41

1.9K 94 37
                                    

Ktoś może chciał jakiś rozdział 18+? 

____________

-Lauren, jesteś pewna, że tego chcesz? – praktycznie skomlała, gdy zachwycona dobrałam się do jej szyi. Podniecał mnie głośny, wyczuwalny puls, który czułam pod ustami. Czułam się, jak wampir, który marzył jedynie o wbiciu kłów w naprężoną skórę, aby wypić gorzkawy napój, umożliwiający mu życie. Odsunęłam się delikatnie, aby spojrzeć na swoją ofiarę. Wyglądała na przerażoną i podnieconą jednocześnie. Idealnie pasowała do mojej chorej wizji, w której odbierałam jej wszelkie życiowe siły – Jauregui, proszę cię, słowne odpowiedzi... - potrząsnęłam głową słysząc ten tekst. Od razu przed oczami pojawiła mi się Camila; pewny siebie uśmiech, który w sekundę potrafił stać się tym najbardziej słodkim i uroczym, piękne oczy, które tak naprawdę nigdy nie okazywały szczerych uczuć, idealne kształty, blizny, przerażenie na jej twarzy i niechęć, którą mi okazywała wśród innych. Każda z jej twarzy tak inna, a wszystkie niezrozumiałe i obce.

-Chcę tego Addie, ale jeśli ty nie, to proszę, powiedz to teraz. Między nami to niczego nie zmieni, a rozumiem, że obecna sytuacja nie jest idealna... - byłam pewna, że na mojej twarzy były jeszcze ślady po łzach, które wylałam. Błagałam jednak, aby Addie nie zwróciła na to uwagi. Jeśliby odmówiła, znałam tylko jedno wyjście z całej sytuacji. Camila na pewno chętnie użyczyłaby mi swoich dłoni, aby pobudzić mnie do życia – Wystarczy mi tylko słowo, a naprawdę odpuszczę.

-Czekałam na ciebie przez kilka lat Jauregui, nie puszczę cię tak po prostu - przewróciła nas tak, że to ja znalazłam się na dole. Otworzyłam zdziwiona oczy, próbując zrozumieć jakim cudem przerzuciła swoimi chudymi rękami mój wielki tyłek – Jezu Jauregui, błagam. Powiedz mi jedynie, że naprawdę chcesz tego teraz, w tych warunkach, po tym wszystkim – mamrotała jednocześnie mierzwiąc w dłoniach moją koszulkę, której bardzo chciała się pozbyć.

-Chcę Addie, bardzo chcę – spojrzałam w jej oczy, aby wzmocnić wartość swoich słów, które nawet mi wydawały się kłamstwem. To nie tak, że chciałam tamtej nocy pójść z nią do łóżka. Nigdy o tym nie myślałam. Gorzej, nawet będąc pod nią, nie potrafiłam zrozumieć, że to mogło mieć miejsce. Piękna, mądra, kochana, czułam się przy niej bezpiecznie i spokojnie, a jej pocałunki zawsze doprowadzały mnie do szaleństwa, ale nigdy moje myśli nie szły dalej. Leżąc pod nią wcale nie myślałam o tym, że to zrobimy. Marzyłam jedynie o gamie uczuć, która mimowolnie się pojawi. Pragnęłam, aby podniecenie i przyjemność wypełniły moją zmęczoną wszystkim głowę, tak jak działo się to przy Camili. Nie potrzebowałam niczego więcej, tylko chwili zapomnienia.

-W takim razie, zróbmy to – połączyła nasze usta w namiętnym, ostrym pocałunku, dzięki czemu zaczęłam wracać do życia. Tak bardzo mi tego brakowało. Słodkie wargi, jednocześnie delikatne i stanowcze, motylki w brzuchu, drżenie ciała, bezpieczeństwo i pewność. Odetchnęłam z ulgą, wiedząc że zadziałało. Addie kontynuowała, a do mnie zaczęło dochodzić więcej uczuć i informacji. Dopiero po chwili zrozumiałam, że nie było to jedynie wygłuszenie i zapełnienie głowy. Naprawdę tego chciałam, jej całej, nas i tego co pomiędzy nami. Wsunęłam dłonie w jej włosy i pogłębiłam pocałunki. Musiałam ją mieć.


-Jezu, Kochanie – z jej pięknych ust wyrwał się długi, przeciągły jęk, gdy moje wargi wpiły się na nowo w naprężoną szyję. Nie miałam już ochoty wbijać w nią zębów, ale i tak pragnęłam oznaczać ją na masę sposób. Stworzyłam ścieżkę malinek prowadzących od jej ucha, aż po wystający obojczyk. Na tym skupiłam wszystkie swoje siły. Całowałam, gryzłam, ssałam, wszystko, żeby zrobić jak największy ślad, którego w żaden sposób nie mogłaby zasłonić – Jauregui – przez chwilę walczyła, ale ostatecznie poddała się grzecznie. Wsunęła dłonie w moje włosy i oddała się przyjemności połączonej ze słodkim bólem.

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now