Rozdział 52

2.9K 116 37
                                    

Wchodziłam właśnie do domu White'a, z Tylerem u boku. Do świąt został niecały tydzień, a my umówiliśmy się na wspólne pieczenie ciastek, według przepisu mamy Camerona.

- Jesteśmy! - krzyknęłam na cały głos.

- Chodźcie do kuchni! - odkrzyknął Cameron i tam też się skierowaliśmy.

Zastaliśmy kompletny bałagan. Wszędzie leżał biały pyłek, a na blacie było mnóstwo składników, oraz Lily, która szeroko się do nas uśmiechała.

- Cześć, Ty - odezwała się.

- Cześć, Li. - Tyler podszedł do niej i przybili żółwika, a następnie to samo zrobił z brunetem.

- Czarna koszulka i mąka to złe połączenie - cmoknęłam, kręcąc głową.

- Zdjąłbym ją, ale dzieci patrzą - mrugnął do mnie zalotnie.

- Jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało - podeszłam do niego i przywitałam się pocałunkiem.

- Wcześniej nie kończyło się to w łóżku - wyszeptał do mojego ucha.

Rozszerzyłam oczy, czując jednocześnie, jak oblewa mnie rumieniec. Trzepnęłam go w ramię, gdy się zaśmiał i odwróciłam się do pozostałej dwójki.

- Od czego zaczynamy? - klasnęłam w dłonie i zatarłam ręce.

- My się tym zajmiemy, a wy idźcie się pobawić - powiedział Tyler, na co rozchyliłam szeroko usta. - Maeve, mamy już osiem lat, umiemy robić ciastka - wywrócił oczami.

- Ale miksera sami nie włączycie. Nie zagnieciecie też ciasta, ani nie włożycie go do piekarnika - odpowiedział mu brunet.

- No dobra, możecie nam pomóc. Co Ty na to, Li?

- Pewnie.

Wyszło na to, że ja byłam potrzebna tylko do wycinania kształtów, bo nic innego mi nie wychodziło. Cameron był znacznie lepszym kucharzem niż ja. Mi wystarczyło przyglądanie się jego pracy.

- No. - Cameron klasnął w dłonie, a mąka uniosła się w górę. - Skoro ciastka są w piekarniku, to czas na sprzątanie. Kto chętny?

W sekundę zostaliśmy sami na placu boju. Tyler z Lili chichotali jeszcze na schodach.

- No to...

Nie dokończyłam, bo silne ramiona uniosły mnie i posadziły na blacie. Poczułam zaciskające się dłonie na moich pośladkach.

- Podstęp zadziałał - uśmiechnął się cwanie.

- Jesteś okropny...

- Jestem spragniony Twojego dotyku.

- W takim razie na co czekasz? - zebrałam z blatu odrobinę mąki i pacnęłam go w nos placem, zostawiając biały ślad.

- Na dźwięk zamykanych drzwi.

Dosłownie po chwili usłyszałam ten właśnie dźwięk, a wtedy Cameron wpił się w moje usta, zachłannie mnie całując. Tak, ja też się stęskniłam przez ten jeden dzień.

*****

Gorączkę przedświąteczną mieliśmy już za sobą. Nastał czas gorączkowych przygotowań do kolacji wigilijnej. Nie wiedziałam, co było gorsze. Ciotka od rana krzątała się po domu i albo sprzątała, albo gotowała. Do żadnego z tych zadań mnie nie przydzieliła, więc w spokoju mogłam poczytać książkę, którą wypożyczyłam kilka dni wcześniej.

Pukanie do drzwi przerwało moją lekturę, więc włożyłam zakładkę między strony, a już po chwili do środka wchodził Cameron.

- Kiedy nauczyłeś się pukać? - zażartowałam i wstałam, żeby się z nim przywitać.

Princesses don't cry (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz