Rozdział 9

3.9K 119 30
                                    


Cameron siedział rozwalony na moim łóżku i lustrował mnie wzrokiem. Jedną ręką złapałam ręcznik, żeby się nie zsunął, a drugą przytrzymałam mu drzwi, żeby wyszedł. Nie wyglądał, jakby zamierzał się ruszyć, więc użyłam nielubianego argumentu.

- Mam zawołać Caylę, żeby Ci pomogła, czy sam dasz sobie radę? - Przeniosłam swój ciężar na jedną nogę i cmoknęłam. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam usta, chcąc spełnić groźbę.

- Czekaj. - Odezwał się. Wstał i ruszył w moim kierunku powolnym krokiem. Przewróciłam oczami i zaczęłam tupać nogą.

- Podpisze swoje drzwi, żebyś się więcej nie pomylił. - Posłałam mu sztuczny uśmiech.

Zatrzymał się przede mną i oparł ręką o drzwi, po czym zamknął je z hukiem. Podskoczyłam na ten dźwięk i zamknęłam oczy. Zacisnęłam usta w wąską kreskę i wzięłam głęboki oddech.

- Dobra, bo widzę, że muszę Ci wytłumaczyć na czym polega wychodzenie. Musisz przejść przez drzwi, a dopiero później je zamknąć. Nie na odwrót. - Mówiłam powoli, jak do małego dziecka, a na koniec podniosłam brwi i zamrugałam.

On wiedział, że jestem zła. Wiedział, że dużo mi nie brakuje żebym wybuchła, a mimo to i tak dolał oliwy do ognia, przekręcając kluczyk w zamku.

Zrobiłam krok, żeby je otworzyć, ale zagrodził mi drogę.

- Co Ty robisz? - Założyłam ręce na siebie. - Nie chcę Cię tu. Wyjdź.

- Musimy porozmawiać.

- Jeśli chcesz się wygadać, to idź do psychologa, na pewno chętnie Cię wysłucha. Ja nie mam zamiaru. - Odwróciłam się od niego i podeszłam do szafy. Czułam narastającą irytację tym człowiekiem.

- Co się tam stało? Podobno umiesz pływać. Nie nabiorę się na kit ze skurczem, który wcisnęłaś Nickowi. Coś się wydarzyło i chcę wiedzieć co. - Prychnęłam i zaśmiałam się pod nosem.

Szukałam czegoś wygodnego i jednocześnie zakrywającego całe ciało. Moja ulubiona koszulka leżała w koszu na pranie, więc wyglądało na to, że nie miałam się w co ubrać. Opuściłam głowę zrezygnowana. Dopóki nie wyjdzie nie było opcji, żebym się przebrała.

- Nie wyjdę, dopóki mi nie powiesz. - Oparł się o drzwi, założył ręce na siebie i zgiął jedną nogę. Wyglądał jak typowy bad boy w tych czarnych ubraniach, z łańcuszkiem przy spodniach.

- Jeżeli Ty nie wyjdziesz, to ja to zrobię.

- Śmiało, jeśli dasz radę mnie przesunąć... - Rozłożył ręce.

- A kto powiedział, że wyjdę drzwiami? - Popatrzyłam na niego jak na idiotę.

- Jeszcze powiedz, że skoczysz z dachu.

- Kto wie, do czego zostanę zmuszona. - Wzruszyłam ramionami. - Już widzę te nagłówki. - Przejechałam dłonią w powietrzu. - Biedna dziewczyna musiała zeskoczyć z dachu, uciekając przed oprawcą. - Położyłam rękę na klatce i zrobiłam dramatyczną minę.

- Musisz mieć nieźle pomieszane w tej głowie. - Stwierdził.

- Odnajduję się w swoim bałaganie. Nie mogę sie tylko pozbyć jednego szkodnika, który zamknął się od środka.

- Upierdliwy ten szkodnik.

- Ta i w dodatku gada... - Zmierzyłam go. - Mogę się w końcu ubrać? Nie zamierzam łazić cały czas w ręczniku.

- Przecież ja Ci nie zabraniam.

- Ale przeszkadzasz.

- Tylko stoję.

Princesses don't cry (zakończone)Where stories live. Discover now