Rozdział 17.

20.7K 1.3K 78
                                    

CO

ON

TU

ROBI?

???

Jego wzrok wędruje w górę i w dół po moim ciele. Przez to spojrzenie mam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Unikasz mnie - stwierdza

- To damska szatnia - próbuję zmienić temat.

On tylko podchodzi bliżej mnie.

- Czemu to robisz? - pyta, jakby gdyby mój argument wcale mu nie przeszkadzał.

Dobrze wiem o co mu chodzi, ale nie chcę mu odpowiadać. Chcę, żeby stąd wyszedł.

- Aiden, po prostu zostaw mnie w spokoju - mówię poważnie.

Boję się, że to zajdzie za daleko. Spędziłam z nim cudownie czas, ale wiem, jak na niego reaguję i to jest chyba ostatni moment, żeby przestać. 

- Tego chcesz?

Podchodzi jeszcze bliżej. Jedną rękę kładzie na moich plecach i przyciąga mnie do siebie, tym samym zamykając przestrzeń między nami.

- Aiden - mówię cicho, próbując go odepchnąć, ale z marnym skutkiem.

Nie wiem czy nie udaje mi się przez to, że Aiden jest o wiele silniejszy ode mnie, czy przez to, że nie postarałam się za bardzo, żeby go odepchnąć. 

Wsuwa dłoń po ręcznik i zaczyna nią jeździć po wewnętrznej stronie mojego uda. Mój kolejny słaby punkt. Dotyk jego palców czuję w wielu innych częściach mojego ciała. Nigdy nikt mnie tam nie dotykał i nie sądziłam, że dotyk kogoś innego, tak bardzo może różnić się od mojego. 

- Aiden, zostaw... - urwałam, kiedy jego palce spotkały się z moją kobiecością.

Mimowolnie jęknęłam.

- Zostawić cię w spokoju, tak? - pyta.

Zatacza kciukiem kółka na mojej łechtaczce. To doznanie jest dla mnie zupełnie nowe. Jestem w takim szoku, że nie wiem, co robić. Czuję, jakbym była sparaliżowana. Szumi mi w głowie. A on do tego zaczyna pocierać palcem wskazującym moje wejście. Na ten ruch mięśnie mojego podbrzusza zaciskają się. To miejsce jest tak wrażliwe na każdy ruch, a on nie przestaje. Wręcz przeciwnie - robi to mocniej, szybciej. Gdyby nie to, że mnie podtrzymuje, na pewno dawno bym upadła na podłogę, bo moje nogi są jak z waty. Mam wrażenie, jakby temperatura podniosła się o milion stopni.

- Naprawdę tego chcesz? - pyta, przygryzając skórę na mojej szyi.

Te słowa mnie otrzeźwiają. Co ja do cholery robię? Znajduję w sobie siłę i odpycham go wystarczająco, żeby zrozumiał, że ma przestać.

Patrzymy na siebie.

- Wiem, że na ciebie działam, Sophie - to jak wypowiada moje imię powoduje, że dreszcz przebiega po moich plecach. - Czuję, jaka jesteś mokra - szepcze, a to, że patrzy mi przy tym w oczy, powoduje, że cała sytuacja staje się jeszcze bardziej intymniejsza. - Widzę twoje pożądanie.

Tego jest za wiele. Nie mogę pozwolić, żeby tak myślał.

- Nie - mówię stanowczo.

On na to podnosi brew w pytajcym geście.

- Nie? - pyta.

W jego głosie słychać drwinę.

Śmieje się ze mnie?

- Nie - potwierdzam, mając przy tym kamienną twarz.

- To przyjdź dzisiaj do mnie. Sprawdzimy - rzuca mi wyzwanie.

I po prostu odchodzi. Biorę kilka głębokich wdechów. Muszę się jakoś uspokoić. Chwytam za swoje włosy i ciągnę za nie w nadziei, że to jakoś pomoże.

My bad boyWhere stories live. Discover now