26

1.7K 92 75
                                    

Miłego dnia/wieczoru <3

Jak tam się trzymacie? Kto pisał maturę w tym roku - jak Wam poszło?

_____________

Camila odpisała mi dopiero koło drugiej w nocy. Najwyraźniej była za bardzo zajęta świętowaniem bzyknięcia kolejnej naiwnej uczennicy. Swoim zachowaniem pokazywała mi jedynie, jak bardzo sobie ze mnie zakpiła. Telefon mnie nie obudził, a wiadomość zobaczyłam dopiero rano. Odpuściłam. Nie było sensu odpisywać. I tak nie spotkałabym się z nią przed zajęciami. Musiałam skupić się na szybkim przygotowaniu i odprowadzeniu Addie na pociąg. To w tamtym momencie było dla mnie najważniejsze.

Mimo narzekań Mani, że kręcę się po pokoju i nie daję jej spać, szybo przygotowała się do wyjścia. Wstałam znacznie wcześniej, aby ogarnąć wszystko, co miałam w planach. Wzięłam prysznic, pomalowałam się, ubrałam jeansy, bluzę i kurtkę. Widząc, że straciłam sporo czasu na robieniu makijażu, wybiegłam praktycznie z internatu, aby zdobyć potrzebne mi rzeczy. Na szczęście kawiarnia obok działała od samego rana. Na miejscu kupiłam dwie kawy, kanapki, duże ciastko czekoladowe i sok. Spora część była dla Addie, chociaż o śniadanie dla przyjaciółek też zadbałam. Cieszyłam się, że dzień wcześniej dostałam stypendium, inaczej nie miałabym za co zrobić zakupów. Mogłam pracować w wakacje zamiast się wylegiwać. Miałam nauczkę na przyszłość. Przez swoje lenistwo musiałam polegać na kasie ze szkoły i na wiecznej pomocy Normani. W odróżnieniu ode mnie miała takie kieszonkowe, jakiego nie zdobyłam przez całe życie. Początkowo i ja, i dziewczyny czułyśmy się z tym głupio. Ostatecznie jednak przywykłyśmy do tego, że brunetka płaciła za wszystko. Nie dość, że kupowała nam jedzenie i alkohol, tak czasami zabierała nas na zakupy. Szafa Dinah pękała w szwach od ubrań kupionych przez Mani. Z tego co wiedziałyśmy rodzice dziewczyny nie miały z tym żadnego problemu. Nawet zwiększyli jej ilość gotówki, aby mogła spokojnie na nas wydawać.

Czekałam na Addie pod internatem. Lekko drżałam bojąc się, że przegięłam. Nie do końca wiedziałam, jak zareaguje na mój pomysł. Po prostu chciałam, aby było jej miło.

-Cześć Jauregui – rzuciła wychodząc z budynku. Wyglądała kompletnie inaczej niż zwykle. Bardzo delikatny makijaż, włosy związane w niedbałego koka, jasnoszare dresy i czarna luźna bluza z logiem jakiegoś metalowego zespołu. Uśmiechnęłam się szeroko na ten widok. W takim stylu też wyglądała prześlicznie.

-Cześć –zagryzłam lekko dolną wargę zastanawiając się, jak się przywitać. Addie jednak zadziałała pierwsza. Doskoczyła do mnie i złożyła na policzku krótki, delikatny pocałunek – Mam dla ciebie kawę, kanapkę z pieczonym kurczakiem, ciastko, o którym ostatnio mówiłaś i sok... – mamrotałam nieskładnie, gdy niebieskowłosa wpatrywała się we mnie z tym pięknym uśmiechem.

-Dziękuję – wzięła ode mnie kawę i upiła kilka łyków - Zapamiętałaś – szybko pokiwałam głową, na co obie uśmiechnęłyśmy się szerzej – Jeszcze raz dziękuję... - oddałam jej torbę z kupionymi dla niej rzeczami. Dzięki temu miałyśmy po jednej wolnej dłoni, więc mogłyśmy się za nie złapać.

Spokojnie szłyśmy na dworzec. Dziewczyna jeszcze kilkukrotnie dziękowała mi za zrobione zakupy i opowiadała plan swojego wyjazdu. Przy okazji kilkukrotnie powtarzała, że powinnam na siebie uważać i żebym była cała i zdrowa, jak wróci. Na miejsce dotarłyśmy przed czasem. Ku mojemu zdziwieniu Addie położyła rzeczy na peronie, wskoczyła na murek, przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. Praktycznie pisnęłam jednocześnie zdziwiona i zachwycona. Oparłam głowę na jej piersiach i wsłuchiwałam się w bicie serca dziewczyny. Ta wsunęła palce w moje włosy i delikatnie się nimi bawiła. Spędziłyśmy tak chwilę, jednocześnie czekając na pociąg. Milczałyśmy, po prostu zachwycałyśmy się swoją bliskością.

Teach me, please - Camren PLWhere stories live. Discover now