65

1.3K 93 26
                                    

Tak sobie pomyślałam, że czeka mnie cholernie ciężki tydzień, więc podrzucę Wam jeszcze jeden dzisiaj. Trzymajcie się dzielnie <3

_________

Wyjechałam. Pożałowałam tego trzy minuty po przekroczeniu progu rodzinnego domu. Zastanawiałam się czy po rozpoczęciu studiów mogłabym w pełni odpuścić sobie przyjeżdżanie do nich. Na pewno by mi tego nie wybaczyli, ale może trzeba było to tak zrobić. Powoli wyłączyć się z ich życia. Tym bardziej, że i tak oni wykluczyliby mnie z niego, gdyby tylko dowiedzieli się o moim homoseksualizmie. Nie mogłam ukrywać tego całe życie i dobrze o tym wiedziałam. To nie było piętno, którego miałam się wstydzić, a ich wieloletni stosunek do mnie jedynie utwierdzał mnie w tych myślach. Moją rodziną był Chris, moje kochane przyjaciółki i ich bliscy. Mama Ally, która zawsze dbała o mnie jak o swoje kolejne dziecko. Rodzice Normani, którzy planowali opłacić nam studia i kupić mieszkanie, abyśmy o nic nie musiały się martwić. Rodzina Dinah, która była gotowa przyjąć mnie pod swój dach, u której wielokrotnie spędzałam weekendy. To byli moimi bliscy. Ludzie, przy których mogłam być sobą, którzy kochali mnie i szanowali, nawet gdy wiedzieli o tym, że byłam w związku z Addie. Siedząc tak w swoim starym pokoju, w pustych ścianach przesiąkniętych przez lata żalem, zastanawiałam się ile mogłam wytrzymać. Nigdy nie rozumiałam czemu to ja byłam tą najgorszą, czym ich zawiodłam, aby nie zasługiwać na miłość i dobro, którym obdarzali moje rodzeństwo.

-Lauren, rusz tyłek, jedzenie samo się nie nałoży! – krzyk taty nastąpił niecałe pół sekundy przed kilkoma mocnymi uderzeniami w drzwi. Wiedziałam, co wydarzy się chwilę później, a mimo tego od lat ryzykowałam w ten sam sposób. Chwycił za klamkę, tylko po to, aby od razu się od niej odbić – Czy ja ci za każdym razem muszę powtarzać, że masz prawa zamykać tych drzwi? Jakby coś się stało, to trzeba byłoby je niszczyć, tylko przez twoją głupotę – szkoda, że inni mogli to robić. Moje drzwi najwyraźniej były warte miliony i nikt ich nie ubezpieczył – Otwórz to kurwa i pomóż mamie.

Niepewnie podniosłam się z parapetu, na którym siedziałam przez ostatnie pół godziny. Wcześniej sprzątałam jadalnię, kuchnię, piwnicę i taras, jakby to wszystko było nagle potrzebne. Moja lokalizacja nie była przypadkowa. Zerkałam przez okno zastanawiając się czy do sąsiadów przyjechała córka na święta. Wolałam sobie nie dokładać jeszcze więcej stresu, więc w głębi ducha modliłam się o to, aby jej nie było. Gdyby przyszło mi się z nią spotkać, nie dałabym rady. Nie po rozstaniu z Addie, nie kolejny raz ze złamanym sercem. W tamtym momencie jeszcze bardziej odczuwałam brak niebieskowłosej. Stale chodziło mi po głowie to, że po powrocie do internatu miałam wpaść w jej ramiona, pocałować ją, spędzić z nią czas na imprezie, a nagle tego wszystkiego nie było.

-Księżniczka wyszła z pokoju... - syknął ojciec, od razu zabierając klucz z mojej dłoni. Miałam jeszcze z siedem, więc oddanie go nie sprawiało mi problemów. Chyba po prostu lubił tę zabawę tak samo jak ja, skoro powtarzaliśmy ją od kilku lat praktycznie co nasze spotkanie. Wiedziałam, że to była walka o przetrwanie. On sprawdzał kiedy się złamię, ja modliłam się o to, aby nie dać mu żadnej satysfakcji – Do kuchni, już.

Nie umiałam odpowiedzieć, po prostu ruszyłam do wskazanego pomieszczenia tamując łzy w oczach. Wzięłam kilka głębokich wdechów próbując udawać, że wcale nie widziałam jak Chris i Tay miło spędzają czas oglądając jakiś film. Bez słowa weszłam do kuchni, aby zobaczyć jak ktoś zniszczył całą moją pracę. Od rana sprzątałam każdy element kuchni, aby Taylor mogła ją tak po prostu wybrudzić robiąc sobie kanapki.

-Posprzątaj po siostrze, a potem pomóż mi z rozłożeniem zastawy i zaniesieniem jedzenia na stół – pokiwałam głową od razu zabierając się za sprzątanie burdelu stworzonego przez młodą. Byłam pewna, że wszystko ubrudziła tak, abym miała jak najwięcej roboty. Do kilku kanapek zużyła pięć noży, dwie deski, zostawiła większość składników na blacie, a ilość okruchów oraz plam po słodkich dżemach i maśle orzechowym była nie do policzenia – Pośpiesz się z tym. Chcemy za dwadzieścia minut zacząć jeść. Potem może przyjdą sąsiedzi. I nawet nie próbuj, nie masz opcji schowania się w pokoju. Będziesz siedzieć przy stole tak jak każdy.

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now