50

1.4K 75 22
                                    

Miłego dnia wszystkim <3 

Ktoś Camilę wołał?

_________

-Czy możesz mi powiedzieć, o co poszło? – dyrektorka maglowała mnie jak tylko szło. Nie sądziłam, że ta suka będzie na tyle tchórzliwa i mściwa, żeby zgłosić pobicie do nauczycieli. W ten o to sposób w środę rano zamiast siedzieć na lekcjach, spędzałam czas w gabinecie starszej Cabello – Jak nie zaczniesz gadać Lauren, to sobie nie pomożesz.

-Co się stało i dlaczego do mnie dzwoniłaś? – Camila weszła do gabinetu, a ja w końcu mogłam zacząć oddychać. Błagałam, aby jakoś mi w tym wszystkim pomogła – Lauren Jauregui... Mogłam się spodziewać. Co zrobiłaś? – usiadła na krześle zaraz obok, przez co jej matka głośno westchnęła.

-Pobiła dziewczynę. Ma podbite oko i siny nos – kobieta pokręciła wymownie głową, a ja kolejny raz wciągnęłam z trudem powietrze. Najwyraźniej miałam za dużo siły w dłoniach. Nie mogłam się tego spodziewać, pierwszy raz podniosłam na kogoś rękę – Dodatkowo nie chce powiedzieć co się stało.

-Lauren, błagam nie utrudniaj tego. Szczerze, co się wydarzyło i dlaczego – ujęła lekko moją dłoń i gładziła ją kciukiem. Od razu zwróciła uwagę na niewielkie rany, które widoczne były na knykciach od silnego uderzenia – Zostaw nas same. Dowiem się wszystkiego i ci przekażę, obiecuję – rzuciła zerkając na swoją rodzicielkę.

-Jej wychowawczyni zjawi się tutaj za piętnaście minut. Masz ten czas. Liczę na ciebie Camila, chociaż raz mnie nie zawiedź – młodsza z nich lekko pokręciła oczami, po czym połączyła nasze spojrzenia. Obie czekałyśmy, aż dyrektorka wyjdzie z gabinetu, aby zacząć mówić.

-To nawet nie było na terenie internatu – wyjąkałam zerkając na nasze połączone dłonie. Nie byłam w stanie patrzeć w te jej brązowe, piękne oczy – Wyszłyśmy na imprezę. Wróciłyśmy przed dziesiątą. To pani Evans potwierdzi, mijałyśmy ją z Addie. Ta suka zaczęła. Wyzywała nas. Sama się o to prosiła...

-Lauren, takie teksty ci nie pomogą. Kto to był? – kciukiem gładziła moje drżące dłonie, gdy ja powstrzymywałam łzy, które pragnęły wylać się na policzki.

-Sky. Nie chodzi z nami do klasy. Taka blondynka, z dużymi cyckami. Przystawiała się, a ja nie miałam już sił jej słuchać. Do tego ubrudziła płaszcz Dinah – wyrzuciłam stwierdzenia szybko, bez większego zastanowienia – Poniosło mnie, ale nie mogłam już na nią patrzeć ani jej słuchać. Od tygodni traktuje mnie jak szmatę. Nie dałam rady, ok? Gdyby nie ja, to Dinah by jej przyłożyła, a wtedy skończyłoby się znacznie gorzej. Proszę, bez wzywania rodziców i bez wciągania w to Addie. Ona i tak ma wystarczająco problemów z babcią. Mogę ponieść wszystkie możliwe konsekwencje, ale proszę... Jak rodzice się o tym dowiedzą, to jak nic będę musiała wrócić, a tak kurewsko nie dam tam rady Camila – ku mojemu zdziwieniu mocno mnie przytuliła.

-Już dobrze Lauren. Spokojnie. Nie płacz mi tutaj – dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, że moje łzy moczyły jej jak zwykle idealnie wyprasowaną koszulę. Pragnęłam się odsunąć, aby nie zniszczyć ciuchów nauczycielki, ale ta mocniej docisnęła mnie do siebie – Co ja przez ciebie mam Jauregui... Kolejny raz muszę ratować ten twój seksowny tyłek i to tylko w zamian za piękny uśmiech – ujęła lekko mój podbródek i na nowo połączyła nasze spojrzenia – No już, uśmiech miał być – powiedziała to tak słodko, że nie umiałam zareagować. Mimo łez na moich ustach pojawił się lekki uśmiech, na którego widok Cabello od razu się ucieszyła – Dziękuję. I już mogę brać się do pracy. Powiedzmy, że porozmawiam sobie ze Sky i delikatnie przekonam ją do wycofania zarzutów. Na szczęście mam z nią zajęcia i wiem, że moje argumenty ją zainteresują – poruszyła wymownie brwiami, po czym podniosła się z krzesła. Od razu wyciągnęła ku mnie swoją dłoń – Łap i chodź. Powiem matce, że to załatwię i żeby puściła cię wolno.

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now