Rozdział 28

4.3K 128 35
                                    

- Mam złe przeczucia. - Przyznałam, gdy nadjeżdżał nasz autobus, którym mieliśmy wrócić. Przestępowałam z nogi na nogę, bo po prostu nie mogłam ustać w miejscu.

- Będzie dobrze, nie martw się. - Pocieszył mnie Cameron. - Przeżyłaś korek, więc teraz na pewno pójdzie znacznie lepiej. Nie stresuj się i pamiętaj, że jestem z Tobą. - Posłał mi pokrzepiający uśmiech, na co zaśmiałam się nerwowo.

Wyłamywałam sobie place, bojąc się postawić nogi w tym ustrojstwie. Co jeśli tym razem nie będziemy stać w korku, bo sami go zrobimy? Co jeśli kierowca się zagapi i wpadniemy do rowu? Z autobusu trudniej było się wydostać, a przynajmniej tak mi się wydawało. W dodatku obrażenia mogły być znacznie większe, przez brak pasów.

Pojazd się zatrzymał, a ja odwróciłam się na pięcie, z zamiarem ucieczki. Powstrzymał mnie Cameron, który złapał mnie w talii i pociągnął, zbliżając twarz do mojego ucha.

- Zaufaj mi. - Wyszeptał, a mnie aż przeszły ciarki.

Z ciężkim bólem na niego spojrzałam, a następnie na miękkich nogach wspięłam się po schodkach. Przeszłam na koniec, zajmując jedno z dwóch przedostatnich miejsc. Usiadłam przy oknie, od razu zamykając oczy i zakładając słuchawki, które udało mi się naładować w hotelu.

Po wyjściu od Nicka mieliśmy zapas czasu, więc poszliśmy coś zjeść, a później zrobiliśmy sobie dłuższy spacer. Podziękowałam mu, jeszcze zanim przekroczyliśmy próg drzwi wyjściowych i zostawiliśmy to za sobą. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, ale nie odezwaliśmy się na temat tego, co miało miejsce rano. Tak było lepiej.

Naprawdę byłam mu wdzięczna, bo sama pewnie zarzucałabym sobie nie wiadomo co, podczas gdy tak naprawdę przez cały ten czas Nick mnie wykorzystywał do własnych celów. To był dla mnie zamknięty temat, ale czy na pewno, miałam się przekonać dopiero w nocy.

Poczułam dłoń na udzie i dla pewności otworzyłam oczy, by upewnić się, że to Cameron, a nie kto inny. Uśmiechnęłam się nerwowo i zamknęłam oczy, a wtedy autobus ruszył. Zacisnęłam ręce, czując niezrozumiany stres, jakiego wcześniej nie było. Naprawdę miałam złe przeczucia.

Nie mogłam spokojnie siedzieć i co chwilę zmieniałam pozycję. Cameron chyba miał już tego dosyć, bo złapał moje nogi i przełożył sobie przez uda, a mnie przysunął do siebie i objął ramieniem. Musiałam zdjąć słuchawki, by móc oprzeć się o niego i wtulić w jego ciepłe ciało. Jego ręka spoczywała na moim udzie, a kciukiem robił kółka.

- Widzisz? Nie jest tak źle. - Odezwał się.

- I tak mam złe przeczucia... - Wymamrotałam i na chwilę otworzyłam oczy, by zobaczyć śmiejącego się ze mnie małego chłopca. Na oko miał może z dziesięć lat, czyli tyle samo co ja, gdy miałam wypadek. Posłałam mu groźne spojrzenie, a wtedy za nim zobaczyłam wjeżdżającą w nas ciężarówkę. Rozszerzyłam oczy i szybko je zamknęłam, zaciskając powieki i podwijając nogi do siebie. Czekałam na uderzenie i ból, które były nieuniknione.

To samo działo się siedem lat temu, gdy byłam wielkości tego szczyla i nie rozumiałam za bardzo, co się działo. Miałam do wyboru zamknąć oczy i widzieć okropną przeszłość, lub otworzyć je i zobaczyć nie lepszą teraźniejszość.

- Maeve, co się dzieje? - Zapytał Cameron, na co gwałtownie podniosłam głowę, napotykając jego zmartwione spojrzenie.

Rozbieganym wzrokiem przeskanowałam otoczenie. Okazało się, że wciąż jechaliśmy i nigdzie nie było śladu ciężarówki. Oddech tylko przyspieszył, choć powinien zwolnić. Przecież nic się nie działo.

- Spokojnie, jestem tu. Nie wiem co się stało, ale wszystko jest w porządku. - Uspokajał mnie, ale na próżno. To już się zaczęło.

Byłam pod wrażeniem szybkiej reakcji chłopaka, który wyjął swoje słuchawki, po czym mi je podał, a następnie posadził mnie sobie na kolanach i przesiadł się na miejsce przy oknie. Objął mnie mocno, więc wtuliłam się w zagłębienie jego szyi, zaciągając się jego zapachem.

Princesses don't cry (zakończone)Where stories live. Discover now