52

1.3K 87 21
                                    

Miłego dnia wszystkim <3

______

Cały czwartkowy wieczór spędziłam z przyjaciółkami. Jakoś tak wyszło, że Normani poszła po alkohol i większość wieczoru piłyśmy opowiadając jakieś dziwne historie. Nikomu nie powiedziałam o tym, że Addie wyznała mi miłość. Nie umiałam. Wiedziałam, że od razu posypałyby się pytania dotyczące tego, co do niej czuję. Była dla mnie cholernie ważna, uwielbiałam spędzać z nią czas, kochać się z nią, przytulać, całować, rozmawiać, być obok, gdy tylko miałam ku temu możliwość. Tęskniłam za nią, gdy wyjeżdżała, a dni bez niej powodowały bliżej nieokreśloną pustkę w moim sercu, ale nie wiedziałam czy mogłam nazwać to miłością. Wolałam z tym poczekać, tym bardzie że Addie nie naciskała.

W piątek kolejny raz nie było Camili na zajęciach, przez co zaczęłam się o nią martwić. Przez kilka godzin się wahałam, ale ostatecznie napisałam do niej wiadomość. Czekając na odpowiedź odprowadziłam na dworzec Dinah i Mani, które wybierały się do rodziców. Myślałam, że zostałam sama z Ally, ale nagle zjawił się mój brat, który od razu rzucił się w ramiona blondynki. Oboje uznali, że chcieli zrobić mi niespodziankę, ale aż za dobrze wiedziałam, że zapomnieli mnie poinformować. Tak o to spędziłam wieczór z piwem i telefonem w ręce, jednocześnie wpatrując się w parę zakochańców. Miałam nadzieję, że z Addie wyglądałyśmy przynajmniej tam samo uroczo, jak ta dwójka.

Ostatecznie się poddałam. Powiedziałam im, że muszę się przejść, a następnie ruszyłam w stronę pokoju Camili. Od raz wzięłam jej rzeczy, które nadal tkwiły wewnątrz mojej szafy. Gdy jednak znalazłam się przed jej drzwiami, nikt nie otwierał. Kilkukrotnie zapukałam próbując się nie stresować. Miałam pełne prawo przyjść do nauczycielki, gdyby coś się działo, więc nikt nie powinien się przyczepić. Jednak czułam, jak serce praktycznie wyrwało mi się z piersi. Jako, że Camila nie otwierała, postanowiłam sprawdzić na szybko jeszcze jedno miejsce. Mogła być gdziekolwiek, ale coś mówiło mi, że dach był najlepszą opcją na ucieczkę dla niej. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić z rzeczami. Wejście z nimi po drabinie najpewniej powiązałoby się z połamaniem ręki czy nogi. Ostatecznie zostawiłam je pod drzwiami i z drżącym sercem ruszyłam na górę. Jakby na tym ktoś mnie złapał, wylądowałabym znowu u dyrektorki, a na to nie mogłam sobie pozwolić.

Miałam rację. Gdy tylko wyszłam na dach zauważyłam Camilę siedzącą zaraz przy krawędzi. Szczelnie otulona białym kocem, z butelką whisky w dłoni i czymś pluszowym pomiędzy ramionami. Nie wybiła jeszcze dziesiąta, a ona wyglądała jakby był środek nocy, a ona akurat wróciła z dobrej imprezy. Zastanawiałam się jak zwrócić na siebie jej uwagę, aby jednocześnie nie przestraszyć jej, gdy siedziała przy samej krawędzi.

-Lauren Jauregui... Czy ty mnie prześladujesz Ślicznotko? – praktycznie wybełkotała, na co od razu do niej doskoczyłam. Nie reagując na jej narzekania chwyciłam ją pod ramionami i przeciągnęłam kilka metrów od dachu – I tak tam wrócę – zachichotałam próbując się napić. Skończyło się to zalaniem jej koszulki. Złapałam butelkę i odłożyłam ją na stolik – Mówiłam – mamrotała podnoszą się i ruszając ponownie w kierunku krawędzi.

-Boże, Camila, leżysz – warknęłam łapiąc ją za biodra. Wykorzystując jej stan upojenia alkoholowego szybko położyłam ją ponownie na dachu. Ta jednak miała to gdzieś. Kilkukrotnie walczyłam z nią, gdy na nowo wstawała. Ostatecznie nie wytrzymałam. Usiadłam na jej biodrach, dzięki czemu w końcu musiała się uspokoić. Miałam wrażenie, że zachowywała się jak szczeniaczek. Korzystając z okazji zaczęła bawić się kosmykami moich włosów, które wyjątkowo ją zaintrygowały – Co się stało Camila?

-Gdzie twoja dziewczyna? – bełkotała celowo kręcąc się pod moim ciałem. Próbowałam nie zwracać na to uwagi, ale jej biodra z każdym by wygrały. Na szczęście w odróżnieniu od Cabello potrafiłam opanować swoje odruchy.

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now