oczami wyobraźni widziałam uśmiech Addie wtulającej się w moje piersi. I naszą dwójkę wpatrzoną w gwiazdy, myślącą o tym, co kryje się w kosmosie.

-Zanim zamarzniemy... Chcę, żebyś wiedziała, że to co mi pokazałaś, namieszało mi w głowie. Cholernie. Tak, że niczego nie umiem sobie poukładać, ale wiem, że to nic między nami nie zmieniło. W sensie... Kurwa... Nie odrzucę cię przez to, nie będę drążyć, chcę cię całą taką jaka jesteś – miałam wrażenie, że ode mnie odskoczyła. Najwyraźniej moje wyznanie brzmiało za odważne i wymownie – Kurwa... Camila, wiesz o co mi chodziło.

-Jeśli byś chciała Lauren... - wymamrotała cicho stale patrząc przed siebie. Byłam pewna, że nawet na sekundę nie spojrzała w moim kierunku – Możemy kontynuować naszą znajomość, ale na takich zasadach jak wcześniej.

-Jakie to zasady? – spytałam niepewnie lekko drapiąc się po głowie. Mimo tego, że w żaden sposób nie mogłam określić swoich uczuć do niej, nie chciałam słyszeć, że chodziło jej tylko o seks. Wiedziałam, że zabolałoby to mnie milion razy bardziej niż powinno. Od początku zadawałam sobie sprawę z tego kim byłam dla Camili, ale błagałam, żeby mi tego nie mówiła – Camila, proszę. Muszę wiedzieć, jak ty to widzisz.

-Jestem twoją nauczycielką Lauren. Nic nas nie powinno łączyć, ale coś się pojawiło, prawda? Obie to czujemy... Jest między nami chemia. Uwielbiam cię całować, dotykać, pierdolić, ale też po prostu spędzać z tobą ten cholerny czas, który dla siebie mamy. Siedzenie przy tobie, rozmawianie, nawet robienie tych zadań z matmy... Musisz jednak pamiętać, że nic więcej między nami nie będzie, ok? Możesz sobie swobodnie układać życie. Ja się usunę, gdy tylko będziesz tego chciała. To dla mnie żaden problem – w końcu na mnie spojrzała, czułam to, chociaż nerwowo zaciskałam powieki – Lauren, rozumiesz mnie. Dla ciebie jest masa innych kobiet. Tych, które zasługują na twoje serce i uczucia. Widzę co cię łączy z dziewczynami, co jest między tobą i Addie. Jeśli już teraz chcesz w pełni oddać się tylko jej, ja ci nie będę stać na drodze. To naprawdę świetna dziewczyna, z nią będziesz...

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now