Rozdział 39

4K 155 29
                                    

Przyszedł do mnie.

Przejmujący ból, który pojawił się na plecach i przedramieniu.

Ale to dobrze.

Tak miało być. To oznaczało, że żyłam i mogłam dalej pełnić rolę swojego kata. Zasłużyłam na to.

Podniosłam lekko głowę orientując się, że znajdowałam się na łóżku. Nie pamiętałam, jak się tam znalazłam, ani jakim sposobem byłam ubrana. Leżałam na brzuchu, z rękoma pod poduszką, a na podłodze ujrzałam Camerona. Siedział do mnie plecami i miał zgięte nogi, na których opierał łokcie. Głowę podpierał na dłoniach i wyglądał, jakby spał.

Szybko jednak przekonałam się, że tak nie było, bo gdy tylko usłyszał, że się podnoszę, gwałtownie się odwrócił. Jego widok przyprawił mnie o ciarki. Miał podkrążone oczy, zupełnie jakby w ogóle nie spał, a w tęczówkach czaiło się poczucie winy.

- Jak się czujesz? - Zapytał z chrypką w głosie.

- Chujowo. - Przyznałam i opadłam na poduszkę. Odetchnął z widoczną ulgą, a wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił, powodując u mnie szybsze bicie serca.

- To dobrze, bo mam zamiar spierdolić Ci humor jeszcze bardziej. - Powiedział, a mnie odebrało chwilowo mowę. - Czy Ty jesteś niepoważna? Oblewasz się gorącą wodą, bo nie chciałem uprawiać z Tobą seksu? - Spuściłam wzrok.

Też.

- Gdybyś mnie wpuściła, to powiedziałbym Ci, że po prostu nie chciałem Cię wykorzystać. Byłaś przybita i chciałaś o tym zapomnieć. Okej, rozumiem. - Podniósł ręce. - Ale do cholery, nie w ten sposób.

Pierwszy raz słyszałam, żeby był taki wkurwiony. I to jeszcze na mnie. W sumie to nie miałam mu się co dziwić, bo jak patrzyłam na to po czasie, to mogło to wyglądać głupio z jego punktu widzenia.

- Musiałem wyważać te jebane drzwi, bo nie dosyć, że nie dawałaś znaku życia, to jeszcze spod drzwi leciało tyle pary, jakby zamiast łazienki była sauna! - Krzyknął, odsuwając się i siadając do mnie przodem na podłodze. Przeczesał nerwowo włosy palcami i spojrzał na mnie. - Wiesz, jak ja się o Ciebie martwiłem, do cholery? Jestem tak kurewsko zły na Ciebie, że nawet sobie tego nie wyobrażasz...

Przygryzłam policzek, próbując powstrzymać wzbierający we mnie płacz. Nie wiedziałam, co się ze mną działo i dlaczego ostatnio miałam coraz większą ochotę się rozpłakać, ale nie podobało mi się to.

- To była największa głupota, jaką mogłaś zrobić i... - Przetarł twarz dłonią. - Naprawdę nie wiem, co Ty sobie myślałaś. - Urwał, myśląc nad czymś.

Nie byłam w stanie się odezwać. Jak nigdy nie wiedziałam, co powiedzieć. Cisza ciągła się w nieskończoność, a z każdą kolejną sekundą moje serce przyspieszało.

- Twoim planem było zranienie mnie, czy siebie? - Zapytał w końcu.

Zacisnęłam tylko usta, nie pozwalając słowom wypłynąć, bo moja odpowiedź, nie ważne jaka, nie spodobałaby mu się.

- Czy mogłabyś przestać udawać, że jest wszystko w porządku i mi zaufać? Chcę Ci pomóc, ale to się nie uda, jeśli Twoją odpowiedzią na każdy błąd, będzie ucieczka i okaleczanie się. Porozmawiaj ze mną. Tylko tak szczerze i bez kłamstw.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

- Wierz mi, że rozmowa zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.

Powiedz to mojemu ojcu, albo ciotce.

- W takim razie ja zacznę. Gramy w otwarte karty. Zero tajemnic. Ja Ci mówię o sobie, a Ty mi o sobie. Jeżeli któreś z nas zada pytanie, drugie musi odpowiedzieć szczerze. - Powiedział i wziął głęboki wdech, a następnie powoli wypuścił powietrze.

Princesses don't cry (zakończone)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt