Rozdział 16

4.2K 126 85
                                    


Obudziłam się w swoim łóżku, z okropnym bólem... w sumie to wszystkiego. Nie pamiętałam dokładnie co się wydarzyło, ani jaki mamy dzień, byłam kompletnie zdezorientowana. Otwierając oczy zobaczyłam jedynie ciemność. Podniosłam się powoli na łokciu i zakręciło mi się w głowie, więc opadłam na poduszkę.

Wzięłam kilka głębokich oddechów i gdy byłam już pewna, że opanowałam zawroty, podjęłam drugą próbę podniesienia się. Usiadłam na łóżku, zwieszając nogi i rozglądając się w poszukiwaniu telefonu, który leżał na biurku.

Podeszłam i wzięłam go do ręki, sprawdzając godzinę i powiadomienia. Była druga w nocy, co oznaczało, że niedługo powinnam zacząć się szykować do szkoły. Nikt do mnie nie dzwonił, ani nie pisał, co mnie trochę zasmuciło, bo liczyłam, że może chociaż Nick się odezwał.

Chwyciłam za słuchawki i wyszłam na dach od strony podwórka. Usiadłam, podwijając obolałe nogi i wystawiłam twarz do gwiazd. Nie odezwałam się tym razem, tylko siedziałam słuchając Princesses don't cry od Avivy.

Gdy ją usłyszałam pierwszy raz, od razu do mnie trafiła i sprawiała, że mama była bliżej mnie. Przypominała mi o mojej obietnicy i o tym, żebym się nie poddawała. Miałam wrażenie, że opisywała moje życie.

Po ponad godzinie postanowiłam zrobić coś do jedzenia, bo uświadomiłam sobie, że nie jadłam nic od wczoraj. Zeszłam na dół w słuchawkach i zrobiłam kanapki oraz zaparzyłam kawę. Ekspres musiałam odpuścić, żeby nie obudzić reszty domowników.

Z gotowym śniadaniem wyszłam za dom i rozsiadłam się na leżaku. Nie spodziewałam się nikogo spotkać, więc zadowolona uznałam, że w końcu będę mogła nacieszyć się spokojem gdzieś indziej niż na dachu.

Niestety, nawet o czwartej ktoś musiał zakłócić mój spokój. Tym kimś okazał się John, który przecierał oczy, podchodząc do mnie. Zdjęłam słuchawki, czekając na to, co powie.

- Maeve? Nie śpisz? Dlaczego siedzisz na dworze tak wcześnie? - Zapytał ziewając.

- Jem śniadanie. - Ugryzłam kawałek kanapki. - A Ty nie śpisz?

- Codziennie rano wstaję pobiegać. Taka moja rozgrzewka przed całym dniem treningów. - No tak, zapomniałam, że wujek był trenerem i jego pracą były ćwiczenia.

- No to udanego biegania. - Wzniosłam kubek z kawą i upiłam łyk.

- Może chcesz dołączyć? We dwójkę zawsze raźniej. - Uśmiechnął się.

- Może innym razem, zresztą jadąc na rolkach do szkoły też mam taki mały trening.

- W porządku, gdybyś zmieniła zdanie, to daj znać. - Machnął mi na pożegnanie i pobiegł w nieznanym mi kierunku.

Może mój wcześniejszy dystans do niego był nieuzasadniony? Wydawał się spoko wujkiem, w dodatku nie darł się na mnie przy każdej możliwej okazji. Postanowiłam spróbować swoich sił w bieganiu... ale w poniedziałek. Przytaknęłam sama sobie i zebrałam brudne naczynia.

Poszłam pod prysznic, a następnie ogarnęłam twarz. Wzięłam suszarkę do pokoju i dopiero tam ją włączyłam. Tym razem również zostawiłam włosy lekko wilgotne, mimo chłodnego poranka. Tak, wiem, nieodpowiedzialnie, ale nigdy z tego powodu nie byłam chora i nie zamierzałam być.

Owinęłam nogi bandażami, stwierdzając z zadowoleniem, że rany wyglądały całkiem przyzwoicie. Teoretycznie nie musiałam tego robić, ale chciałam je zakryć, bo miałam w planie wychowanie fizyczne.

Ubrałam proste spodnie i białą bluzkę z długim rękawem, która tak samo jak ta wczorajsza, odkrywała centymetr brzucha. Nie zapomniałam oczywiście o zegarku po mamie i słuchawkach. Było dosyć wcześnie, więc postanowiłam wjechać na kawę do pobliskiej kawiarni.

Princesses don't cry (zakończone)Where stories live. Discover now