Rozdział 18

4K 126 78
                                    

Hałasy ucichły, więc zeszłam na dół, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Cameron układał właśnie mężczyznę na kanapę w salonie. Podchodząc do niego zauważyłam, że miał rozciętą wargę. Zobaczył mnie dopiero, gdy byłam już blisko i zaprowadził mnie do kuchni.

- Gdzie masz apteczkę? - Zapytałam, przeglądając szafki.

- Czemu? Coś Ci się stało? - Podszedł i przyjrzał mi się uważnie.

- Nie mi geniuszu, tylko Tobie. Gdzie ta apteczka? - Sięgnął do górnej półki i wyciągnął pojemnik ze wszystkim, czego potrzebowałam. - Siadaj. - Wskazałam na krzesło stojące przy małym stoliku. Posłusznie wykonał polecenie w ciszy.

Położyłam pojemnik obok niego i wyjęłam z niego gazę oraz płyn do dezynfekcji. Pochyliłam się delikatnie, żeby przemyć ranę, a wtedy złapał mnie za biodra i posadził okrakiem na swoich kolanach.

- Co Ty... - Speszyłam się, a mój oddech zwolnił.

- Będziesz miała lepszy dostęp. - Przerwał mi. Nie zdejmował swoich rąk z moich bioder i wpatrywał się we mnie, gdy w pełnym skupieniu próbowałam przemyć ranę. Czułam ciepło jego rąk i ciężki oddech.

- Dobrze się czujesz? - Zmarszczyłam brwi, przyglądając się jego twarzy.

- Nie, chyba musisz się mną zaopiekować. - Uśmiechnął się niewinnie.

- Bardzo śmieszne. - Chciałam wstać, ale mnie powstrzymał. - Cameron... - Przymknęłam oczy.

- Zostań, proszę. - Złapał moją talię. Poczułam, że w miejscu, gdzie nie było materiału, paliła mnie skóra od jego dotyku.

- Wiesz, że muszę wracać do domu. Nawet nie chcę myśleć, co wymyśli jutro ciotka.

- No to skoro i tak masz już przejebane... - Uderzyłam go w ramię. - Mogłabyś zostać? Jeśli nie dla mnie, to chociaż dla Lily. Pytała się o Ciebie ostatnio.

- Naprawdę chcesz mnie wziąć na litość? - Podniosłam wysoko brwi.

- Jeśli to sprawi, że zostaniesz, to tak. - Odpowiedział pewnie.

Byłam rozdarta w środku, nie wiedziałam, co mam robić. Zostać i pomóc przyjaciółce, czy wrócić do domu i dostać ochrzan.

- W porządku, ale żeby była jasność, robie to dla niej, a nie dla Ciebie. - Zaznaczyłam, podnosząc palec wskazujący. Zobaczyłam ulgę w jego oczach i uśmiech na twarzy.

- Dziękuję. - Odwróciłam wzrok, nie mogąc znieść jego spojrzenia.

- Trzeba tu posprzątać. - Stwierdziłam, widząc pełno szkła na podłodze.

- Nie teraz.

- Właśnie że teraz, Cameron. Co zrobisz, jak rano wstanie Lily i wejdzie tu na boso?

Westchnął i przyznał mi rację kiwając głową. Zeszłam z jego kolan i zaczęłam zbierać większe kawałki, podczas gdy od poszedł po zmiotkę i szufelkę. Po jakichś piętnastu minutach nie było już ani śladu szkła. O dziwo udało mi się nie zaciąć, jak to zwykle bywało przy takich sytuacjach.

Poszliśmy na górę do jego pokoju i wyjął z szafy swoją koszulkę, którą mi rzucił. Poszłam się przebrać do łazienki, a kiedy wyszłam, Cameron leżał już w łóżku, oparty o zagłówek i taksował mnie wzrokiem.

- Pokażesz mi pokój gościnny? - Zapytałam, rozkładając ręce.

- A po co? - Zmarszczył brwi.

- Chyba nie myślałeś, że będę spała z Tobą? - Odsunął kołdrę, poklepując miejsce obok niego, a ja pokręciłam głową. - Miałam zostać na noc, ale nie mówiłam, że w Twoim łóżku.

Princesses don't cry (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz