Od pierwszego wejrzenia

2.8K 99 34
                                    

Pov Will

Siedzieliśmy tak w tej poczekalni już z 30 minut gdy nagle mój telefon zawibrował.Wyciągnąłem go z kieszeni a na ekranie zobaczyłem napis...Vince.No tak nikt go o tym nie poinformował.Kliknąłem na zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.

*Rozmowa Vincent i Will*

-Halo?-powiedziałem do telefonu

-Will gdzie w jesteście? Mieliśmy mieć spotkanie razem a ciebie nie ma.-powiedział lodowato.

-Musiałem pojechać do szpitala.

-Słucham?Co się stało?

-Hailie rodzi.

-I nikt mnie nie poinformował o tak istotnej sprawie?-powiedział z lekkim wyrzutem.

-Przepraszam Vince ale to ja mam zamiar wygrać konkurs na najlepszego wujka.

-Zaraz będę,wyślij adres.

-Jasne,pa.

*Koniec rozmowy*

Rozłączyłem  się i popatrzyłem na resztę.

-Dziadek Vince mocno się wkurwił?-zapytał Dylan

-Na szczęście nie.-odpowiedziałem

-No i klasa.A tak wogóle to kto będzie chrzestnym młodej?-powiedział Shane patrząc na Adriena.

-Kaire i Dylan.-odpowiedział.

-Co!?I ty nic kurwa nie mówiłeś!?-zirytował się starszy bliźniak

-No co nie mogłem pozwolić na to żeby któryś wepchał się na moje miejsce.Jakby co to na razie przegrywacie konkurs.

-A wejź spierdalaj.-fuknął Tony.

Czekaliśmy tak na jakąś informację aż w końcu drzwi od sali się otworzyły a w nich stanął lekarz z nie najlepszą miną.Od razu pomyślałem o najgorszym.

-Dzień dobry,wszystko jest dobrze,tak?-zapytałem lekko drżącym głosem.

-Z dzieckiem wszystko jak w najlepszym porządku,zdrowa dziewczynka.Za to Pani Monet-Santan jest reanimowana...-powiedział poważnie a ja zobaczyłem przerażenie na każdej twarzy.

Lekarz wrucił na salę a ja patrzałem na twarze wszystkich po kolei.

-Kurwa...-powiedział Dylan.

-Wszystko będzie dobrze.-powiedziałem dając sobie motywację do nie płakania.

-Oby...-powiedział przybity Tony.

Shane siedział i patrzył na drzwi od sali jakby miało to coś zmienić.W tym czasie przyjechał Vincent,powiedzieliśmy mu o wszystkim a on od razu poszedł do jakiegoś ordynatora.Wrucił po 15 minutach i usiadł koło Tone'go.

Siedzieliśmy już tak z 20 minut aż nagle drzwi od sali się otworzyły a w nich stał lekarz i pielęgniarka z malutką Sky na rękach.

-Hailie żyje!?-powiedział Dylan zrywając się z krzesła.

-Tak,pani Hailie żyje jej funkcje życiowe są w normie powinna obudzić się do  godziny.Utrarata oddechu była powodem przemęczenia,organizm nie wytrzymał ale wszystko jest już dobrze.-powiedział lekarz i wszedł do sali.

-Który z panów jest ojcem?-zapytała starsza pielęgniarka.

-Ja.-odpowiedział automatycznie Adrien.

-Zapraszam ze mną-powiedziała i weszli do sali.

Pov Adrien

Gdy weszłem do sali ujrzałem Hailie podpiętą do różnych maszyn zapatrzyłem się na nią ale pielęgniarka wyrwała mnie z transu.

-Chce pan potrzymać dziewczynkę?

-Tak.-pielęgniarka dała mi Sky na ręce i wyszła z sali.

Usiadłem na stołku przy łóżku Hailie i zapatrzyłem się na swoją córkę.Była tak podobna do Hailie a zarazem tak podobna do mnie.Dziewczynka otworzyła oczka i popatrzała na mnie,nie płakała wręcz przeciwnie uśmiechnęła się i tym mnie przekupiła.

Sky skradła moje serce od pierwszego wejrzenia.Oderwałem wzrok od małej i popatrzałem na swoją żonę,ona patrzyła na nas z uśmiechem na twarzy.Czułem się najbardziej szczęśliwym człowiekiem na ziemi...

Hailie Monet x Adrien SantanWhere stories live. Discover now