57

1.4K 84 41
                                    

Miłego dnia <3

Widzimy się najpewniej w niedzielę, więc już życzę miłego weekendu 😅❤

___

-Czemu byłam pewna, że cię tutaj znajdę? – westchnęła głośno Camila, gdy po ponad dwudziestu minutach od naszego spotkania weszła na dach. W tym czasie zdążyłam dojść do internatu, zabrać z szafy cieplejsze rzeczy i koc, a następnie udać się na górę. W głębi duszy czułam, że wiedziała gdzie poszłam i chyba o to mi chodziło. Pragnęłam z nią spokojnie porozmawiać, bez myśli o tym, że zaraz ktoś nas usłyszy czy znajdzie – Przyniosłam jakieś tanie wino. Dostałam ostatnio od uczniów za przełożenie sprawdzianu, więc...

-Zerwała ze mną – wymamrotałam siedząc przy krawędzi. Lekko uderzyłam dłonią o koc, który położyłam zaraz obok siebie. Camila szybko zajęła wskazane przeze mnie miejsce. Otworzyła butelkowane wino i upiła kilka łyków.

-Wybacz, ale niczego nie rozumiem. Addie jest w ciebie wpatrzona jak w jebany obraz, jak mogła... - podała mi wino, którym szybko się zaciągnęłam. Nie byłam pewna czy samo w sobie miało taka ohydny smak, czy połączenie łez i papierosów robiło swoje.

-Wyjeżdża i nie wraca. Uznała, że tak dla nas będzie lepiej. Nic mi nie powiedziała. Znaczy dowiedziałam się dzisiaj. Kilka dni przed jej wyjazdem. Co jeśli bym nie usłyszała ich rozmowy? Obudziłabym się w sobotę rano, a jej nie byłoby obok? Zabrałaby wszystko i tak po prostu zniknęła? – mimowolnie na nowo łzy zaczęły płynąć mi po policzkach, przez co Camila od razu mnie przytuliła – Chciałabym jej nienawidzić. Powiedzieć, że ma spierdalać, że już dzisiaj może zniknąć z mojego życia, że to było tylko kilka jebanych tygodni, które nic nie znaczyły... Boże, tak bardzo chciałabym, żeby to było prostsze. Egoistycznie myślę tylko o sobie, jakby ona nie cierpiała, jakby to dla niej nie było... Co jeśli się tam załamie? Nawet w żaden sposób nie będę mogła jej pomóc. Jakby powiedziała mi wcześniej... Dlaczego tyle zwlekała... - wyrzucałam z siebie sformułowania, które w tym wszystkim mogły nie mieć żadnego sensu. Mówiłam wszystko, co pojawiło mi się w głowie. Ból, tęsknota, rozczarowanie, strach, smutek, złość. Miałam ochotę wyć do księżyca pragnąć, aby to choćby trochę ukoiło chaos, który powstał w mojej głowie.

-Może to będzie złe co teraz zrobię Lauren, ale tak z własnego doświadczenia... Gdybym mogła cofnąć czas, pragnęłabym wykorzystać każdą chwilę z Kat. Jeśli masz siły, zrób to, co chciała Addie dla was. Wiem, że podeszła do tego najgorzej, jak tylko mogła, ale pragnęła szczęścia w te ostatnie dni. Dajcie je sobie nawzajem. Sprawcie, że ten tydzień będzie najpiękniejszym, co mogło się wam przydarzyć. Nie mówię, że to będą najcudowniejsze dni w twoim całym życiu. Możliwe, że za jakiś czas znajdziesz inne szczęście, które sprawi że to rozstanie nie będzie, aż tak bolesne. Proszę tylko o to, żebyś zadbała o to teraz Lauren, żebyś za pięćdziesiąt lat siedząc w bujanym fotelu przy kominku nie myślała o tym, że nie dałyście sobie tych dni – wtuliłam się w nią mocniej, jednocześnie lekko kiwając głową. Miała rację – Dobijają się do ciebie Lauren. Odbierz proszę, nawet jeśli chcesz mieć od nich spokój. One mogą mieć teraz masę bardzo złych myśli w głowach, nie chcesz im tego robić.

Spojrzałam na swój telefon, który leżał zaraz obok nas. Dwadzieścia cztery nieodebrane połączenia, z czego wszystkie od Mani. Wybrały sobie idealnego pośrednika. Dobrze, że ta rola nie przypadła pijanej Ally, która przez całą imprezę zachwycała się tym, że mój brat miał przyjechać ze mną po świętach, aby spędzić z nami kilka dni.

-Żyję – wymamrotałam, gdy brunetka zadzwoniła kolejny raz. Camila wykorzystując okazję mocniej mnie objęła i celowo zsunęła nasze tyłki z krawędzi dachu – Jeśli są obok ciebie, przekaż Dinah, że chuj jej w dupę, a Addie, że za jakieś dwadzieścia minut będę w pokoju...

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now