85

1.3K 97 41
                                    

I jutro widzimy się w ostatnim ^^

________________

Wróciłyśmy z wycieczki z rodzicami Mani zadowolone i spokojne. Całe grono wręcz emanowało szczęściem. W końcu odpoczęłyśmy i spędziłyśmy sporo czasu bez zmartwień i problemów. Mogłyśmy po prostu zająć się sobą i naszymi ukochanymi. W życiu nie miałam tak dobrego weekendu, tak przyjemnego i idealnego pod każdym względem.

-Jak się czujesz? To będzie twój ostatni dzień tutaj. Wszystko już spakowane? – Camila weszła na dach, na którym siedziałam przez kilkanaście minut. Spokojnie paliłam papierosa zachwycając się piękną pogodą. Tamtego dnia wyjątkowo sprzyjało nam słońce, a to tylko dodawało mi więcej sił. Chciałam ostatni raz znaleźć się w tamtym miejscu. Dach kojarzył mi się z tyloma dobrymi sytuacjami. Może i na początku irytowałam się na Camilę i czasami miewałam jej dość, ale to na tym dachu stało się wiele istotnych i ważnych chwil dla naszej relacji.

-My już wszystko zaniosłyśmy do busa wynajętego przez tatę Mani – zachichotałam cicho jednocześnie odpalając kolejnego papierosa. Zaciągnęłam się nim głęboko jednocześnie próbując nie ubrudzić w żaden sposób eleganckiego stroju – Wiesz, ile nazbierałyśmy rzeczy przez te trzy lata? Zastanawiałam się, jakim cudem do tego busa się wcisnęłyśmy – usiadłam na stoliku, którego zawsze się obawiałam. Od początku miałam wrażenie, że kiedyś pęknie pod moim albo Camili tyłkiem – Zostawiłyśmy ci tam jeszcze trochę miejsca. Myślałam, że zabierzesz się z nami.

-Możliwe, że tata Normani był w nocy po moje rzeczy. Zabrałam wszystko, co było dla mnie ważne. Matka chyba jeszcze o tym nie wie, inaczej pewnie bym już nie miała tej ślicznej główki – wskazała na swoją twarz, a ja szeroko się uśmiechnęłam – Jadę z wami Kocie, ale ja najszybciej szukamy mieszkania dla siebie. Niedługo będę mieć całą sumę ze sprzedaży domu, więc będziemy mogły sobie coś wynająć na start... Czy też kupić – lekko wzruszyła ramionami, tak jakby nie było problemu, ale ja dobrze rozumiałam, co miała w głowie. Też się nad tym zastanawiałam. W planach miałyśmy trzy osobne mieszkania. Ja i Camila, Normani i Ally, Dinah i Nicki. Każdy z nas bał się, jak to wyjdzie i czy damy sobie radę takimi gronami. Byłam jednak pewna, że gdyby cokolwiek się stało, to i tak łatwo byłoby wejść na prostą. Rodzice Normani na pewno by nam pomogli, a życie na nowo całym gronem nie było dla nikogo problematyczne. Gdyby Camila i Nicole nie jechały z nami, na pewno byśmy zdecydowały się na mieszkanie w czwórkę.

-Damy sobie radę razem Misiak, jakoś się dogadamy – wyciągnęłam ku niej ręce, na co szybko podeszła. Od razu się w nią wtuliłam, aby mieć jak najbliżej te piękne, seksowne ciało. Dobrze mi było w jej ramionach. Mogłam w nich spokojnie odpocząć i zapomnieć o całym świecie – Ty skaczesz, ja skaczę. Nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo – objęłam ją udami, przez co Camila oparła się na o stół kolanami. Od razu głośno krzyknęłyśmy, gdy drewniany blat zarwał się pod moimi pośladkami. Camila odruchowo zasłoniła dłońmi mój tyłek, jakby to miało zamortyzować upadek.

-Skaczesz Kocie, to nie lecisz... - pomogła mi podnieść się z podłogi, gdy stale skomlałam z bólu. Nic poważnego mi się nie stało, ale uderzenie plecami o komin i tyłkiem o podłogę zabolało – Pokaż mi się. Misiu ty mój, ten stolik wytrzymał cały rok, a my go ostatniego dnia rozjebałyśmy – chichotała otrzepując z brudu moje pośladki – Mój tyłeczek się trzyma?

-Robiłaś z nim znacznie bardziej wymagające rzeczy... - westchnęłam próbując się nie roześmiać. Na te słowa od razu Camila szeroko się uśmiechnęła. Moja piękna zboczona kobieta, której zawsze pod tym względem było mało – Dobrze, że papieros spadł obok, a nie na moje spodnie. To chyba jakiś znak, że mam znowu przestać palić.

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now