Rozdział 19

4K 121 46
                                    


Byłam już przed budynkiem szkoły i wspięłam się na schody, pociągnęłam za drzwi, ale były zamknięte. Dlaczego musiała być sobota? I dlaczego nie wpadłam na to wcześniej? Szarpnęłam za nie, a następnie uderzyłam pięścią wkurzona raczej na samą siebie, niż na drzwi.

Zrezygnowana postanowiłam wejść do sklepu i kupić oponę do roweru, żeby mieć transport na poniedziałek. Wybrałam odpowiednią i zapłaciłam telefonem, bo nic innego nie miałam przy sobie. Dorobiłam też zapasowy klucz do pokoju, bo zauważyłam, że mają taką usługę.

W drodze do domu zadzwoniłam do Nicka, bo mimo że sam miał się odezwać, musiałam mu powiedzieć, że niechcący zabrał moje rzeczy.

- Halo? - Odezwał się zaspany głos w słuchawce.

- Obudziłam Cię? - Chyba niepotrzebnie pytałam.

- Możliwe. Co tam?

- Jak Drake? Operacja się udała? - Martwiło mnie, że nic się nie odezwał na ten temat od wczoraj, a w głowie miałam już najczarniejsze scenariusze. Bardzo go polubiłam przez cały ten czas, kiedy byliśmy z Nickiem razem.

- Tak, wszystko w porządku. Na razie jest w śpiączce, ale lekarze są dobrej myśli. Wyliże się. - Ziewnął.

- No to dobrze, wystraszyłeś mnie tą wiadomością. Dlaczego wcześniej nie zadzwoniłeś? Miałeś się odezwać. - Powiedziałam z lekkim wyrzutem.

- Byłem padnięty i stwierdziłem, że zadzwonię rano, ale mnie uprzedziłaś. - Wyjaśnił.

- Nie wiem czy wiesz, ale zabrałeś mój plecak i słuchawki. - Przeszłam do konkretów.

- Wybacz, ale nie myślałem o tym. Spieszyłem się. - Znów ziewnął.

- O mnie też nie myślałeś? - Wymsknęło mi się.

- Co za głupoty gadasz, kwiatuszku? Oczywiście, że myślałem.

- Ty tak na serio? Zostawiłeś mnie Nick i nie obchodzi mnie to, że zadzwoniłeś po kogoś. Byłam z Tobą, wiedziałeś, że źle się czuję, a mimo to pojechałeś. Zastanawiałeś się, co by było, gdyby ona to olała? W końcu to Cayla i pewnie gdyby nie Cameron, obudziłabym się w tym lesie sama i zmarznięta. - Wyrzuciłam z siebie całą frustrację.

- Błagam Cię, Maeve, nie zaczynaj. - Odpowiedział marudnym głosem. - Musiałem jechać do brata, a Ty spałaś jak kamień. Cayla jest Twoją kuzynką, więc jej zaufałem, że się Tobą zajmie. Przecież nie spałaś pod gołym niebem, prawda? Pewnie ona nie mogła Cię odebrać i zadzwoniła po tego całego Camerona, powinnaś jej podziękować.

- Trzeba było mnie wrzucić do tego pierdolonego samochodu! Przecież potrafisz to zrobić! - Wydarłam się. - Nagle dostałeś objawienia i się nade mną zlitowałeś?!

- Najpierw się na mnie drzesz, że wrzuciłem Cię do samochodu, a teraz robisz pretensje, że tego nie zrobiłem?! Zdecyduj się!

- Nie zauważyłeś, że okoliczności były inne? Naprawdę Nick, tak trudno ruszyć mózgownicą? Sądziłam, że jesteś bardziej ogarnięty...

- A ja sądziłem, że mnie zrozumiesz..

- Wiesz co, wyślij mi moje rzeczy paczką, najlepiej w trybie ekspresowym i zobaczymy się na Twoich urodzinach. Cześć.

Rozłączyłam się, bardziej wkurwiona niżbym chciała. Szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że rozmowa zejdzie na złe tory. Byłam tym już coraz bardziej zmęczona, ale wciąż miałam nadzieję, że będzie lepiej.

Nadzieja matką głupich.

Dotarłam do domu i od razu zabrałam się za naprawę roweru, żeby zająć czymś myśli. Podprowadziłam go pod garaż i poszperałam trochę, szukając odpowiedniego klucza.

Princesses don't cry (zakończone)Where stories live. Discover now