I tak miało być

3.3K 90 54
                                    

Pov Hailie

Koło mnie usiadł jakiś wysoki,dobrze zbudowany mężczyzna.Na początku go nie poznałam ale gdy przyjrzałam się mu bliżej zobaczyłam...Dylana.

Aktualnie patrzył na chłopca który biegał po placu z drugim dzieckiem.Gry ocknęła się z obserwowania syna Dylana zaczęłam szukać wzrokiem Sky.Znalazłam ją w piaskownicy z tą samą dziewczynką co wcześniej.

Mój brat chyba mnie nie poznał albo może nawet na mnie nie spojrzał?Nie zastanawiałam się nad tym za długo bo przyleciała do mnie moja córka.

-Mamo...pić.-powiedział a ja wyciągnęłam z torebki jej różowy bidon.

Dopiero teraz poczułam na sobie wzrok brata.Zapatrzył się na mnie i gdy Sky pobiegła znów do swojej koleżanki on się odezwał.

-Przepraszam bardzo ale jak pani się nawzywa?

Myśl Hailie,myśl!Nic nie wymyśliłam i powiedziałam mu prawdę.

-Hailie Monet-Santan-westchnęłam.

Dylan wstał gwałtownie z miejsca i wzrokiem kazał mi uczynić to samo.Wstałam a brat zamknął mnie w szczelnym uścisku.Tęskniłam za takimi przytulasami i nadopiekuńczością moich braci.

-Hailie proszę cie porozmawiaj ze mną.-powiedział błagalnie

-Dobrze.

Dylan zawołał swojego chrześniaka od strony Martiny a ja Sky.Moja córka była zaskoczona ale powiedziałam że musimy już wracać a ona nie stawiała oporu.

Pojechaliśmy do mnie do domu i ostawiliśmy Sky.Peter czyli ten chłopczyk zasnął w aucie wiec nie było problemu.

Pojechaliśmy do kawiarni w centrum Barcelony i zamówiliśmy sobie po kawie.

-Dobra,nie będę owijał w bawełnę bo nie wiedzę w tym sensu.-zaczął spokojnie-Kurwa Hailie wróć do nas błagam cie!Will nie wytrzymuje bez ciebie i chodzi przygnębiony od tych czterech jebanych lat.Vincent obwinia się że to jego wina tak samo jak tata i Monty.Bliźniacy nie przeżywają tego najlepiej i ciągle imprezują.A ja kurwa nie wytrzymuje z poczucia winy.Sky na prawdę mogła zginąć i to by była kurwa moja wina!Hailie błagam cie wróć!

Słowa Dylana tak mocno zabiły mi w uszach że po chwili namysłu zgodziłam się.Brat podszedł do mnie i obją mnie jak zawsze tak mocno że prawie mnie udusił.

Pojechaliśmy wiec do domu gdzie spotkaliśmy całą moją rodzinkę w salonie.Na widok Dylana,Aron zeskoczył z kanapy i podbiegł do niego się przytulić.Adrien patrzył na mnie z niedowierzaniem a Sky z strachem.

Wzięłam Adriena na bok i wszystko mu wytłumaczyłam.Nie był zachwycony ale zgodził się na powrót na stare śmieci.Sky po dowiedzeniu się kto to podeszła niepewnie do Dylana i podała mu rączkę.Dyl zamiast jej przyjąć wziął Sky na rączki.

Postanowiliśmy że polecimy dzisiaj z małymi walizkami a resztę rzeczy przywiezie się kiedy indziej.

Spakowane ruszyliśmy na lotnisko gdzie czekały dwa samoloty.Jednym leciał Dylan z Martiną która wyściskała mnie za wszystkie czasy i Peterem.A drugim lecieliśmy my.

***

Gdy brama do rezydencji Monetów się otworzyła a my wjechaliśmy na jej teren poczułam ścisk w żołądku.

Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem.Otworzył mi Will.Jego mina mówiła wszystko:był w szoku.Podeszłam do niego a on niemal rzucił się na mnie.Po chwili przyszli bliźniacy którzy wbiegli we mnie jak w szybę i wyściskali najmocniej na świecie.

Zszokowany Vince to żądło widok ale tym razem byłam w stanie go zobaczyć.Nawet ta bryła lodu przytuliła mnie z miłością.

W końcu byliśmy w komplecie.I tak miało być zawsze.

Koniec

Hailie Monet x Adrien SantanWhere stories live. Discover now