Rozdział 47

4.6K 144 66
                                    

Ubrana i pomalowana czekałam na Camerona, bo miał po mnie przyjechać razem z Nate'em. Zauważyłam, że jazda samochodem nie sprawiała mi już większego problemu, dopóki byłam z nim. Raz spróbowałam pojechać autobusem, ale drżące dłonie momentalnie wróciły, więc zrezygnowałam z tego środka transportu. Nadal jednak jeździłam rowerem lub na rolkach. Po prostu czasami pozwalałam się podwieźć do szkoły.

Założyłam czarną sukienkę, którą wygrzebałam z czeluści szafy. Sięgała mi przed kolano, a w talii miała wycięcia po obu stronach. Ramiączka miała dosyć cienkie, ale zamierzałam założyć bluzę i trampki, żeby było mi i wygodnie i ciepło. Nie należałam do tych dziewczyn, które do sukienki ubierały szpilki i z tej racji żadnej pary nie posiadałam.

Włosy zostawiłam rozpuszczone, a na twarzy zrobiłam delikatny makijaż. Spojrzałam na zegarek i zabrałam telefon ze stolika, by następnie zejść na dół. Chłopacy powinni już być.

Z szerokim uśmiechem skierowałam się do samochodu, do którego drzwi otworzył mi Nate, wysiadając z miejsca pasażera. Zagwizdał, mierząc mnie wzrokiem. Złapał mnie za rękę i obrócił.

- Wyglądasz nieziemsko! - zachwycał się. - Na miejscu Camerona zrobiłbym rozgrzewkę - zmarszczyłam brwi na jego słowa. - No wiesz, jakby ktoś się przystawiał do Ciebie - wyszczerzył się.

- Nie będzie takiej potrzeby - mruknęłam i wsiadłam do auta. Nate odpalił papierosa i zaciągnął się nim, opierając się o tylne drzwi.

Cameron zaś przyjrzał mi się uważnie i tylko przygryzł policzek.

- Nic nie powiesz? - uniosłam brew.

- Wyglądasz pięknie jak zawsze - kącik jego ust poszybował w górę.

- Skoro wyglądam jak zawsze, to znaczy, że nie najlepiej - zacisnęłam usta.

- A słyszałaś coś jeszcze poza tym? Bo wydaje mi się, że użyłem więcej niż dwóch słów - popatrzył na mnie, przekrzywiając głowę. - Wyglądasz kurewsko dobrze i nawet nie chcesz wiedzieć, o czym teraz myślę. Twoja samoocena jest zadziwiająco niska, biorąc po uwagę Twój cięty język i pewność siebie.

- Moja samoocena jest równie wysoko, co Twoje ego - burknęłam, zakładając ręce na siebie. - Po prostu rzadko chodzę w sukienkach.

- To dlaczego ją założyłaś? - uniósł brew.

- Bo... rano jak wchodziłam do pokoju z kawą, to potknęłam się i wylałam całą na mój stosik spodni. Wyprałam je, ale nie zdążyły wyschnąć - przyznałam, zwieszając głowę, podczas gdy Cameron ryknął śmiechem.

- Jakim cudem miałaś otwartą szafę?

- Bo szukałam czegoś do ubrania i zachciało mi się kawy... więc olałam ciuchy i poszłam na dół, póki było pusto - podniosłam na niego wzrok. - Oberwało też parę bluzek.

Cameron przetarł twarz dłonią ze śmiechem, a następnie pochylił się w moją stronę i pocałował mnie. Rękę wsunął pod bluzę i położył na odkrytym kawałku ciała, wywołując tym ciarki na mojej skórze.

- Dobrze, w takim razie nie odstępuję Cię dzisiaj na krok, a jak ktoś się przypałęta, to mu wpierdolę - powiedział z uśmiechem. - Jesteś moja i nikt nie ma prawa nawet na Ciebie spojrzeć.

- A czy ja wyglądam jak rzecz? - zapytałam, wyginając brew.

- Wyglądasz jak mokry sen nie jednego pojebanego typa, który będzie na tej imprezie. I wiedz, że jeśli Ty jesteś moja, to ja jestem Twój.

- Więc mam wpierdolić każdej lasce, która na Ciebie spojrzy? - zapytałam, nie mogąc już powstrzymać uśmiechu.

- Wolałbym, żebyś się nie biła, ale jeśli uznasz to za konieczne, to tak.

Princesses don't cry (zakończone)Where stories live. Discover now