Rozdział 15

4.1K 125 49
                                    

Spokojnego czytania wam życzę :*

*****

Przeturlałam się kilka razy, nim zatrzymałam się na dobre. Okropnie piszczało mi w uszach, w dodatku dudniło mi w głowie. Nawet nie wiedziałam, że może mnie boleć tyle części na raz.

- Maeve! - Słyszałam stłumione krzyki. - Jezu, żyjesz? - Poczułam szarpnięcie i skrzywiłam się.

- Bolało. - Wymamrotałam.

- Wybacz.

Otworzyłam lekko powieki, co było złym pomysłem, bo oślepiło mnie słońce, ale zdążyłam zauważyć nad sobą wystraszoną twarz Mii. Zakryłam oczy ręką i obróciłam się na bok, żeby się podnieść.

- Nie ruszaj się, zadzwonię po karetkę. - Dłonią delikatnie dotknęła mojego ramienia.

- Jak Ty jeździsz łajzo! - Krzyczał męski głos.

- Nie dzwoń.

Gdyby się ciotka dowiedziała, że wylądowałam w szpitalu, to przyjechałaby mnie dobić. Wystarczyło mi już wrażeń jak na jeden dzień.

- Oszalałaś?! Ten idiota Cię potrącił!

- Uważaj na słowa, wiewióro. - Rozpoznałam głos Crisa.

- Pierdol się, Cris. - Odezwałam się i mimo wszystko podniosłam do siadu. - Lepiej Ci teraz? - Popatrzyłam na niego spod byka.

- O czym Ty mówisz?

- Udała Ci się zemsta, jestem pod wrażeniem. - Parsknęłam cicho.

- Naprawdę myślisz, że zrobiłem to specjalnie? - Złapał się za głowę i zrobił obrót, wyraźnie zdenerwowany. - Wyjechałaś mi na drogę! - Nachylił się, wbijając we mnie wzrok i czerwieniąc się ze złości.

- Miałam zielone, a Ty znak ustąp pierwszeństwa, debilu! - Wydarłam się na niego, co poskutkowało tym, że zakręciło mi się delikatnie w głowie. Wokół nas zebrała się grupka gapiów.

- Co się stało? Maeve? Kurwa, co jest? - Cameron uklęknął obok mnie. - Potrąciłeś ją?! - Za nim pojawiła się Cayla.

- To nie było specjalnie! - Bronił się.

- Serio? Teraz robisz z siebie ofiarę? - Prychnęła moja kuzynka i wywróciła oczami.

- Powinni Ci odebrać uprawnienia. - Wtrąciła Mia.

- Wiewióra nagle pazurki dostała? - Syknął.

- Ja pierdolę, ale dramę robicie... - Spojrzałam po ich zszokowanych minach. - Nic mi nie jest, jadę do domu.

- No właśnie, robicie dramę o nic. Weź Ty już wracaj, bo inaczej wiesz co będzie. - Cayla wydawała się być zadowolona z siebie.

- Masz połowę twarzy we krwi, nigdzie nie jedziesz, chyba że do szpitala. - Odezwał się Cameron.

- Nie ma opcji. - Spiorunowałam go wzrokiem. - I jaka znowu krew?

Wyciągnął dłoń i potarł mój policzek, po czym pokazał mi czerwone palce.

- Ta krew. Wzywam policję i karetkę.

- Będziesz się nad nią cackał teraz? - Zapytała z wyrzutem Cayla. - To nie jest Twój problem, wracajmy do domu.

- Stary, weź się ogarnij, przecież mówi, że nic jej nie jest. - Widać było po Crisie, że załamała go informacja o władzach. - Po co policja? To było niechcący.

Princesses don't cry (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz